Perfekcyjne akordy B.B. Kinga

North Sea Jazz Festival. To największy na świecie przegląd muzyki improwizowanej

Publikacja: 14.07.2009 01:11

Legenda bluesa B.B. King był w świetnej formie

Legenda bluesa B.B. King był w świetnej formie

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/9145,1,333122.html]Zobacz galerię zdjęć[/link][/b]

Jest wiele powodów, dla których warto tu przyjechać – podczas trzech dni i niespełna 30 festiwalowych godzin organizatorzy prezentują światową czołówkę jazzu, bluesa i r’n’b.

Tylko tu ramię w ramię zagrali dwaj najwybitniejsi obecnie gitarzyści John Scofield i Bill Frisell. Równać się z nimi może tylko Pat Metheny. Dołączyli jako goście do tria pianisty McCoy Tynera, a gwiazdą był również saksofonista Gary Bartz, niegdyś grający z Milesem Davisem. Tylko tu mogliśmy zobaczyć, jak Scofield zrywa strunę gitary, a Frisell wręcza mu swoją zapasową. Po chwili obaj śledzą nuty tematu „Blues on the Corner” Tynera i włączają się solówkami w odpowiednim momencie. Temat „In a Mellow Tone” zagrali swobodnie, jak na jam session. To był najlepszy, prawdziwie jazzowy koncert na North Sea.

Kto chciał się przekonać, na czym polega istota jazzu, mógł posłuchać orkiestry Jazz at Lincoln Center Wyntona Marsalisa w nowym repertuarze inspirowanym muzyką flamenco z udziałem pianisty Chano Domingueza. Marsalis i jego muzycy zachwycili solówkami, ale aranżacje były już tak rozbudowane i wyszukane, że ich muzyka straciła spontaniczność.

[srodtytul]Kobiety w mniejszości[/srodtytul]

W Rotterdamie zaśpiewała zjawiskowa wokalistka Melody Gardot. Usłyszawszy dzwonek czyjejś komórki, nawiązała dialog z jej właścicielką i specjalnie dla niej zmieniła słowa piosenki. – Dziękuję ci za inspirację – powiedziała żartobliwie.

Kto widział w Warszawie koncert „Sing the Truth” z piosenkami Niny Simone, mógł się przekonać, że bez Angelique Kidjo program stał się bardziej zwarty i ciekawszy, a prawdziwą gwiazdą show okazała się córka legendarnej wokalistki – Simone.

Występowali artyści, którzy z pewnością nigdy do Polski nie przyjadą, bo są zbyt drodzy, a u nas za mało znani, jak np. gitarzysta, wokalista i genialny kompozytor James Taylor czy najlepszy hammondzista wśród rockmanów Steve Winwood.

Przepaść dzieląca młodych, choć ambitnych artystów od utytułowanych gwiazd była wyraźna. Największą ujawnili występujący po sobie bluesmani: znany nam Joe Bonamassa i B.B. King. Każdą zaśpiewaną zwrotkę czy zagrany akord Kinga zapamiętamy na zawsze, a pożegnanie z publicznością, kiedy uchyla kapelusza i kłania się nisko, to gesty godne wielkiego, skromnego artysty.

[srodtytul]Młodzi się starają[/srodtytul]

W niedzielę szala zwycięstwa przechyliła się na stronę młodych. Kiedy w największej hali Nile śpiewał Seal, wysilając swój nie najlepszy już głos, obok w wypełnionej po brzegi hali Maas prezentował się Raphael Saadiq. Muzykę zaaranżowaną w starym, soulowym stylu wykonał brawurowo. Co najważniejsze, Saadiq pisze melodyjne, łatwo wpadające w ucho piosenki. Godzinę później raper Q-Tip z łatwością podrywał publiczność do tańca, ale muzykę zastąpiło pokrzykiwanie.

Z młodych wykonawców znakomicie zaprezentował się Jamie Cullum, oddając hołd Michaelowi Jacksonowi w piosence „Thriller” zaśpiewanej a capella i zapowiadając swój nowy album.

I wreszcie wielki zwycięzca tego festiwalu – artysta rezydent – John Zorn. NSJF zaprezentował sześć najważniejszych jego projektów: The Dreamers, Masada Sextet, Bar Kohba, kwartet Zorn/Frisell/Laswell/ Graves, Filmworks i Cobra. Na wszystkich sale pękały w szwach i tylko słuchacze o słabszych nerwach wychodzili z koncertu Cobry. Dwunastu muzyków ustawionych w półkolu patrzyło z uwagą na znaki dawane przez dyrygującego Zorna. Ten pokazywał tylko różnokolorowe kartki z literami i decydował, w jakiej kolejności instrumentaliści mają się prezentować. Biała opaska, którą sobie przekazywali, oznaczała lidera. Kto zna muzykę Zorna, wie, że to najbardziej zwariowany jego projekt odwołujący się do istoty muzyki improwizowanej, niepowtarzalnej, powstającej spontanicznie, tu i teraz. Tak jak cały North Sea Jazz Festival.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla