Reklama
Rozwiń
Reklama

Za mało na sceptycyzm niedowiarków

To niełatwa książka. Chce nas przekonać, że zło czai się wszędzie. Ćwiczymy aikido, capoeirę czy tai-chi, uprawiamy jogę, zażywamy krople homeopatyczne czy sprawdzamy horoskop – jesteśmy narażeni na kontakt z demonami. Więcej, na opętanie

Publikacja: 20.11.2012 23:58

Przyznam, że po kolejnym rozdziale książki „Zmanipuluję cię, kochanie", w którym Robert Tekieli ostrzega i napomina, miałam dość. Jak długo można czytać, że nawet wtedy, gdy oglądam swoje ulubione „Gwiezdne wojny", wystawiam się na ryzyko kontaktu ze złymi duchami? I na tym właściwie mogłabym skończyć. Odłożyć książkę ze wzruszeniem ramion: „cóż za nawiedzony koleś".

Mogłabym, gdyby nie wątpliwość, niewielka, lecz istotna. A co, jeśli Tekieli ma rację? Choć po Soborze Watykańskim II paru teologów ogłosiło, że piekło jest puste, nie musi tak przecież być. To, że przestaliśmy wierzyć w szatana, nie znaczy, iż go nie ma. Tylko że to kwestia wiary. A co z rozumem? Jest też coś dla rozumu.

Sekty istnieją i ludzie naprawdę wpadają w sieci rozmaitych guru i szamanów. Pierwszy przykład z brzegu –  niedawno „Rz" opisywała, jak pewien francuski oszust przekonał trzypokoleniową arystokratyczną rodzinę, że zagraża jej spisek masonów i różokrzyżowców. Rodzina przez dziesięć lat izolowała się od świata, przekazując oszustowi cały majątek. Może więc Tekieli ma rację, że każdego można zmanipulować, wystarczy tylko uruchomić odpowiednie mechanizmy?

Może ma rację, gdy pisze, że wschodnie techniki medytacyjne mogą być dla ludzi Zachodu groźne. „Prawdziwy, hinduski guru jest świadom zagrożeń, które niesie intensywne ćwiczenie psychoduchowe, jakim jest joga czy naturalistyczna medytacja w ogóle. Wie, w którym momencie pojawią się traumatyczne objawy, przygotowuje do nich adepta, uczy, jak sobie z nimi poradzić". Na Zachodzie zaś instruktorem można zostać po krótkim kursie. Nie brzmi to szczególnie nieracjonalnie.

„Czy każdy sport walki jest duchowo groźny?" – pyta Tekieli, by za chwilę równie rzeczowo odpowiedzieć: „Absolutnie nie. Jedynie te sztuki walki, które poza ćwiczeniami fizycznymi proponują filozofię, ćwiczenia medytacyjne lub oddawanie czci symbolom lub osobom".

Reklama
Reklama

I takie fragmenty właśnie dają do myślenia. W tej książce jest ich niewiele. Chyba za mało, by samym wołaniem: „apage, Satanas" pokonać sceptycyzm niedowiarków.

Przyznam, że po kolejnym rozdziale książki „Zmanipuluję cię, kochanie", w którym Robert Tekieli ostrzega i napomina, miałam dość. Jak długo można czytać, że nawet wtedy, gdy oglądam swoje ulubione „Gwiezdne wojny", wystawiam się na ryzyko kontaktu ze złymi duchami? I na tym właściwie mogłabym skończyć. Odłożyć książkę ze wzruszeniem ramion: „cóż za nawiedzony koleś".

Mogłabym, gdyby nie wątpliwość, niewielka, lecz istotna. A co, jeśli Tekieli ma rację? Choć po Soborze Watykańskim II paru teologów ogłosiło, że piekło jest puste, nie musi tak przecież być. To, że przestaliśmy wierzyć w szatana, nie znaczy, iż go nie ma. Tylko że to kwestia wiary. A co z rozumem? Jest też coś dla rozumu.

Reklama
Literatura
Marek Krajewski: Historia opętań zaczęła się od „Egzorcysty”
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Literatura
Marek Krajewski: Historia pewnego demona. Zaczęło się od „Egzorcysty"
Literatura
Powieść o kobiecie, która ma siłę duszy. Czy Tóibín ma szansę na Nobla?
Literatura
Marta Hermanowicz laureatką Nagrody Conrada 2025
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Literatura
Żona Muńka o jego zdradach: dobry grzesznik
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama