[ramka][b]Fakty i mity na temat praw konsumentów[/b]
Nieprawdą jest, że każdy towar można zwrócić do sklepu bez podania przyczyny w ciągu pięciu dni od momentu zakupu. Kilkanaście lat temu rzeczywiście konsumenci mieli taki przywilej, ale dawno został zniesiony. O możliwości zwrotu towaru decyduje dobra wola sprzedawcy, który może – ale nie musi – zgodzić się np. na oddanie prezentu, który nie przypadł do gustu obdarowanemu, albo odzieży w złym rozmiarze. Wszystko zależy od umowy między sprzedawcą a klientem. Jeśli sklep zgodzi się przyjąć zwrot, to najlepiej poprosić, aby sprzedawca napisał nam krótkie oświadczenie o tym na fakturze lub paragonie.
Nieprawdą jest, że konsument powinien dokładnie zbadać towar przy zakupie lub dokonywaniu jego odbioru. Sklep musi jednak zapewnić kupującemu odpowiednie warunki techniczno-organizacyjne, aby umożliwić mu sprawdzenie produktu.
Nieprawdą jest, że reklamację można składać tylko wtedy, gdy przy zakupie udzielono nam gwarancji jakości. Brak gwarancji nie jest formalną przeszkodą w dochodzeniu roszczeń na podstawie trybu ustawowego, czyli niezgodności towaru z umową. Przepisy nie nakazują też, aby najpierw korzystać z gwarancji jakości. Udzielenie gwarancji nie powoduje również automatycznego wygaśnięcia uprawnień z tytułu niezgodności towaru z umową.
Nieprawdą jest, że trzeba udzielać gwarancji dla bardziej skomplikowanych technicznie produktów, jak np. sprzęt RTV i AGD, samochody itp.
Co prawda z reguły tak będzie, ale udzielenie gwarancji zawsze jest dobrowolne. Również tzw. gwarancja europejska nie jest obowiązkowa – jej udzielenie zależy od producenta lub sprzedającego.
Nieprawdą jest, że uprawnienia gwarancyjne są takie same jak te wynikające z odpowiedzialności za niezgodność towaru z umową. Uprawnienia gwarancyjne kształtuje dokument gwarancyjny, a nie jakakolwiek ustawa. Przepisy określają jedynie, jaka powinna być forma oświadczenia o udzielaniu gwarancji, a także jakie dane trzeba podać w dokumencie gwarancyjnym, aby klient nie miał trudności, gdyby chciał skorzystać z gwarancji jakości.[/ramka]
[b]Klient może zgłosić reklamację na podstawie niezgodności towaru z umową, czyli według trybu ustawowego, w ciągu dwóch lat od dnia dokonania zakupu[/b]
Podstawą odpowiedzialności sprzedającego jest istnienie np. wady produktu w chwili wydawania towaru klientowi. Powstaje problem z udowodnieniem, że taka wada wtedy istniała.
Konsument jest w o tyle lepszej sytuacji, że przepisy przyjmują domniemanie, że niezgodność towaru z umową istniała już w chwili zakupu, gdy wykryto ją w ciągu pierwszych sześciu miesięcy od dnia dokonania zakupu. To sprzedawca musi wtedy wykazywać, że było inaczej. Sytuacja zmienia się radykalnie, gdy minie pół roku od dnia dokonania zakupu. Wtedy to konsument musi – zgłaszając niezgodność towaru z umową – wykazać, że wada istniała już w dniu zakupu towaru. Nie łudźmy się, że sprzedawca nie wykorzysta takiej szansy i uzna, że mieliśmy rację, zgłaszając reklamację, choć nie przedstawiliśmy żadnego dowodu, że niezgodność towaru z umową istniała już w chwili zakupu.
Klient ma też maksymalnie dwa miesiące od czasu wykrycia wady lub stwierdzenia innej niezgodności z umową na zawiadomienie o tym fakcie sprzedawcy (wyjątkiem jest żywność – w jej wypadku maksymalny termin na zawiadomienie wynosi trzy dni od stwierdzenia nieprawidłowości).
Jeżeli nie dochowamy dwumiesięcznego terminu na zgłoszenie sprzedawcy nieprawidłowości, stracimy swoje ustawowe uprawnienia reklamacyjne (pozostanie nam tylko gwarancja, jeżeli udzielił nam jej producent). To częsta przyczyna odrzucania reklamacji przez sprzedawców – z reguły pojawia się wtedy, gdy klient najpierw próbuje dochodzić swoich roszczeń z tytułu gwarancji, a dopiero niezadowolony z tego trybu zaczyna zgłaszać pretensje do sprzedawcy w ustawowym trybie odpowiedzialności za niezgodność towaru z umową.
[b]Przykład [/b]
[i]Przed wyjazdem wakacyjnym małżeństwo zakupiło wózek dla małego dziecka. Podczas pobytu nad morzem ujawniło się kilka wad sprzętu. Po powrocie z urlopu rodzice zwlekali kilka tygodni, zanim zgłosili reklamację u sprzedawcy. Jeśli nie zdążyli zgłosić reklamacji w ciągu dwóch miesięcy od wykrycia usterek, to sklep może nie uznać ich roszczeń, powołując się na to, że utracili ustawowe uprawnienia reklamacyjne. Wtedy pozostanie im jedynie skorzystanie z gwarancji jakości producenta, jeżeli ją otrzymali. Jeśli natomiast zdążą ze zgłoszeniem wad przed upływem dwóch miesięcy od ich dostrzeżenia albo podadzą sprzedawcy późniejszą datę ich wykrycia niż rzeczywista, to sklep nie będzie miał podstaw do odmowy przyjęcia reklamacji, chyba że udowodni, iż od ujawnienia się wad upłynął okres dłuższy niż dwa miesiące. Najwłaściwszym sposobem postępowania klienta powinno być listowne powiadomienie sklepu – jeszcze podczas wakacji – o wykrytych wadach.[/i]
[b]Uwaga! Utrata ustawowych uprawnień z tytułu odpowiedzialności za niezgodność towaru z umową dotyczy tylko nieprawidłowości, których konsument nie zgłosił w wymaganym dwumiesięcznym terminie.[/b]
Jeśli potem wyjdą na jaw kolejne wady produktu, to można bez problemów dochodzić ich usunięcia, jeżeli oczywiście nie zapomni się tym razem o dotrzymaniu dwumiesięcznego terminu na zawiadomienie o nich sklepu.
