Urodziła się w 1969 roku w Aix-en-Provence, studiowała w paryskim konserwatorium, zaczęła występowała w wielu 16 lat. Dziś obok Marthy Argerich jest najbardziej pożądaną pianistką na wszystkich estradach świata. W przeciwieństwie jednak do znacznie starszej od niej Argentynki prowadzi znacznie bardziej intensywną działalność koncertową, nagrywa wiele płyt.
Od kilkunastu lat związana jest kontraktem z koncernem fonograficznym Deutsche Grammophon. W Warszawie Hélene Grimaud zagra I Koncert fortepianowy Johannesa Brahmsa, towarzyszyć jej będzie orkiestra Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Jacka Kaspszyka.
„Rz" artystka opowiada o swoich fascynacjach muzycznych.
Jedna z pierwszych płyt, jaką pani nagrała, zawierała utwory Brahmsa. Czy to oznacza, że ten kompozytor od zawsze obecny był w pani życiu?
Można tak powiedzieć, rzeczywiście towarzyszy mi od najwcześniejszej młodości. Jego utwory zaczęłam grać po czterech, może pięciu latach nauki, a jednym z moich pierwszych muzycznych odkryć była III Symfonia Brahmsa. Potem poznawałam jego kompozycje fortepianowe, oczywiście przede wszystkim I Koncert fortepianowy. Pamiętam dobrze, to było nagranie z Claudio Arrauem jako solistą oraz Carlo Mario Giulinim jako dyrygentem.