Polscy Beatlesi grają pół wieku

Minęło właśnie 50 lat od powstania zespołu Czerwone Gitary. Trudno w to uwierzyć, ale zespół nadal istnieje i nawet w ostatnim dniu lipca zagrał w Sopocie jubileuszowy koncert.

Aktualizacja: 02.09.2015 07:41 Publikacja: 02.09.2015 07:30

Czerwone Gitary

Czerwone Gitary

Foto: TVP

Jednak jedynym muzykiem, który gra i śpiewa w zespole od początku jest Jerzy Skrzypczyk.

- Myśleliśmy, że wytrzymamy ze sobą góra pięć lat – wspomina Skrzypczyk w reportażu.

Opowiada, że wszystko zaczęło się dwa lata wcześniej od zespołu Pięciolinie. Był to pewnego rodzaju casting mający wyłonić członków późniejszej grupy, o nieznanej jeszcze nazwie. 3 stycznia zostali Czerwonymi Gitarami, 23 stycznia 1965 roku po raz pierwszy wystąpili. Ciekawostką jest, że członkowie zespołu podpisali między sobą umowę cywilno-prawną – jak pamiętają, pierwszą tego rodzaju w Polsce. Publiczności spodobali się od razu. Śpiewali nośne, proste teksty o codziennych sprawach, które trafiały i do ucha i do serca. Ale nie od razu Polskie Nagrania, ówczesny monopolista, chciały ich wydawać. Na pierwsze nagranie zarezerwowano dla nich studio, ale tylko na dwa dni...

13 sierpnia 1969 roku odbyło się uroczyste wręczenie Złotej Płyty za drugi nagrany longplay, który rozszedł się w nakładzie 250 tysięcy egzemplarzy - Złotą Płytę wręczano wtedy przy 125 tysiącach.

Każdy z członków grupy płacił pewną kwotę na rzecz zespołu. Do wspólnej kasy mieli też dokładać spóźniający się na próby, ale to nie podobało się Krzysztofowi Klenczonowi, mającemu nieustające problemy z punktualnością.

- Okres z Krzysztofem Klenczonem był najbardziej twórczy – uważa Bernard Dornowski, były muzyk Czerwonych Gitar. – Powstało najwięcej złotych przebojów.

Ale i nie wszystkim było z nim po drodze – o czym dowiedzą się widzowie reportażu, w którym jest też wypowiedź o tym Klenczona z 1979 roku, już po jego odejściu z zespołu.

Wielu chciało w Czerwonych Gitarach widzieć polskich Beatlesów.

- Klenczona porównywano do Lennona, a Krajewskiego do McCartneya – przypomina Marek Sierocki.

- Seweryn był bardzo romantyczny, trochę zamknięty w sobie – pamięta Skrzypczyk i twierdzi, że tworzył dobry kontrast z Klenczonem.

Uważa, że odejście Seweryna z zespołu było dziwne. Niestety, co Krajewski ma na temat do powiedzenia nie dowiemy się, bo jest w reportażu nieobecny.

Fakt faktem, że zespół miał swoje fankluby, co wtedy jeszcze normą nie było.

Także w NRD i w ZSRR byli przyjmowani z entuzjazmem i grali mnóstwo koncertów. Do tej pory nagrywają dla Niemców płyty. Lecz – po niemiecku...

Obecny skład znacząco różni się od pierwotnego. Właściwie można by rzec, że dzisiejszy zespół to już zupełnie inna historia...

Pretekstem do filmowej opowieści była podróż busem sześcioosobowego dziś zespołu na koncert, który zagrali 14 marca 2015 roku w Gdańsku.

W filmie wykorzystano archiwalne materiały: fragmenty koncertów, teledyski, wywiady.

Premiera reportażu „Czerwone Gitary i pół wieku" zrealizowanego przez Macieja Wróbla 3 września o 22.55 w TVP 1.

Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie