[b]"Rz": - O ile wzrośnie w tym roku światowy rynek reklamy? Odważyli się Państwo na prognozy?[/b]
William Eccleshare: - Ubiegły rok nauczył nas, że bardzo trudno jest prognozować rynek reklamy. Myślę, że w Polsce odbudowa rynku będzie przebiegała wolniej niż się spodziewaliśmy. Można przyjąć, że w ubiegły rok nie przyniósł jeszcze wzrostu rynku reklamy zewnętrznej, a w tym roku nie powróci on jeszcze do poziomów z 2009 roku. Spodziewam się, że wzrośnie w porównaniu z 2010 rokiem o 3-4 proc. My prawdopodobnie wzrośniemy razem z rynkiem.
[b]Obawia się Pan o sytuację w Irlandii, Hiszpanii i Portugalii? [/b]
Tak. Myślę, że przyszło nam teraz działać w najbardziej nieprzewidywalnym czasie na rynku, jaki pamiętam. Rok temu przygotowałem budżet i prognozy dla wszystkich naszych oddziałów na świecie - od Europy przez Chiny po Australię. Prognozowałem wtedy, że reklamowe przychody całej firmy wzrosną o ok. 1 proc. Okazało się, że w rzeczywistości wypadliśmy znacznie lepiej. Nie mogę jeszcze podać dokładnych liczb. Teraz przymierzam się do prognoz na 2011 rok i naprawdę nie wiem, od czego zacząć. Pracuję w Wielkiej Brytanii, gdzie prognozy dla PKB zmieniają się dzisiaj co kilka tygodni! Rząd walczy, by zmniejszać deficyt - ciąć wydatki, podnosić podatki, co zdaniem jednych skończy się cięciami w firmach, a zdaniem innych - i tak nie zatrzyma wzrostów. W takiej sytuacji każdy rynek, na którym działamy, trzeba teraz analizować z osobna, kwartał po kwartale, miesiąc po miesiącu. Jeśli chodzi o Polskę - polska ekonomia wraca do formy, w tym roku Wasze PKB wzrośnie o ponad 3 proc.
[b]Jak Pan ocenia antykryzysowe pomysły rządów polegające na podnoszeniu podatków? [/b]