Chodzi o kredyty mieszkaniowe, których połowę odsetek przez osiem lat spłaca państwo. Zasady ich udzielania przewiduje ustawa o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania. Od 31 sierpnia weszła w życie nowelizacja do niej. Wprowadziła rygory, których wcześniej nie było.
Mianowicie kredytobiorca traci dopłatę, jeżeli w trakcie korzystania z niej kupi na własność (lub współwłasność) inny lokal (dom jednorodzinny) albo też własnościowe spółdzielcze prawo do lokalu (domu jednorodzinnego). Nowe przepisy czynią wyjątek dla nieruchomości nabytych w drodze spadku. Jednocześnie nowelizacja nakłada na kredytobiorcę obowiązek poinformowania banku o fakcie nabycia lokalu lub domu w ciągu 14 dnia od podpisania aktu notarialnego. Jeżeli tego nie zrobi, konsekwencje będą poważne. Bank, gdy się dowie o transakcji, postawi kredyt w stan natychmiastowej wykonalności.
Przepis w takim brzmieniu wzbudził obawy kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyt "Rodzina na swoim" przed 31 sierpnia.
– Z dopłat korzystam od dwóch lat, w lipcu kupiłem nowe lokum, dopiero niedawno się dowiedziałem o zmianie przepisów. Czy to oznacza, że nie tylko stracę dopłatę, ale też będę musiał zwrócić kredyt? – pyta zaniepokojony czytelnik.
– Nowe zasady odnoszą się do kredytobiorców zawierających umowy kredytowe po 31 sierpnia 2011 r., a także tych, którzy podpisali te umowy wcześniej, ale po 31 sierpnia nabyli lokal (dom jednorodzinny) – wyjaśnia Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury.