Mieszkania lokatorskiego się nie dziedziczy. Nie oznacza to jednak, że rodzina nie ma praw do lokalu po śmierci członka spółdzielni. Ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych (usm) daje osobom bliskim roszczenie o przyjęcie do spółdzielni i zawarcie umowy o ustanowienie lokatorskiego prawa do lokalu. Okazuje się jednak, że przy okazji stawia wiele pozaprawnych warunków.
Ekstrapieniądze
Po śmierci członka spółdzielni o lokatorskie prawo mogą się starać małżonek, dzieci oraz inni bliscy, niezależnie od tego, czy z nim mieszkali. Jeżeli prawo do lokalu przysługiwało małżonkom wspólnie, przypada ono temu, który pozostał, i nie musi on robić nic poza złożeniem deklaracji członkowskiej, jeśli wcześniej nie był członkiem spółdzielni. Nie zawiera on nawet ze spółdzielnią nowej umowy, nie ma takiej potrzeby.
– Tymczasem niektóre spółdzielnie mieszkaniowe potrafią żądać od wdowy (wdowca) lub dzieci zmarłego uzupełnienia wkładu do wartości rynkowej lokalu. Są to często kwoty niemałe, chodzi o kilkadziesiąt tysięcy złotych lub nawet więcej – tłumaczy Grzegorz Abramek, wiceprezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie. – Osoby te realizują gwarantowane przepisami roszczenie o nabycie prawa lokatorskiego. Nie ma więc prawnych podstaw do stawiania tego typu żądań – dodaje.
Zdarza się też, że spółdzielnie mieszkaniowe żądają od rodziny zmarłego przedstawienia dokumentów spadkowych.
– Przepisy usm w zupełności wystarczają do załatwienia formalności związanych z mieszkaniem lokatorskim po zmarłym – zwraca uwagę Grzegorz Abramek.