Streaming zostawia dużo większy ślad węglowy

Nadal widzimy okazje do przeprowadzenia znaczących transakcji – mówi Steven Marshall, prezes funduszu Cordiant Digital Infrastructure, który w listopadzie przejął Emitela, największego operatora telewizji naziemnej w Polsce.

Publikacja: 18.01.2023 03:00

Steven Marshall, prezes funduszu Cordiant Digital Infrastructure

Steven Marshall, prezes funduszu Cordiant Digital Infrastructure

Foto: materiały prasowe

Jesteście w Cordiant Digital Infrastructure bardziej rekinami czy ogrodnikami?

Powiedziałbym, że ani jedno, ani drugie. Myślę, że jesteśmy połączeniem ogrodników i myśliwych. Proszę pozwolić mi to wyjaśnić. Jesteśmy stosunkowo młodym funduszem inwestycyjnym. Utworzyłem go z Cordiant Capital w 2021 r. Wprowadziliśmy go na londyńską giełdę w lutym tego samego roku, zbierając od inwestorów instytucjonalnych 800 mln funtów na przejęcie dobrej jakości aktywów, w które będziemy inwestować przez długi czas.

Ze względu na tempo, w jakim to się działo, można by pomyśleć, że był to swojego rodzaju wehikuł specjalnego przeznaczenia.

Do pewnego stopnia. Musieliśmy przekonać inwestorów, że nasza propozycja ma sens. Zakładała ona inwestycje w cyfrową infrastrukturę: wieże nadawcze lub telekomunikacyjne, światłowody i centra przetwarzania danych.

Czy zainwestował pan w Cordiant własne pieniądze?

Tak, zainwestowałem osobiście 4 mln funtów (moi partnerzy też wyłożyli swoje oszczędności), a ostatnio dokupiłem akcje na giełdzie w cenie 89 pensów. Nie jestem krótkoterminowym inwestorem, ale długoterminowym. Uważam, że przy takiej cenie to bardzo dobry interes i inwestycja świetnie rokuje na przyszłość.

Co w branży telekomunikacyjnej oznacza „długoterminowy”?

Następne 5–10 lat.

Wasza firma ogłosiła zamiar przejęcia „operatora wieżowego i internetu rzeczy” latem 2021 r., podpisała wstępną umowę w sprawie Emitela na początku 2022 r., a sfinalizowała transakcję w listopadzie. Dlaczego trwało to tak długo?

Skontaktowaliśmy się z Alinda Capital Partners w połowie 2021 r., ale pojawiły się wówczas komplikacje i Alinda (obecnie Astatine) wycofała się z negocjacji. Wróciliśmy do rozmów pod koniec roku. Uzgodniliśmy warunki i podpisaliśmy warunkową umowę w styczniu 2022 r. Warunkową, bo wymagała szeregu zgód regulacyjnych – polski rząd musiał się upewnić, że jesteśmy dobrą, wiarygodną firmą, a nie „rekinami”. Rząd dokonał szczegółowej analizy i wydał zgodę tak szybko, jak to było możliwe.

Jakie wątpliwości miał rząd, gdy weryfikował waszą ofertę?

Moim zdaniem miał na uwadze fakt, że Emitel to firma o istotnym znaczeniu, pełniąca krytyczną rolę w kraju: świadczy usługi dla nadawców publicznych, operatorów komórkowych oraz inne istotne usługi. Nikt z rządu nie chciał, aby trafiła w ręce nieodpowiedniego inwestora, który doprowadziłby spółkę do upadku albo zarządzał nią nieodpowiednio. Sprawdzano więc naszą historię, w tym całego kluczowego personelu, doświadczenie, sposób zarządzania biznesem, weryfikowano plany wobec Emitela.

To były główne pytania, które wam zadawano?

Sprawdzano też nasze wcześniejsze inwestycje, a także pochodzenie kapitału, który zebraliśmy, czy przypadkiem nie jest z Rosji. Ale nie jest, bo jak powiedziałem, naszymi inwestorami są poważne, wiarygodne instytucje brytyjskie. Ponadto, jeżeli chodzi o horyzont inwestycyjny, jako notowany na giełdzie fundusz nie musimy zwracać kapitału inwestorom, co oznacza, że równie dobrze możemy być właścicielem Emitelu po wsze czasy. To bardzo odpowiedzialne podejście ze strony polskiego rządu i nie było dla nas zaskoczeniem takie skrupulatne podejście, co zresztą podkreśliłem podczas spotkania, które odbyliśmy w trakcie procesu z panem premierem Morawieckim.

Nie trzeba zwracać kapitału, ale trzeba dbać o notowania akcji. Gdy przejęliście Emitel, podnieśliście dywidendę.

