Uważaj co umieszczasz w Internecie

Osobom udostępniającym bezprawnie pliki grozi odpowiedzialność zarówno cywilna, jak i karna

Publikacja: 07.10.2010 04:55

Uważaj co umieszczasz w Internecie

Foto: www.sxc.hu

O ile osoby poprzestające na ściąganiu filmów czy też oglądaniu ich w YouTube mogą spać spokojnie, o tyle ci, którzy je w jakikolwiek sposób udostępniają, muszą się liczyć z tym, że do ich drzwi zapuka policja. Jeszcze przed kilku laty zagrożenie nie było zbyt wielkie. Teraz jednak zarówno producenci filmowi i muzyczni, jak i zrzeszające ich organizacje coraz częściej wytaczają sprawy cywilne, a prokuratorzy sprawy karne.

Związek Producentów Audio Video od 1 maja do 15 sierpnia namierzył ponad 2 mln nielegalnie udostępnianych przez Polaków plików i przekazał policji zawiadomienia o popełnieniu przestępstw przez 500 osób.

To niejedyny sposób walki z piratami. Użytkownicy serwisów takich jak Chomikuj. pl czy Wrzuta. pl dostają e-maile z wezwaniem do zapłaty odszkodowania za umieszczenie plików muzycznych w tych serwisach bez zgody twórców. Część decyduje się płacić z obawy, że sprawa trafi do prokuratury.

[link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=181883]Prawo autorskie[/link] nie pozostawia wątpliwości. Art. 116 ust. 1 mówi wprost: „Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór (...) podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”. Jeśli zaś sprawca robi to w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, kara może wynieść trzy lata. Gdy uczynił z tego procederu źródło dochodu, grozi mu nawet pięć lat.

[wyimek][b]2 lata więzienia[/b] grożą osobom, które rozpowszechniają cudze utwory bez uzyskania zgody[/wyimek]

Internauci zazwyczaj wymieniają się plikami za darmo. Dlatego górną granicą kary będzie zazwyczaj więzienie do dwóch lat. Nawet gdy sąd będzie łagodniejszy, to już samo skazanie mocno skomplikuje życie. Osoba karana często ma problem ze znalezieniem pracy. Nie może też zajmować niektórych stanowisk.

Jeszcze dotkliwsze od kar finansowych mogą być konsekwencje cywilne. Zgodnie z art. 79 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=181883]prawa autorskiego[/link] od osoby, która naruszyła prawa autorskie, można domagać się dwukrotności stosownego wynagrodzenia, a gdy naruszenie jest zawinione – jego trzykrotności. Osobie, która umieszcza pliki z muzyką w serwisach umożliwiających ich ściąganie, trudno się bronić, że zrobiła to w sposób niezawiniony. Najczęściej więc w grę będzie wchodziła zapłata trzykrotnego wynagrodzenia.

[b]Udostępnianie tysięcy plików przez jedną osobę wcale nie należy do rzadkości. Niedawno policja zatrzymała kobietę z powiatu koszalińskiego, która zamieściła w jednym z serwisów ponad 12 tys. utworów muzycznych.[/b] Związek Producentów Audio Video wycenił poniesione z tego tytułu straty na ponad 24 tys. zł. Uprawnieni będą więc mogli zażądać od kobiety w sumie 72 tys. zł.

Zapłata na rzecz uprawnionego odpowiedniej sumy to jeszcze nie wszystko. Sąd może też nakazać zapłatę dodatkowej kwoty na Fundusz Promocji Twórczości, wykupienie ogłoszenia w prasie i naprawienie szkody. Bezprawne rozpowszechnianie utworów może więc nieźle uderzyć po kieszeni.

Przed odpowiedzialnością (zarówno cywilną, jak i karną) za bezprawne rozpowszechnianie utworów jest natomiast chroniony sam serwis (hoster). Ta bezkarność ma jednak swoje granice. Kończy się, jeśli usługodawca otrzyma informację, że jakiś plik narusza prawo, i nie zareaguje na to. Może to być zarówno urzędowe zawiadomienie, jak i jakakolwiek inna wiadomość o bezprawnym charakterze danych umieszczonych przez użytkowników.

Skąd taka regulacja? Zarówno polski, jak i unijny ustawodawca doszedł do wniosku, że usługodawca nie jest w stanie kontrolować tego, co robią użytkownicy. Zwłaszcza że chodzi często o miliony osób. Nie może jednak być tak, że całkowicie umywa ręce. Dlatego też jeśli otrzyma wiarygodną informację, że umieszczony plik narusza prawa autorskie, musi zablokować dostęp do niego. W przeciwnym razie grozi mu odpowiedzialność zarówno cywilna, jak i karna za bezprawne rozpowszechnianie utworów. Przekonał się o tym twórca zamkniętego przed rokiem serwisu Odsiebie.com, który umożliwiał umieszczanie i ściąganie plików. Organizacje broniące praw autorskich zgłosiły policji popełnianie przez niego przestępstw. Twierdziły bowiem, że mimo wielokrotnego informowania go o pirackich utworach nie reagował. Usuwał jedynie wybrane pliki, a większość pozostawiał.

O ile osoby poprzestające na ściąganiu filmów czy też oglądaniu ich w YouTube mogą spać spokojnie, o tyle ci, którzy je w jakikolwiek sposób udostępniają, muszą się liczyć z tym, że do ich drzwi zapuka policja. Jeszcze przed kilku laty zagrożenie nie było zbyt wielkie. Teraz jednak zarówno producenci filmowi i muzyczni, jak i zrzeszające ich organizacje coraz częściej wytaczają sprawy cywilne, a prokuratorzy sprawy karne.

Pozostało 89% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów