Chodzi o instrument Stradivariusa potocznie zwany „Lauterbachem”, który w 1939 r. warszawskiemu muzeum przekazał w depozyt znany przemysłowiec Henryk Grohman. O sprawie poinformowała gazeta „Le Parisien”, zdobywszy informacje, że posiadacz skrzypiec zgłosił się do organizacji Musique et Spoliations, która zajmuje się poszukiwaniem zrabowanych instrumentów i muzykaliów, w szczególności tych podczas II wojny światowej.

Skrzypce, których obecna wartość szacowana jest na ok. 10 mln dolarów, były dobrze znane naszym muzykologom i historykom. Henryk Grohman kupił je w Berlinie w 1900 r., ale już wcześniej były w Polsce. Część badaczy uważa, że mogły stanowić instrumentarium kapeli króla Augusta II Sasa. A w XVIII w. były własnością rodu Ogińskich, m.in. Michała Kleofasa, kompozytora poloneza „Pożegnanie ojczyzny”.

Czytaj więcej

„Norwid”. Jazz i nieprzewidywalny aktor

W XIX w. skrzypce trafiły do Francji, były w posiadaniu wirtuoza Charles’a Philippe‘a Lafonta i znakomitego lutnika Vuillaume’a. A potem grał na nich koncertmistrz królewskiej orkiestry w Dreźnie, Johann Christian Lauterbach, któremu zawdzięczają nazwę.

Przez całą okupację niemiecką stradivarius był ukryty w Muzeum Narodowym, ale po klęsce powstania hitlerowcy go wywieźli. Od tej pory nic nie było o nim wiadomo. Obecnie francuscy eksperci prowadzą badania, by ustalić prawowitego właściciela skrzypiec, które pasują do opisu „Lauterbacha”. Są w kontakcie z warszawskim Muzeum Narodowym.