Ta ostrożność jednak nie dziwi, będzie to pierwsza w Polsce edycja festiwalu „Szalone dni muzyki”. Narodził się w Nantes, potem zaczęły go organizować m.in. Lizbona, Rio de Janeiro, Bilbao czy Tokio.
Festiwal wymyślił René Martin, gdy wybrał się w Nantes na koncert U2. – Zobaczyłem wokół siebie 40 tys. ludzi – wspomina teraz w Warszawie – i zacząłem się zastanawiać , jak zdobyć taką widownię dla muzyki klasycznej. Wiedziałem, że nie można jej dać zwykłych koncertów. I „Szalone dni muzyki” ich nie przypominają.
Festiwal trwa kilka dni, muzyka rozbrzmiewa od rana do wieczora w kilku salach równocześnie. Widz, kupując tani bilet (w Warszawie ma kosztować 5–10 zł), sam wybiera, czego i kogo chce słuchać. A oprócz znanych gwiazd występują młodzi muzycy, obok solistów – orkiestry, a klasyczne utwory grane są też w nietypowych aranżacjach.
– Żaden koncert nie trwa dłużej niż godzinę – wyjaśnia René Martin. – Ci, którzy mają rzadki kontakt z klasyką, nie mogą poczuć się zmęczeni. I muszą mieć możliwość podzielenia się wrażeniami lub kupienia albumu artysty, jeśli przypadł im do gustu. Tego roku w Nantes sprzedaliśmy 30 tys. płyt
Warszawskie „Szalone dni muzyki” odbędą się od 11 do 13 czerwca i zaanektują dla siebie siedzibę Teatru Wielkiego i Teatru Narodowego, a także cały plac Teatralny. Stanie tam gigantyczny namiot z estradą.