Nie tylko dzięki licznym wydaniom. Jego popularność zwiększyły adaptacje teatralne i filmowe, spektakle operowe i utwory muzyczne.
[srodtytul] Ewangelia według Piłata[/srodtytul]
Do realizacji „Mistrza i Małgorzaty” przymierzało się wielu twórców światowego kina i teatru. Andrzejowi Wajdzie wątki biblijne powieści posłużyły do wyprodukowanego w 1972 roku Niemczech filmu „Piłat i inni”. Reżyser przeniósł je w czasy współczesne tworząc pasjonujący fresk o dzisiejszej religijności, poszukiwaniu prawdy, o mocno zachwianej skali wartości, obojętności na ludzkie cierpienie.
— Dwie pierwsze wersje scenariusza, który zamówiłem w Warszawie, nie zadowoliły mnie. — pisze na swoim blogu Wajda. — Szczęśliwie dla mnie w tym czasie ukazała się po raz pierwszy w polskim przekładzie powieść Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”. Przeczytałem ją zachwycony. Było jasne, że lepszego tekstu do filmu niż powieść o Piłacie nie znajdę. Miałem tam wszystko, postać Jezusa, mroczną intrygę Piłata, zdradę Judasza i rozdzierającą samotność jedynego ucznia i Ewangielisty. Obsadziłem polskich aktorów we wszystkich rolach filmu, poza dwiema, które zagrali aktorzy niemieccy. Wybrałem też miejsce na pałac Piłata. Początkowo miała to być dziwna i szalona budowla na wzgórzu nad Kassel, ujęcie wody dla pałacowych fontann wzniesione przez wypędzonych z Francji hugenotów, ale mój instynkt mówił mi, że potrzebuję czegoś współczesnego. Tak trafiłem do Norymbergi, gdzie po raz pierwszy ujrzałem ruiny Trzeciej Rzeszy. Ten pseudo-Rzym był wymarzoną scenerią dla Piłata oraz ironicznym komentarzem do krótkiej historii tysiącletniej Rzeszy, która upadła tak prędko! Na moich oczach.
Zdjęcia na trybunie, z której Hitler przemawiał w czasie norymberskich zjazdów partii NSDAP, były dla nas szczególnie przejmującym wydarzeniem. Należeliśmy do słowiańskich narodów, które miały zostać wyniszczone, aby umożliwić Drang nach Osten. Tymczasem staliśmy, zdrowi i cali, na ruinach Trzeciej Rzeszy — i robiliśmy film! Czułem się w tych tygodniach pracy nad Piłatem naprawdę wolnym człowiekiem. Tej wolności osobistej i artystycznej nigdy już nie zapomniałem.