Uwaga o dywidendzie jest o tyle trafiona, że na londyńskiej giełdzie notowana jest firma o podobnym do nas profilu, oferująca inwestorom stopę dywidendy rzędu 6–7 proc., a mająca tylko jeden biznes. Tymczasem my, przeprowadzając publiczną ofertę, obiecaliśmy inwestorom 1 pensa dywidendy na akcję w pierwszym roku. Nie znaliśmy jeszcze precyzyjnych wskaźników finansowych firm, w które zainwestujemy, nie wiedzieliśmy, jaki poziom zysków i gotówki będziemy generować. Gdy kupiliśmy w Czechach odpowiednika Emitela – spółkę CRA, generujący około 40 mln funtów EBITDA rocznie, podnieśliśmy dywidendę do 3 pensów. Gdy kupiliśmy Emitel – ze względu na jakość spółki i fakt, że wypracowuje około 60 mln funtów EBITDA rocznie – podnieśliśmy dywidendę do 4 pensów i chcemy utrzymać taki poziom dłużej. Co ważne, nie oddajemy przy tym całej gotówki, którą wypracowuje Emitel. Sporą część chcemy zostawiać w spółce, aby mogła inwestować. Wchodząc na giełdę, powiedzieliśmy też inwestorom, że jeśli pojawią się projekty wymagające większych funduszy, to ściągniemy dodatkowe pieniądze z giełdy, aby nasz portfel aktywów mógł rosnąć szybciej.

Nie planujecie inwestycji w Emitelu?

Z założenia mamy poważne plany inwestycyjne związane z Emitelem, ale to zarząd musi wyjść z propozycją inwestycji, które będziemy następnie jako rada nadzorcza zatwierdzać. Będziemy zachwyceni, mogąc inwestować dalsze środki w Emitel. Zresztą patrząc na budżet 2023 r. Emitelu, mogą powiedzieć, że jest to budżet wzrostowy. Andrzej Kozłowski (prezes Emitelu – red.) ma wiele projektów, które pozwolą spółce rosnąć.

Jakiego rzędu nakładów wymagać będą te projekty?

Znaczących, ale nie ujawniamy ich wysokości.

A co z wielkimi projektami, jak przejęcia wież sieci komórkowych? Wydaje się, że wraz z wejściem do Polski Cellneksu minęła okazja wzięcia udziału w przejęciu tej infrastruktury.

Nadal widzimy tu możliwości działania i okazje do znaczących transakcji. Jeśli analizy, które prowadzi Emitel, zakończą się decyzją inwestycyjną, będziemy wspierać firmę kapitałowo.

Może do tego dojść w tym roku?

To bardzo trudno przewidzieć.

A wspomniany budżet zakłada istotny wzrost wyników Emitela?

Jeśli uda się go zrealizować, to firma odnotuje faktycznie znaczący wzrost.

W jednym z wywiadów stawia pan tezę, że technologia nadawania naziemnego (ang. broadcast) nie zostanie zastąpiona przez streaming.

Pojawiają się opinie, że streaming wyprze broadcast. Ja w to nie wierzę. Broadcast to najbardziej efektywny sposób dostarczania kontentu do masowej widowni. W Polsce, stosując pewne uproszczenie, za pośrednictwem 30 najwyższych masztów jesteśmy w stanie dostarczyć sygnał do olbrzymiej liczby gospodarstw domowych.

Gdyby wyłączyć broadcast, treści każdego programu telewizyjnego do każdego telewizora musiałyby być strumieniowane poprzez łącze światłowodowe, zasilane prądem, z często bardzo odległego centrum przetwarzania danych należącego do dużego gracza (np. Microsoftu, Amazona, Google’a – red.). W wypadku Polski oznaczałoby to konieczność strumieniowania z wykorzystaniem infrastruktury znajdującej się poza krajem, np. ze Skandynawii. Nie mówiąc już o tym, że – dajmy na to – transmisję meczu piłki nożnej Polska – Francja podczas mundialu w Katarze oglądają w tym samym czasie miliony widzów, na różnych urządzeniach. Zapewnienie infrastruktury, która to umożliwi, wymaga dużych pieniędzy. Koszt takiej dystrybucji treści przez streaming jest bardzo wysoki z punktu widzenia środowiska naturalnego. Zostawia dużo większy ślad węglowy niż broadcast. Rządy i inni interesariusze zaczynają zdawać sobie z tego sprawę. Ten sposób nadawania jeszcze przez wiele lat będzie integralną częścią infrastruktury naziemnej.

W Polsce 1/3 gospodarstw domowych korzysta tylko z cyfrowej telewizji naziemnej. Bardzo duży udział w rynku mają kablówki i platformy satelitarne. Platformy streamingowe zdobyły sporą część widowni. Jaki rozwój sytuacji pan przewiduje?

