Sąd rozpatrywał sprawę głuchoniemego mężczyzny i jego ojca, którzy podpisali niekorzystną dla siebie, przedwstępną umowę na sprzedaż udziałów w odziedziczonym gospodarstwie rolnym i stojących na jego terenie zabudowaniach, m.in. domu. Każdemu z nich przysługiwał udział w wysokości 1/10 całości – wartej ponad ćwierć miliona złotych. Jednak w myśl zawartego z sołtysem porozumienia mieli otrzymać za sprzedaż tylko po pięć tysięcy.
W trakcie podpisywania umowy u notariusza ani głuchoniemy mężczyzna, ani jego ojciec nie zażądali obecności tłumacza języka migowego. Dlaczego? Na co dzień porozumiewali się oni ze sobą za pomocą gestów, więc tak miało być i tym razem. Okazało się jednak, że przekazane przez prawnika informacje były dla starszego z nich trudne do wyjaśnienia. Ostateczne obaj podpisali dokumenty, na mocy których mieli sprzedać nie tylko pole – jak myśleli – ale również stojący na nim dom.