O Duffy pisze się i mówi, że wykorzystała modę na czarną muzykę pop lat 60. i soulowe brzmienia, które wcześniej odkryła dla młodego pokolenia Amy Winehouse. W przeciwieństwie jednak do piosenek z bestsellerowego albumu „Back to Black” czołowej skandalistki ostatnich lat Duffy zaproponowała na „Rockferry” muzykę bardziej stonowaną.
Wybrała rolę blondynki, która kokietuje głosem brzmiącym chwilami dziecinnie, a zaraz potem – lekko zachrypniętym, wibrującym i pełnym seksapilu. Przykuwa oko klasyczną sukienką w stylu „mała czarna” i wyjątkowo zgrabnymi nogami. Ale w jej estradowym wizerunku jest coś więcej niż tylko stylizacja. Duffy ma talent, na którym poznał się cały muzyczny świat. To dzięki niemu podbiła listy przebojów hitem „Mercy”. A jej debiutancki album sprzedał się w nakładzie 5,5 mln egzemplarzy.
To zagwarantowało wokalistce w ubiegłym roku miejsce w pierwszej piątce najlepiej sprzedających się artystów – pośród takich tuzów jak Coldplay, AC/DC i Metallica. Niewiele lepszy wynik od niej osiągnął soundtrack „Mamma Mia!”. Tym bardziej warto podkreślić, że jest z pochodzenia Walijką. Jej rodacy zawsze mieli w brytyjskim show-biznesie pod górkę. Wyjątkami byli Tom Jones i Manic Street Preachers. Muzyczne zainteresowania Duffy zawdzięcza ojcu, w którego archiwum znalazła kasetę z nagraniem rockowego programu telewizyjnego „Ready Steady Go!” z lat 60.
We wczesnej młodości była to jedna z nielicznych pamiątek po tacie, ponieważ rodzice się rozwiedli i Duffy wychowywała się u mamy wraz z siostrą bliźniaczką Kate. Dzięki kasecie pokochała muzykę i wróciła do domu ojca. Gdy miała 15 lat, zaczęła śpiewać w lokalnych zespołach walijskich. Nie powiodły się plany zrobienia kariery w Szwajcarii, więc zgłosiła się do programu „Wawffactor”, który był odpowiedzią na brytyjskiego „Idola”. Zajęła drugie miejsce i musiała zarabiać na życie jako kelnerka. Pracowała też w przetwórstwie rybnym.
Przełom w jej biografii nastąpił, gdy poznała Jeanette Lee, menedżerkę jednej z najbardziej wpływowych firm niezależnych Rough Trade Records. To dzięki niej zaczęła w Londynie współpracę z Bernardem Butlerem, byłym gitarzystą Suede. Razem z wokalistką skomponował debiutancką płytę i pomógł w stworzeniu aranżacji w stylu lat 60.