Korespondencja ze Stambułu
Sułek wypracowała w pięciu konkurencjach wynik 5014. Poprzedni halowy rekord świata, który w 2012 roku ustanowiła Ukrainka Natalija Drobyńska, wynosił 5013. Polka najlepsza w dziejach konkurencji była jednak tylko przez sześć sekund, aż metę minęła dwukrotna mistrzyni olimpijska w siedmioboju Belgijka Nafissatou Thiam. Obie stoczyły fenomenalny pojedynek. Zwyciężczyni miała 5055 punktów.
Sułek rok temu została wicemistrzynią świata, a teraz pokazała, że może być tylko lepsza. Poprawiła halowe rekordy życiowe w biegu na 60 m przez płotki (8.21), pchnięciu kulą (13.89 m) i skoku w dal (6.62 m) oraz wyrównała ten w skoku wzwyż (1.89 m). Stanęła do biegu na 800 m z drugim wynikiem, lepszy miała tylko Thiam. Sułek rzuciła jej wyzwanie, popędziła jak szalona. Zaatakowała, biegła samotnie na czele stawki, padła na metę ledwo żywa. Pobiła kolejny rekord życiowy (2:07.17), zabrakło jej do złota niewiele.
Czy to nie jest porażka? Czy ja wam wyglądam na szczęśliwą? Przyjechałam tu po rekord świata i zwycięstwo. Myślałam, że będę lepsza. Pokazałam charakter, ale trochę zabrakło.
Adrianna Sułek
To była demonstracja klasy. Poprzednie srebro, mistrzostw Europy w Monachium, było także nagrodą za determinację, bo wykuła z cierpienia. Sięgnęła podium, choć w gdy w pierwszej konkurencji siedmioboju naderwała mięsień dwugłowy, rezygnację z rywalizacji zalecał jej nawet psycholog Jan Blecharz. Uznała, że się nie podda i sprawdziła tylko, jakie w przepisach antydopingowych są maksymalne dawki leków przeciwbólowych. Przegrała tylko z Thiam.