Kiedy mnie ktoś pyta, jak grał Kazimierz Deyna, nie bardzo wiem, co odpowiedzieć" – pisze Stefan Szczepłek. Pewnie, że nie wie, nie da się wyjaśnić, dlaczego kogoś kochasz – wystarczy ci, że jest.
Znajomi będą mówić, że bredzisz, odnajdujesz piękno w miejscach, gdzie go nie ma. Ale co to ma za znaczenie? Jakie znaczenie ma ustawienie stopy Deyny przy strzelaniu wolnych, a konkretnie, w którą łatę uderzał, żeby piłka w ostatniej chwili skozłowała przed bramkarzem albo tuż za murem zmieniła kierunek?
Albo jakiego koloru auta i w jakiej kolejności nabywał Kazimierz Deyna? Albo dlaczego nie przetrwała żadna para butów, w których grał Deyna, i czy koszulka, którą Deyna wręczył Szczepłkowi po meczu Manchesteru City z Legią 18 września 1978 r. na Łazienkowskiej, była przepocona, czy nie? I dlaczego w ogóle mu ją oddał? Co kogo obchodzi, że Deyna miał niskie ciśnienie?
Zakochanego obchodzi. Liczy się każdy szczegół, niezdarne gesty nabierają gracji, kaczy sposób chodzenia staje się tańcem, a błędy językowe zawsze można wybaczyć. W końcu Deyna był piłkarzem, a nie mówcą.