Trzy lata temu francuski gitarzysta Marc Ducret rozpoczął serię koncertów pod wspólną nazwą „Tower". Występował w kwartecie, kwintecie, sekstecie i wreszcie solo. Kolejne woluminy nagrywał w studio, a płyty wydawała francuska wytwórnia Ayler Records. Do Warszawy Ducret przyjedzie z arsenałem elektronicznych przystawek i laptopem by dać solowy występ w klubie Pardon To Tu przy Placu Grzybowskim 12/16 o godz. 20:30.
Stylu gry Marca Ducreta nie da się jednoznacznie określić. Wykracza poza ramy free-jazzu wchodząc w bezkresne obszary awangardowej muzyki współczesnej. Do tworzenia szerokiego spektrum dźwięków używa elektrycznej gitary sprzężonej z licznymi elektronicznymi przystawkami i laptopem. Używa także głosu, który przetwarza na najróżniejsze sposoby. Każdy jego koncert jest inny, każdy fascynuje wyobraźnią i oryginalnymi technikami gry.
Trio Ducreta dało pamiętny koncert w Fabryce Trzciny jesienią 2004 r. na festiwalu Sygnowano Stańko. Gitarzysta wystąpił także z zespołem amerykańskiego saksofonisty Tima Berne'a. Trzy lata później zagrał w koncercie „Trójkąt Weimarski" obok Tomasza Stańki i Zbigniewa Namysłowskiego. W 2013 r. na festiwalu Saalfelden w austriackich Alpach przedstawił intrygujący projekt „Tower-Bridge" na big-band z udziałem Tima Berne'a.
Marc Ducret jest uważany za jednego z najważniejszych nowatorów gitary. Jego wirtuozerska gra, łączenie rockowej ekspresji z jazzową improwizacją zjednały mu spore grono miłośników nowych brzmień na całym świecie. Wydobywa ze swojej gitary dźwięki zaskakujące, wywołujące dreszcze emocji. Wydaje się, jakby pochodziły nie z tego muzycznego świata. Niektórzy twierdzą, że są „z piekła rodem", na co ma wpływ zapewne demoniczny wygląd artysty ubranego zwykle na ciemno.