W USA, które wyznaczają trendy, widoczny jest już spadek wykorzystania anten satelitarnych i ten trend będzie postępował. Pokolenie tzw. milenialsów znane z tego, że nie lubi płacić, coraz częściej instaluje więc anteny na dachu i przełącza się na bezpłatną cyfrową telewizję naziemną. W Czechach, gdzie zainwestowaliśmy w operatora sieci telewizji naziemnej, jest podobnie – ludzie zaczynają oszczędzać i przestają korzystać z usług płatnych platform. To jednak trendy krótkoterminowe. W dłuższym horyzoncie sytuacja będzie wyglądać nieco inaczej.

Branża będzie nadal chciała korzystać z broadcastu, bo jest to najbardziej efektywny sposób dostarczania treści, ale technologia będzie się zmieniać, powszechnie dostępne będzie 5G i rozwinie się technologia 5G Broadcast. Emitel podobnie jak inni operatorzy sieci nadawczych będzie wkrótce w większym zakresie testował tą technologię. Jest ona jeszcze stosunkowo nowa, nie zostanie wdrożona w ciągu trzech–pięciu lat. Polega na wykorzystaniu anten 5G do przesyłu sygnału bezpośrednio do telewizora czy smartfona wyposażonego w odpowiedni czip. Wiele wskazuje na to, że w przyszłości broadcast będzie częścią większej całości systemu nadawania obejmującego rozwiązania oparte na streamingu. W Polsce jest dziś ponad 1 mln użytkowników korzystających z technologii HBBTV, czyli hybrydowej telewizji, łączącej broadcast i internet.

Mówił pan, że zainwestujecie, jeśli cena i jakość kupowanych aktywów będą zadowalające. Łatwo jest dziś o taką sytuację?

W ciągu ostatnich czterech miesięcy rynek kapitałowy stał się bardzo zmienny. Stopy procentowe poszybowały w górę. Fed i inne banki centralne podnoszą je, aby poskromić inflację. Wielu inwestorów wycofuje kapitał z giełdy. Na całym świecie na rynkach finansowych panuje zamieszanie i przecena aktywów. A jeszcze niedawno płacono nieprawdopodobnie wysokie ceny np. za infrastrukturę wieżową.

A wy nie?

Skądże. Nasze transakcje to dobry interes, ponieważ operatorzy sieci nadawczych generują wysokie przepływy pieniężne. Jednak za czysto mobilną infrastrukturę płacono nawet 30-krotność zysku EBITDA. To daje około 3-proc. stopę zwrotu. To mniej, niż można uzyskać, lokując dzisiaj pieniądze w banku. Obecnie banki nie chcą pożyczać pieniędzy na takie transakcje, albo pieniędzy jest mniej i więcej kosztuje obsługa długu. W tym całym zamieszaniu pojawiają się możliwości zawarcia transakcji na bardziej korzystnych warunkach. Już to obserwujemy.

Ile jesteście dziś skłonni płacić dziś?

Przyglądamy się firmie nadawczej z Europy Zachodniej i nasze wyceny są niższe niż przy naszych poprzednich transakcjach. Tyle że sprzedający ma aktualnie wyższe oczekiwania.

CV

Steven Marshall

Steven Marshall jest prezesem funduszu Cordiant Digital Infrastructure i członkiem rady nadzorczej Emitelu. W latach 2007–2018 był związany z operatorem infrastruktury komórkowej American Tower, ostatnio jako wiceprezes ds. wykonawczych i szef American Tower US. W latach 1997–2007 pracował na wysokich kierowniczych stanowiskach dla brytyjskiej grupy National Grid. Przyczynił się do integracji zasobów National Grid Wireless, Crown Castle i ich sprzedaży funduszowi Arqiva. Ukończył budownictwo i inżynierię lądową na Uniwersytecie w Manchesterze.

Jesteście w Cordiant Digital Infrastructure bardziej rekinami czy ogrodnikami?

Powiedziałbym, że ani jedno, ani drugie. Myślę, że jesteśmy połączeniem ogrodników i myśliwych. Proszę pozwolić mi to wyjaśnić. Jesteśmy stosunkowo młodym funduszem inwestycyjnym. Utworzyłem go z Cordiant Capital w 2021 r. Wprowadziliśmy go na londyńską giełdę w lutym tego samego roku, zbierając od inwestorów instytucjonalnych 800 mln funtów na przejęcie dobrej jakości aktywów, w które będziemy inwestować przez długi czas.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście
Media
Telewizje zarobią na streamingu. Platformy wchodzą na rynek reklamy
Media
Koniec ekspansji platform streamingowych? Netflix ukryje dane
Media
Nie żyje Tomasz Świderek. Przez lata pisał w „Rz” o telekomunikacji