Gdy istnieje spór, czy wada istniała w momencie sprzedaży i wydania towaru klientowi, zastosowanie ma domniemanie, że tak było, jeśli jej ujawnienie nastąpiło w ciągu pierwszych sześciu miesięcy od transakcji. Dlatego sklepy, które chcą odrzucić roszczenia klienta, zamawiają opinie rzeczoznawców, z których wynika, że usterkę spowodowała eksploatacja produktu przez konsumenta. Tak najczęściej jest z obuwiem. Dla klienta opłacalne będzie zamówienie ekspertyzy fachowca wtedy, gdy nie obowiązuje już korzystne dla niego domniemanie istnienia wady w momencie nabywania towaru. Innym powodem jest to, że nierzadko sprzedawcy z góry odrzucają reklamację towaru, w którym wadę wykryto po sześciu miesiącach od zakupu, argumentując, że konsument w żaden sposób nie dowiódł (np. przez opinię biegłego rzeczoznawcy), że w chwili dokonywania transakcji istniała niezgodność towaru z umową (czyli np. wada fizyczna).
[b]Uwaga! Sprzedawca nie ma prawa uzależniać złożenia pisma reklamacyjnego od wcześniejszego przedstawienia przez klienta ekspertyzy potwierdzającej, że wada istniała już przed sprzedaniem towaru. [/b]
Niewątpliwie jednak brak takiej ekspertyzy może w praktyce utrudnić, a nawet uniemożliwić wyegzekwowanie od sprzedawcy jakichkolwiek roszczeń, co w wielu przypadkach skraca realny czas ich dochodzenia z dwóch lat do sześciu miesięcy (chyba że klient skorzysta z gwarancji jakości). W takich przypadkach można czasem liczyć na brak profesjonalizmu sprzedawcy, który nie dochowa terminu na odpowiedź – jeśli w ciągu 14 dni nie ustosunkuje się do naszej reklamacji (nie odrzuci jej), to będzie oznaczało, że uznaje nasze zarzuty.
Opinie rzeczoznawców nie muszą jeszcze przesądzać o wyniku sporu, zwłaszcza gdy sprawa trafi do sądu. Tam są traktowane jako dowody z dokumentów prywatnych, a nie jak opinie niezależnych biegłych. Przydają się jednak w postępowaniu sądowym, zwłaszcza gdy dochodzimy roszczeń o poważniejsze zakupy (samochód, drogi sprzęt AGD i RTV).
Ponadto warto pamiętać, że w postępowaniach uproszczonych, w których sądy rozstrzygają o większości spraw konsumenckich, sąd nie ma możliwości powołania swoich niezależnych biegłych (bo nie stosuje się w nich przewidującego ich powołanie art. 278 kodeksu postępowania cywilnego).
[ramka][b]Opinia
Grażyna Rokicka, prezes Stowarzyszenia Konsumentów Polskich[/b]
Umawiajmy się ze sprzedawcami, aby móc potem zwrócić prezenty w ciągu kilku pierwszych dni po zakupie, i żądajmy, aby nam to wyraźnie zaznaczyli na paragonie. Wbrew pozorom wiele sklepów godzi się na to, chociaż nie ma ustawowego obowiązku przyjmowania zwrotów. Tymczasem odmowy przyjęcia zwrotów to jeden z najczęstszych problemów konsumentów po Bożym Narodzeniu i podczas styczniowych wyprzedaży.Trzeba też zwracać uwagę na terminy ważności. Przecież nie każdą żywność albo np. kosmetyki szybko zużyjemy. Tymczasem o ile zwracamy uwagę na cenę i opakowanie, o tyle data ważności już nas nie interesuje. To błąd, bo potem ryzykujemy zdrowie, jedząc nieświeże produkty, albo łudzimy się, że przeterminowany krem pomoże na zmarszczki.
Uważajmy, czy promocje rzeczywiście są okazjami cenowymi. Przed świętami ceny rosną, aby potem często wrócić tylko do normalnego poziomu, a naiwni klienci wierzą w ich znaczącą obniżkę. Rozejrzyjmy się, porównajmy ceny w różnych sklepach w tym samym centrum handlowym albo na tej samej ulicy, skorzystajmy z internetowych porównywarek.
Zbierajmy też paragony, i to koniecznie w ciemnym miejscu, aby nie blakły. Brak paragonu często utrudnia zwrot lub reklamację, w tym żywności, która czasami jest nieświeża.
Gdy nie ma paragonu, przydaje się wydruk z terminalu karty albo wyciąg z banku.[/ramka]
[ramka][b]Gdzie szukać przepisów[/b]
- [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=166809]ustawa z 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie kodeksu cywilnego (DzU z 2002 r. nr 141, poz. 1176 ze zm.)[/link]
- [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=80633]ustawa z 2 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny (DzU z 2000 r. nr 22, poz. 271 ze zm.)[/link][/ramka]