Kodeks cywilny i nauka prawa mówią jasno: nie można ustanowić dożywocia w zamian za spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Sąd Najwyższy w najnowszym wyroku dopuścił taką praktykę. Taką sprawą zajmował się po raz pierwszy.

Zgodnie z art. 908 kodeksu cywilnego w umowie dożywocia w zamian za przeniesienie własności nieruchomości nabywca zobowiązuje się zapewnić zbywcy dożywotnie utrzymanie: wyżywienie, ubranie, mieszkanie, pomoc i pielęgnowanie w chorobie, oraz sfinansować pogrzeb.

Tak było też w sprawie, którą zajmował się SN. 85-letnia Bronisława K., mieszkanka Częstochowy, sporządziła przed notariusz umowę dożywocia. Przekazała w niej dwóm paniom w zamian za dożywotnią opiekę warte 120 tys. zł mieszkanie spółdzielcze. Umowa powtarzała treść art. 908 k.c., co więcej, notariusz zapisała w akcie, że pouczyła Bronisławę K. o jej uprawnieniach dożywotnika. Po mniej więcej trzech latach Bronisława K. zmarła i jej syn, jeden z dwóch spadkobierców, wystąpił z pozwem o stwierdzenie nieważności umowy. Powołał się na to, że kodeks cywilny nie przewiduje ustanawiania dożywocia w zamian za spółdzielcze mieszkanie. Sąd Okręgowy w Częstochowie uwzględnił powództwo. Uznał, że umowa jest nieważna na podstawie art. 58 k.c. Mówi on, że nieważna jest czynność prawna sprzeczna z ustawą albo mająca na celu jej obejście. Z kolei Sąd Apelacyjny w Katowicach oddalił pozew. W jego ocenie nie była to umowa dożywocia (bo nie mogła), ale umowa mieszana łącząca elementy darowizny i dożywocia, która mieści się w granicach swobody umów.

– Umowa była niemal kalką kodeksowych zapisów o dożywociu. Wygląda na to, że SA tak ją wykładał, aby nieważnej umowie nadać charakter ważnej – mówił adwokat Mariusz Witkowski, pełnomocnik syna Bronisławy K.

Nie przekonał jednak Sądu Najwyższego. – Zgadzamy się, że co do zasady dożywocie można ustanowić tylko na nieruchomości. Nie oznacza to jednak, że osoba starsza, która ma jakiś majątek: mieszkanie czy np. obrazy, kosztowności, nie może zawrzeć umowy, w której przekazuje je w zamian opiekę – powiedziała sędzia Barbara Trębska. – SN podziela ocenę SA, że to była właśnie taka umowa, choć błędnie nazwano ją umową dożywocia i powołano przepisy o dożywociu. – Umowy takie funkcjonują jako tzw. umowy nienazwane, w których ekwiwalentem za przeniesienie spółdzielczego prawa do mieszkania jest zobowiązanie do zapewnienia zbywcy świadczeń wyczerpujących w całości lub w części zakres dożywocia – komentuje Joanna Greguła, rzeczniczka Krajowej Rady Notarialnej.