Pogorelić zapowiedział, że utwory Fryderyka Chopina, którymi miał zainaugurować festiwal „Chopin i jego Europa”, przesuwa na swój recital 26 października. Wystąpi wtedy honorowo, a potem pragnie poprowadzić kursy mistrzowskie dla trojga utalentowanych młodych pianistów. W planach ma także koncerty w Łodzi i Krakowie.

Poinformował, że pragnie też rozliczyć się z przeszłością. Zaapelował o ujawnienie archiwów X Konkursu Chopinowskiego z 1980 roku, podczas którego w atmosferze skandalu nie został dopuszczony do finału.

– Dziś mam już w historii pianistyki pozycję, której nikt podważyć nie zdoła – przyznał 50-letni pianista. – Chcę jednak poznać prawdę, uwolnić się od cienia, który ciągnie się za mną od tamtego festiwalu. Nie mogę zrozumieć, dlaczego w 1980 roku, będąc laureatem dwóch festiwali pianistycznych w Terni i Montrealu, zostałem w taki sposób potraktowany w Warszawie. Chcę się przekonać, czy od początku nie było zmowy dotyczącej mojej osoby. Kazimierz Kord, pianista i dyrygent, który był wówczas przewodniczącym jury, w rozmowie z „Rz” zdecydowanie odrzuca teorię spisku.

– Żadnej zmowy przeciwko Pogoreliciowi nie było, bo jurorzy nie byli jednomyślni. Jego gra wywołała skrajne emocje i podzieliła jurorów. U jednych wzbudziła zachwyt, u drugich – bardzo negatywne opinie. Jeśli dziś artysta domaga się ujawnienia archiwów, to jestem za, bo wtedy się przekona, że m.in. dzięki mojemu głosowi przeszedł do drugiego etapu.

Kord tłumaczy: – Sytuacja była następująca. Do drugiego etapu mogło przejść 40 uczestników. Ivo był wprawdzie na 41. pozycji, ale zauważyłem, że między 40. a 41. miejscem jest minimalna różnica głosów, więc jako przewodniczący jury zaproponowałem, by dopuszczono go do drugiego etapu. I tak się stało. Miałem zresztą nadzieję, że znajdzie się w finale. To, że odpadł, dla wielu rzeczywiście było zaskoczeniem.