Inwestor w starostwie złoży wniosek o wydanie zgody budowlanej, w którym obowiązkowo określi usytuowanie oraz rodzaj obiektu, który planuje wybudować. Starosta sprawdzi prawidłowość i kompletność zgłoszenia i w terminie 30 dni wyda inwestorowi dziennik budowy, uprawniający do rozpoczęcia robót, lub wniesie sprzeciw. Procedura będzie więc zbliżona do tej, która obecnie istnieje w wypadku budowy niewielkich obiektów i prostych robót budowlanych. Obecnie, jak pani doskonale wie, na wydanie pozwolenia na budowę czeka się 65 dni, a zdarza się, że i dłużej. Zanim się je uzyska, urzędnik musi przeprowadzić postępowanie administracyjne, w którym może uczestniczyć wiele stron. W razie zaś sporu budowa może stanąć na wiele lat.
Ale to nie wszystko. Z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym zostaną wykreślone przepisy o decyzji o warunkach zabudowy oraz realizacji celu publicznego. Nie oznacza to, że zapanuje pełna dowolność i np. wśród bloków zaczną wyrastać znienacka domy jednorodzinne. Inwestor nie będzie mógł sytuować obiektu, jak zechce. Będzie musiał to robić zgodnie z przepisami urbanistycznymi wydawanymi przez ministra właściwego do spraw budownictwa po wcześniejszym zajęciu stanowiska przez gminę. Te regulacje zastąpią miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego na tych terenach, gdzie go nie ma. Oczywiście nadal będą obowiązywały przepisy dotyczące sytuowania obiektu na działce.
A sąsiedzi? Z tego, co pan mówi, wynika, że nie będą mieli żadnego wpływu na to, co powstanie za płotem. W tej chwili, jeżeli starosta dojdzie do wniosku, że działka sąsiednia znajduje się w obszarze oddziaływania obiektu, który ma powstać, daje sąsiadom prawo uczestniczenia na prawach strony w postępowaniu o pozwolenie na budowę. Mogą więc wyrazić swoje zdanie na temat tego, co powstanie.
W sytuacji, w której inwestycja będzie oddziaływała na sąsiednie działki, starosta nie przyjmie zgłoszenia, tylko nałoży obowiązek uzyskania pozwolenia na budowę. Stronami takiego postępowania będą sąsiedzi.
W jaki sposób ustali obszar oddziaływania?
Ustali go projektant, a starosta zweryfikuje. Wspomniany obszar wyznacza się wokół np. domu, który zamierza się budować. Robi to starosta na podstawie przepisów odrębnych. Ich lista jest długa. Są na niej wszystkie regulacje techniczno-budowlane oraz tzw. ochroniarskie, dotyczące np. ochrony zabytków, środowiska. Jednym z najważniejszych aktów na tej liście jest rozporządzenie ministra infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Wystarczy, że planowany dom będzie stał w odległości przewidzianej we wspomnianym rozporządzeniu i że w żaden inny sposób nie wpływa na zagospodarowanie działki sąsiedniej, np. nie przesłania domu, nie zabiera światła czy słońca. Wtedy starosta nie powiadomi sąsiada. Gdyby jednak miał być wybudowany np. przy granicy sąsiedniej posesji, jej właściciel lub użytkownik będzie już stroną.