Człowiek, który wie, czego chce

Krzysztof Urbański przyjechał na krótko do Polski, by zainaugurować tegoroczny Wielkanocny Festiwal Beethovenowski. I od razu rozbudził nadzieje publiczności na kolejne, dobre koncerty - pisze Jacek Marczyński.

Aktualizacja: 07.04.2014 08:07 Publikacja: 07.04.2014 08:03

Krzysztof Urbański

Krzysztof Urbański

Foto: materiały prasowe

Ma 32 lata i prowadzi trzy orkiestry: w norweskim Trondheim, w amerykańskim Indianapolis oraz w Tokio. Kiedyś byłoby to absolutnym ewenementem, dziś dyrygenci dojrzewają szybciej a ich błyskawiczne kariery już tak bardzo nie dziwią. Krzysztof Urbański potrafi zaś wykorzystać otrzymane szanse, ale do tego potrzebna jest nie tylko muzykalność i talent. Niezbędna jest także umiejętność radzenia sobie ze skomplikowanym, niełatwym zespołem ludzki, jakim jest orkiestra.

On już to potrafi. Na niedzielnym koncercie otwierającym tegoroczny Festiwal Beethovenowski nad wyraz sprawnie pokierował Sinfonią Varsovia, którą wcześniej dyrygował przecież zaledwie kilka razy w życiu. W IX Symfonii „Z Nowego Świata" Dvořaka brzmiała ona jak wyjątkowo zgrany zespół. Ładnie były skontrastowane oba tematy początkowego Adagio i Allegro, w zdyscyplinowany sposób, a jednocześnie miękko zagrały instrumenty dęte w Largo.

Każda z czterej części symfonii Dvořaka w tej interpretacji miała swoje walory, Urbański zaś poprowadził całość z werwą i dynamizmem, aż do końcowych akordów dbając przy tym o wykończenie każdego detalu.

Swe umiejętności potwierdził również w Koncercie potrójnym Beethovena. Orkiestra powinna być tu właściwie tłem dla solistów i Sinfonia Varsovia nie wysuwała się na plan pierwszy. Dyrygent czuwał jednak cały czas, by to ona określała ramy poszczególnych części – od dostojnego tematu militarnego na początku po eleganckiego poloneza w finale. Z trójki renomowanych solistów najlepsze wrażenie wywarł w tym utworze skrzypek Julian Rachlin, grający swą partię z ogromną finezją. Pianista Hinrich Alpers zaprezentował się jak solidny profesor, w interpretacji wiolonczelisty Claudio Bohóroqueza zabrakło ciepła i słonecznego blasku.

Najbardziej kontrowersyjny wydał się otwierający wieczór młodzieńczy poemat symfoniczny Richarda Straussa „Don Juan". Temu muzycznego portretowi słynnego uwodziciela Krzysztof Urbański starał się przydać właśnie młodzieńczej zadziorności, jednak Sinfonia Varsovia jest chyba zbyt mało obeznana ze skomplikowaną materią Straussowskich poematów, by zagrać je z należytą precyzją.

Nie zmienia to faktu, że na Festiwalu Beethovenowskim, na którym wystąpią w tym roku wszystkie czołowe polskie orkiestry, Sinfonia Varsovia w takiej formie i z takim dyrygentem kolegom z innych zespołów wysoko ustawiła poprzeczkę.

Jacek Marczyński

Ma 32 lata i prowadzi trzy orkiestry: w norweskim Trondheim, w amerykańskim Indianapolis oraz w Tokio. Kiedyś byłoby to absolutnym ewenementem, dziś dyrygenci dojrzewają szybciej a ich błyskawiczne kariery już tak bardzo nie dziwią. Krzysztof Urbański potrafi zaś wykorzystać otrzymane szanse, ale do tego potrzebna jest nie tylko muzykalność i talent. Niezbędna jest także umiejętność radzenia sobie ze skomplikowanym, niełatwym zespołem ludzki, jakim jest orkiestra.

On już to potrafi. Na niedzielnym koncercie otwierającym tegoroczny Festiwal Beethovenowski nad wyraz sprawnie pokierował Sinfonią Varsovia, którą wcześniej dyrygował przecież zaledwie kilka razy w życiu. W IX Symfonii „Z Nowego Świata" Dvořaka brzmiała ona jak wyjątkowo zgrany zespół. Ładnie były skontrastowane oba tematy początkowego Adagio i Allegro, w zdyscyplinowany sposób, a jednocześnie miękko zagrały instrumenty dęte w Largo.

Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami