Stanisław Skrowaczewski, najstarszy dyrygent świata

Jest najstarszym dyrygentem na świecie, przynajmniej wśród tych z pierwszej artystycznej ligi. A Stanisław Skrowaczewski plasuje się w niej od pół wieku. W ten weekend 91-letni prowadzi dwa wielkie koncerty w Warszawie.

Aktualizacja: 06.12.2014 09:30 Publikacja: 06.12.2014 07:24

Stanisław Skrowaczewski, najstarszy dyrygent świata

Foto: Wikipedia

Kiedy w piątkowy wieczór, mocno przygarbiony wszedł na estradę Filharmonii Narodowej, nie przypominał kogoś, kto ma za chwilę zawładnąć osiemdziesięcioma muzykami. Kiedy jednak dotarł na podium dyrygenckie, nastąpiła w nim przemiana. Trzeba zresztą mieć temperament i męską siłę, by zmierzyć się z tak wielkim dziełem jak VII Symfonia Antona Brucknera. Stanisław Skrowaczewski uczynił to z niezwykłą sprawnością.

Dyrygowanie bez przerwy przez ponad 70 minut to ciężka praca, wymaga fizycznego wysiłku i niesłychanej koncentracji. A do tego to akt twórczy, powstający na żywo. Od pierwszych jednak taktów początkowego Allegro, zagranych przez smyczki mocnym, a soczystym dźwiękiem, publiczność w Filharmonii Narodowej miała pewność, że to będzie autentyczna kreacja.

Bruckner to kompozytor lubiany przez Skrowaczewskiego, szczególnie. Do jego muzyki wraca nieustannie, tyle tylko, że ten skromny austriacki nauczyciel i organista, dla którego mistrzem i natchnieniem był Richard Wagner, komponował zadziwiająco potężne dzieła orkiestrowe. Symfonii Brucknera nie da się łatwo powielać na kolejnych estradach. Za każdym razem dyrygent rozpoczyna z nią przygodę od nowa.

W tym, co Stanisław Skrowaczewski zaprezentował z orkiestrą Filharmonii Narodowej, nie było ni krzty rutyny. Muzyka miała w sobie świeżość i dramaturgię. On zaś przeprowadził orkiestrę i słuchaczy przez gąszcz brucknerowskich motywów, pokazał, że czteroczęściowe dzieło ma klarowną konstrukcję i nic nie dzieje się w nim przypadkowo.

Pięknie zabrzmiała zwłaszcza część druga, w której Bruckner oddał hołd swemu mistrzowi. Skrowaczewski spowolnił tempo, ale zachował napięcie i wspaniałe oddał wagnerowski klimat. Przepełnione tragizmem było później Scherzo i jedynie w finale zabrakło bardziej wyrazistej kulminacji, która spuentowałaby całość, bo drobne niedokładności w grze orkiestrowej „blachy" przy tak ogromnej kompozycji są czymś absolutnie marginalnym.

Stanisław Skrowaczewski unikał wcześniej jubileuszy, ale jego 90. urodziny zostały zauważone, prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go w miniony poniedziałek Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Wszystko odbyło się jednak z pewnym opóźnieniem, bo maestro, który dziewięćdziesiątkę przekroczył w październiku ubiegłego roku, to człowiek zapracowany. Jest honorowym dyrygentem Minnesota Orchestra w Minneapolis, którą kierował w latach 1960-1979 (od tego czasu zamieszkał w USA). Jest również głównym dyrygentem gościnnym Deutsche Radio Philharmonie i NOSPR-u oraz honorowym dyrygentem Yoiuri Nippon Symphony w Tokio. Jego najbliższe plany obejmują także koncerty z orkiestrami w Bazylei, Bergen, w Linzu czy Manchesterze.

Artysta nie zapomina o Warszawie, gdzie pojawia się raz na dwa-trzy lata. Na obecną wizytę przygotował z zespołem Filharmonii Narodowej również swoje „Passacaglia Immaginaria". W młodości Skrowaczewski marzył, by zostać kompozytorem, ale w wieku 26 lat, objął dyrekcję Filharmonii Śląskiej w Katowicach, a zwycięstwo na konkursie w Rzymie w 1956 roku zapoczątkowało jego międzynarodową karierę i na pisanie muzyki nie było czasu.

Do komponowania wrócił dopiero, gdy zrezygnował z dyrektorskich obowiązków. „Passacaglia Imaginaria" powstały w 1995 roku. Ten utwór, już samym tytułem nawiązującej do klasycznej formy, ma jednak bardzo współczesną narrację, przykuwającą uwagę słuchacza. To muzyka osadzona w tradycji, ale o indywidualnym obliczu.

Jacek Marczyński

Kiedy w piątkowy wieczór, mocno przygarbiony wszedł na estradę Filharmonii Narodowej, nie przypominał kogoś, kto ma za chwilę zawładnąć osiemdziesięcioma muzykami. Kiedy jednak dotarł na podium dyrygenckie, nastąpiła w nim przemiana. Trzeba zresztą mieć temperament i męską siłę, by zmierzyć się z tak wielkim dziełem jak VII Symfonia Antona Brucknera. Stanisław Skrowaczewski uczynił to z niezwykłą sprawnością.

Dyrygowanie bez przerwy przez ponad 70 minut to ciężka praca, wymaga fizycznego wysiłku i niesłychanej koncentracji. A do tego to akt twórczy, powstający na żywo. Od pierwszych jednak taktów początkowego Allegro, zagranych przez smyczki mocnym, a soczystym dźwiękiem, publiczność w Filharmonii Narodowej miała pewność, że to będzie autentyczna kreacja.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla