Reklama

Diabelska proza Mailera

"Widmo Hitlera", ostatnia, wydana w styczniu 2007 roku, powieść zmarłego niedawno Normana Mailera, to dzieło, którego zawartość zaskakuje. Jego narratorem jest diabeł, a bohaterem sam młodziutki jeszcze Adolf.

Publikacja: 30.11.2007 11:37

Red

Pomysł upraszałby się o szybkie przymrużenie oka, gdyby jego wykonawcą nie był wybitny stylista i spec od wnikliwego przeglądania mrocznej strony ludzkiego ego. Zawsze interesowało go czające się w człowieku zło, szczególnie w powiązaniu z seksem lub władzą. W „Amerykańskim marzeniu” były kongresmen był przekonany, że dokonując aktów przemocy wobec tych, którzy wydzielają nieprzyjemną woń i mają w sobie krew wampirów, pomaga Bogu w jego nierównej walce z siłami zła. W powieści „Twardziele nie tańczą” bohater starał się odkryć, czy jego była żona, być może wiedźma na usługach diabła, chce wciągnąć go w tajemnicze morderstwo. Nawet w reportażowej „Na podbój Księżyca” narrator Mailer zastanawia się, czy statek z ludzką załogą, przyczepiony do potężnej, jak Moby Dick złowieszczo białej rakiety, nie jest „dziecięciem szatana”, a lot na Księżyc ingerowaniem w przestrzenie między „złem a szlachetnością”.

Hitler pasuje do kolekcji postaci zamieszkujących błyskotliwą, pełną ideologicznej pasji i kuriozalnego okultyzmu prozę Mailera. Ma cechy hipstera, „filozoficznego psychopaty” i mrocznego romantyka, prototypu bohatera wykreowanego w „Advertisements for Myself” (1959). Ale w „Widmie Hitlera” przyszły kanclerz jest jeszcze dzieckiem. Powieść się kończy, gdy Adi ma zaledwie 14 lat. Skąd wzięło się w nim ludobójcze zło? Co go ukształtowało? Mailer odrzuca możliwość zbiegu okoliczności czy wpływu otoczenia (choć nie bez znaczenia był strach i nienawiść chłopca do ojca). Wyjaśnia, że – jak w średniowieczu – Bóg i szatan nie ustają w rywalizacji o ludzkie dusze. Ten drugi, przez podwładnych zwany Maestrem, szybko wyłapuje sygnały obyczajowego znieprawienia (w tym wypadku kazirodztwa), wysyła swoich agentów, a oni, „zręcznie poustawiani w każdym zakątku ludzkiej egzystencji”, nie opuszczają już cennych „klientów”. Emisariuszem Maestra jest właśnie D.

T. – narrator powieści. Był przy poczęciu chłopca, śledził jego zachowania, manipulował snami i psychiką. Inicjały pochodzą od nazwiska oficera SS, w ciało którego wcielił się na jakiś czas, by badać zawiłe tajemnice rodziny Hitlera.

Jeśli to wszystko brzmi zbyt metafizycznie, można na powieść spojrzeć inaczej. Mailer uparcie sugerował, że to, co pisze, jest też o czymś innym, na przykład o artystycznej wyobraźni autora i poszukiwaniu nowych literackich przestrzeni. „Aczkolwiek jak każdy dobry powieściopisarz lubię opisywać tych ludzi, a więc patrzeć na nich sardonicznie, obiektywnie, ironicznie, z sympatią... to jednak muszę przypomnieć czytelnikowi, że... pozostaję diabłem, nie pisarzem” – wyjaśnia narrator „Widma Hitlera”. Mailer zawsze przekonywał, że pisarz musi bulwersować i niszczyć, by stać się pożytecznym. Gardził tradycyjną fabułą i przewidywalnymi zachowaniami bohaterów. W rozbijaniu artystycznych konwencji widział odwagę autora. W „Widmie Hitlera” najwyraźniej zazdrości diabłu jego możliwości wnikania w sytuacje niedostępne pisarzowi, docierania do źródeł ludzkiego znieprawienia. Wpływania na losy świata. Nie celebruje triumfującego zła, ale widzi w jego agencie rzecznika „gorących” możliwości, jakich brak literaturze.

Mailer interesował się postacią Hitlera od czasu, gdy jako mały chłopiec usłyszał od matki, Żydówki z Litwy, że człowiek ten „wybije wszystkich Żydów”. Chciał napisać dwie kolejne powieści o postaci wodza Trzeciej Rzeszy. Pozostanie nam tylko ta – opowieść o złu w zarodku.

Reklama
Reklama

Szybko przetłumaczonej i wydanej u nas powieści zmieniono tytuł. Oryginalny – „Zamek w lesie” – umieszczono w podtytule wewnątrz książki, a na okładce zaprezentowano swastykę, o której na tym etapie życia Hitlera nikt nie mówi. Szkoda, bo powstaje błędne wrażenie, że utwór ten powinien znajdować się w przedziale prozy sensacyjnej lub politycznej biografii. A przecież jest to najwyższej klasy brawurowo napisana powieść psychologiczna. Diabeł znów chyba maczał w tym palce.?

Autor jest amerykanistą, profesorem Uniwersytetu Łódzkiego i SWSPiZ Norman Mailer, „Widmo Hitlera”. Przeł. Krzysztof Schreyer. Bellona, Warszawa 2007

Pomysł upraszałby się o szybkie przymrużenie oka, gdyby jego wykonawcą nie był wybitny stylista i spec od wnikliwego przeglądania mrocznej strony ludzkiego ego. Zawsze interesowało go czające się w człowieku zło, szczególnie w powiązaniu z seksem lub władzą. W „Amerykańskim marzeniu” były kongresmen był przekonany, że dokonując aktów przemocy wobec tych, którzy wydzielają nieprzyjemną woń i mają w sobie krew wampirów, pomaga Bogu w jego nierównej walce z siłami zła. W powieści „Twardziele nie tańczą” bohater starał się odkryć, czy jego była żona, być może wiedźma na usługach diabła, chce wciągnąć go w tajemnicze morderstwo. Nawet w reportażowej „Na podbój Księżyca” narrator Mailer zastanawia się, czy statek z ludzką załogą, przyczepiony do potężnej, jak Moby Dick złowieszczo białej rakiety, nie jest „dziecięciem szatana”, a lot na Księżyc ingerowaniem w przestrzenie między „złem a szlachetnością”.

Reklama
Literatura
Jedyna taka trylogia o Polsce XX w.
Literatura
Kalka z języka niemieckiego w komiksie o Kaczorze Donaldzie zirytowała polskich fanów
Literatura
Neapol widziany od kulis: nie tylko Ferrante, Saviano i Maradona
Literatura
Wybitna poetka Urszula Kozioł nie żyje. Napisała: „przemija życie jak noc: w okamgnieniu.”
Literatura
Dług za buty do koszykówki. O latach 90. i transformacji bez nostalgii
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama