Reklama

Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia

Daniel Muzyczuk, nowo powołany dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi przedstawia swoje plany i nową odsłonę kolekcji stałej "Sposoby widzenia".

Publikacja: 07.08.2025 05:13

Daniel Muzyczuk

Daniel Muzyczuk

Foto: Mat.Pras.

Z Muzeum Sztuki w Łodzi jest pan związany od 14 lat, czyli pańską nominację na stanowisko dyrektora należy rozumieć jako naturalną kontynuację drogi zawodowej?

To prawda, że już długo jestem związany z tą instytucją. Najpierw pracowałem w dziale zajmującym się programem naukowym, czyli Centrum Muzeologicznym. Potem byłem kierownikiem działu Sztuki Nowoczesnej, a od roku pełniłem obowiązki dyrektora Muzeum Sztuki.

I chyba nieźle wywiązywał się ze swoich obowiązków, skoro do konkursu na to stanowisko nie stanął żaden konkurent.

Powierzono mi stanowisko na 5 kolejnych lat.

Których poprzedników czuje się pan kontynuatorem?

Tych tradycji jest co najmniej kilka. Ryszard Stanisławski był wybitnym muzealnikiem, nieprzeciętną postacią. Zbudował w ciągu 24-letniej dyrekcji międzynarodową sławę muzeum, pracując na bazie zastanego zasobu instytucji, opartego o międzynarodową kolekcję „a.r.”, powstałą z inicjatywy Władysława Strzemińskiego, Katarzyny Kobro i Henryka Stażewskiego w 1931 roku.

Długo jestem związany z tą instytucją. Najpierw pracowałem w dziale zajmującym się programem naukowym, czyli Centrum Muzeologicznym. Potem byłem kierownikiem działu Sztuki Nowoczesnej, a od roku pełniłem obowiązki dyrektora Muzeum Sztuki

Daniel Muzyczuk

Ale przed Stanisławskim był też Marian Minich, pierwszy dyrektor MS, który szefował tu 30 lat – do 1965 roku. Stworzył pierwszą obowiązującą w muzeum narrację o rozwoju sztuki nowoczesnej, której częścią była słynna Sala Neoplastyczna. Widzę siebie także jako kontynuatora działalności Jarosława Suchana, który przyjmował mnie do pracy w MS i z którym współpracowałem przez wiele lat. Nasze muzeum zawdzięcza mu powrót na arenę międzynarodową po chudych latach w czasie transformacji ustrojowej. Także tłumaczenie „Teorii widzenia” Strzemińskiego na język angielski, które zostanie wydane w tym roku, było jego inicjatywą, którą mam okazję realizować.

Reklama
Reklama

Co chciałby pan zmienić w tej instytucji, którą tak dobrze pan zna?

MS ma bogatą historię, etos, a to niezwykle istotny zasób tworzący wyjątkowość instytucji nie tylko w skali lokalnej, polskiej, ale i międzynarodowej. Celem mojej kadencji jest jej dalszy rozwój. Pierwszym poważnym zadaniem jest udostępnienie widzom nowej odsłony naszej kolekcji, bo poprzednia stała wystawa, „Atlas nowoczesności”, została zamknięta zimą 2023 roku. A przecież mamy najpoważniejszy w tej części Europy zbiór międzynarodowej sztuki XX i XXI wieku. W październiku otwarta zostanie ekspozycja „Sposoby widzenia” przygotowywana przez piątkę kuratorów, ale w jej powstawanie zaangażowane są wszystkie działy muzeum. Chciałbym, żeby „Sposoby widzenia” pokazywały, że w naszej instytucji najbardziej istotni są artyści i ich głos.

Ile eksponatów z kolekcji składającej się z 20 tys. dzieł, będzie można zobaczyć?

Mniej więcej tyle co poprzednio – około 330 dzieł 300 artystów. Nowa prezentacja zajmie trzy piętra MS2, podobnie jak wcześniej „Atlas nowoczesności”, więc głosy o niedostatecznej przestrzeni wystawienniczej uważam za nieuzasadnione. To ponad dwa tysiące metrów kwadratowych powierzchni – wystarczająco dużo, by pokazać solidny przekrój zbiorów. Ale niestety wystawa stała to trudna sztuka wyborów, bo całości zbiorów nie sposób pokazać. Zresztą byłoby to niecelowe – nikt nie byłby w stanie takiej wyobrażonej wystawy obejrzeć.

Czym będzie się różniła ta prezentacja od poprzedniej?

„Atlas nowoczesności” był próbą opowieści o nowoczesności jako epoce, bez podporządkowania jednej narracji. Ze „Sposobami widzenia” będzie podobnie, bo trudno o historii sztuki XX i XXI wieku opowiadać linearnie. To przecież więcej niż jedna opowieść. Przyjęliśmy więc zasadę achronologii – prace pochodzące z różnych okresów będą ze sobą dialogować i zachęcać do nowych odczytań. Na wystawie zaprezentowanych zostanie trzynaście rozdziałów, które poprzez sztukę opowiadają o percepcji – zarówno w odniesieniu do ciała, technologii i pamięci, jak i do tego, w jaki sposób nasze postrzeganie świata oraz kultura wizualna kształtowane są przez kontekst społeczny i ekonomiczny. Tytuł prezentacji zapożyczamy od Johna Bergera, brytyjskiego historyka sztuki, autora rewolucyjnego cyklu programów telewizyjnych dla BBC z lat 70. Przyglądał się sztuce jako efektowi  przekształceń społecznych. W tym sensie jego praca jest zbieżna z fundamentalną „Teorią widzenia” Władysława Strzemińskiego napisaną ćwierć wieku wcześniej, której pierwsze angielskie wydanie będzie towarzyszyć „Sposobom widzenia”.

Celem mojej kadencji jest jej dalszy rozwój. Pierwszym poważnym zadaniem jest udostępnienie widzom nowej odsłony naszej kolekcji, bo poprzednia stała wystawa, „Atlas nowoczesności”, została zamknięta zimą 2023 roku. A przecież mamy najpoważniejszy w tej części Europy zbiór międzynarodowej sztuki XX i XXI wieku. W październiku otwarta zostanie ekspozycja „Sposoby widzenia” przygotowywana przez piątkę kuratorów, ale w jej powstawanie zaangażowane są wszystkie działy muzeum. Chciałbym, żeby „Sposoby widzenia” pokazywały, że w naszej instytucji najbardziej istotni są artyści i ich głos.

Daniel Muzyczuk

Jak widz będzie mógł się odnaleźć na tej achronologicznej wystawie?

Oprócz tematycznych rozdziałów, zatytułowanych od wybranych prac, na ekspozycji znajdą się tzw. kapsuły, czyli miejsca, w których dzieła sztuki i dokumenty przybliżą ważne momenty w historii instytucji, sztuki i środowiska wokół niej. A więc np. wydanie „Teorii widzenia” Strzemińskiego i pierwsza wystawa sztuki nowoczesnej, czyli rok 1948. Zawartością innej kapsuły będzie „Konstrukcja w Procesie”, czyli łódzki projekt artystyczny z 1981 roku, którego celem było stworzenie dzieł sztuki w przestrzeni publicznej, w kontekście przemian społecznych związanych z Solidarnością. „Sposoby widzenia” będzie można zwiedzać także z audioprzewodnikiem, przez co wystawa dostępna będzie również dla osób niewidomych i słabowidzących.

Czytaj więcej

Obchody stulecia urodzin Stefana Gierowskiego potrwają rok
Reklama
Reklama

Będą zaskoczenia co do prezentowanych artystów?

Mogą być nimi prace podarowane Muzeum Sztuki. W ostatnim czasie przeprowadziliśmy inicjatywę, którą nazywaliśmy „Darami przyjaźni”. To prace 90 artystek i artystów, przede wszystkim międzynarodowych, którzy postanowili przekazać swoje dzieła do naszej kolekcji. To nawiązanie do etosu mającego związek z solidarnością artystów, czyli początkami MS. Wśród obecnych ofiarodawców są m.in. Sharon Lockhart, Rebecca H. Quaytman. Ich prace znajdą się na wystawie. Ale na „Sposobach widzenia” pojawią się na niej także bardzo dawno niepokazywane, historyczne prace André Massona, Leonor Fini, czy Le Corbusiera.

A polskich artystów zachęciliście do wzbogacania kolekcji?

W tym gronie są również artyści krajowi. Za dyrekcji mojego poprzednika muzeum skupiało się przede wszystkim na polskich artystach. Powrót do międzynarodowej działalności jest bardzo ważny i wynika z historii instytucji. Poza tym jest to kolekcja, która była i jest powiększana o dzieła powstające w danym momencie, otwarta na eksperyment i to, co aktualne. Ostatnio otrzymaliśmy też niezwykle cenny dar – kolekcję Richarda Demarco z Edynburga, wybitnego promotora sztuki wschodnioeuropejskiej, rówieśnika naszego muzeum – właśnie obchodził 95-lecie. Postanowił, że miejsce jego archiwum i kolekcji jest w Polsce.

Zaryzykujecie pokazanie na wystawie prac mniej oczywistych?

To jest zawsze balansowanie pomiędzy tym, co znajome, a tym co nowe, zaskakujące. Oczywiście, musimy pokazać pierwszy obraz liczony Romana Opałki, bo jest to dzieło fundamentalne nie tylko dla jego twórczości, ale także powód pielgrzymek zwiedzających. Zaskoczą na pewno mniej oczywiste prace Henryka Stażewskiego czy Karola Hillera. Tylko w Muzeum Sztuki fotograficzny autoportret Andrzeja Wajdy może sąsiadować z obrazem Shanti Dave – klasyka indyjskiego modernizmu – a ikony awangardy znaleźć się tuż obok dzieł sztuki współczesnej, także autorstwa artystek i artystów młodego pokolenia.

Czytaj więcej

„Ze mną przez świat”: Mogło zostać w szufladzie

W 2021 roku dyr. Suchan mówił w rozmowie z „Rz”, że marzy o rekonstrukcji warszawskiej wystawy Kazimierza Malewicza z 1927 roku. Pomoże pan spełnić to marzenie, które wymaga wypożyczeń z innych prestiżowych muzeów?

W tej chwili pracujemy nad poszerzeniem współpracy z Museum of Modern Art z NY i Lenbachhaus w Monachium, aby stworzyć praktykę długoterminowych wypożyczeń. 

Chcemy, by do MS zawitał na 5 lat wczesny abstrakcyjny obraz Wasilija Kandinskiego.

Reklama
Reklama

Ten network to nowy sposób myślenia o muzeach – nie jako jednostkowych instytucjach, ale mających wspólny zasób. Muzea uświadomiły sobie, że nie są w stanie mieć wszystkiego.

Magazynowanie coraz większych zbiorów nie jest proste. Jak sobie z tym radzicie?

Pracujemy nad przekształceniem trzypiętrowego budynku szpitala z końca XIX wieku na ulicy Drewnowskiej na nową siedzibę naszej instytucji, roboczo nazywaną MS3. Ma być przede wszystkim centrum badawczo-naukowym. To miejsce jest również wyposażone w mały park i ma przestrzeń na nowy budynek, który będzie założeniem wystawienniczo-magazynowym. Byłoby wspaniale, gdyby udało się otworzyć to miejsce na 100-lecie instytucji, w 2030 roku.

Pracujemy nad przekształceniem trzypiętrowego budynku szpitala z końca XIX wieku na ulicy Drewnowskiej na nową siedzibę naszej instytucji, roboczo nazywaną MS3. Ma być przede wszystkim centrum badawczo-naukowym.

Daniel Muzyczuk

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego tak mało ludzi przychodzi do MS?

To pewnie w dużej mierze zależy od punktu odniesienia. Ciężko jest się nam porównywać z instytucjami warszawskimi. Turystyka w Łodzi ma swoje ograniczenia. Rocznie – łącznie z Pałacem Herbsta, do którego zagląda najwięcej zwiedzających – mamy 200 tys. zwiedzających we wszystkich siedzibach. Frekwencja zawsze może być wyższa i wolałbym oczywiście, żeby odwiedzało nas więcej ludzi.

W jakim stopniu to muzeum dla ludzi, a w jakim stopniu dla ludzi sztuki?

Chciałbym, żeby każdy znalazł w nim coś dla siebie. Muzeum to także działania edukacyjne, warsztaty i wykłady, zarówno dla rodziców z dziećmi, jak i spotkania dotyczące publikacji naukowych. Nasz program jest skierowany do różnych grup. W chwili obecnej pokazujemy: „Jak działa muzeum”, projekt edukacyjny poświęcony pracy w muzeum. Natomiast wystawa Sophie Thun – to prezentacja twórczości młodej artystki posługującej się fotografią. „W oku cyklonu” jest ekspozycją dotyczącą sztuki w Ukrainie początku XX wieku, która jest atrakcyjna zarówno dla specjalistów, jak i szerokiej publiczności. Przygotowywana stała wystawa również będzie posługiwała się różnymi językami, by dotrzeć do różnych zwiedzających – od specjalistów do laików.

Reklama
Reklama

Największe wyzwanie dla dyrektora łódzkiego Muzeum Sztuki?

To samo, co dla każdego – finanse.

Z Muzeum Sztuki w Łodzi jest pan związany od 14 lat, czyli pańską nominację na stanowisko dyrektora należy rozumieć jako naturalną kontynuację drogi zawodowej?

To prawda, że już długo jestem związany z tą instytucją. Najpierw pracowałem w dziale zajmującym się programem naukowym, czyli Centrum Muzeologicznym. Potem byłem kierownikiem działu Sztuki Nowoczesnej, a od roku pełniłem obowiązki dyrektora Muzeum Sztuki.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama