Sophia Loren – wiecznie młoda ikona kina

Od ponad pół wieku jest ikoną stylu i elegancji, najlepiej rozpoznawalnym – oprócz spaghetti i pizzy – włoskim „specjałem” eksportowym. Wielka gwiazda w starym hollywoodzkim stylu: Sophia Loren

Aktualizacja: 28.08.2011 10:50 Publikacja: 27.08.2011 17:15

Sophia Loren – wiecznie młoda ikona kina

Foto: materiały prasowe

Jest legendą kina – jedną z najpiękniejszych, dosłownie i w przenośni. Trafiła nawet do Księgi Guinnessa jako najczęściej nagradzana włoska artystka.

Z życia gwiazd - czytaj więcej

Urodzona w 1934 roku Loren – wciąż aktywna, pełna energii i niezmiennie elegancka – udowadnia, że można się starzeć z klasą. Występuje, pisze książki kucharskie, jest kochającą mamą i babcią. W 2007 roku obaliła (nie pierwsze w swoim życiu) tabu: wzięła udział w sesji zdjęciowej do kalendarza Pirelli.

Zagrała prawie sto ról w filmach włoskich i amerykańskich, była pierwszą Włoszką, która zdobyła Oscara – w 1960 roku za rolę w melodramacie Vittorio De Siki „Matka i córka". W 1991 roku została uhonorowana statuetką po raz drugi, tym razem za całokształt dorobku artystycznego.

– To, jak wiele dostałam od losu, przerosło moje najśmielsze marzenia – powiedziała w jednym z wywiadów. – Jednak wszystko ma swoją cenę. Ja płaciłam rozterkami, tęsknotą za bliskimi, strachem. Ale dziś niczego nie żałuję, miałam i nadal mam wspaniałe życie.

Loren przyznaje, że popularność nigdy jej zbytnio nie ciążyła, za to buntowała się przeciwko każdej etykietce, którą usiłowano jej przypiąć. „Show-biznes to jest to, co robię, ale nie to, kim jestem" – powiedziała kiedyś. Grała amantki u boku największych hollywoodzkich macho, ale potrafiła też stworzyć znakomite kreacje dramatyczne – jak w „Matce i córce". Gdy została okrzyknięta seksbombą, żartowała, że wszystko, co widać na zewnątrz, zawdzięcza... spaghetti. Potem odżegnywała się od tej anegdoty, zawsze jednak stać ją było na dowcip i dystans wobec siebie.

Jej kariera zaczęła się bardzo wcześnie. Mając 14 lat, Loren została finalistką konkursu piękności i pojechała do Rzymu, gdzie wypatrzył ją producent filmowy Carlo Ponti. Był od niej starszy o ponad 20 lat, na dodatek żonaty, ale zostali parą. To była wielka miłość. Dla Pontiego Loren odrzuciła ponoć oświadczyny Cary'ego Granta, a potem Petera Sellersa.

Ich związkowi długo towarzyszyła aura skandalu – pobrali się za granicą, ale we Włoszech Pontiemu groził wyrok za bigamię. Drugi, już prawomocny ślub wzięli w 1966 roku we Francji, wcześniej oboje zrzekli się włoskiego obywatelstwa.

Urodziła się w Rzymie 20 września 1934 roku jako Sofia Villani Scicolone. Była nieślubnym dzieckiem, ojciec nie chciał się wiązać i utrzymywać rodziny, więc pozostawiona bez środków do życia matka wróciła w rodzinne strony, pod Neapol. Przyszła gwiazda wychowywała się w biedzie, podczas bombardowania miasta omal nie zginęła – poważnie zranił ją odłamek.

– Brakowało mi ojca, ale nie miłości: dzięki matce i babci zawsze czułam się kochana – Loren wspominała po latach.

Matka wspierała także jej ambicje artystyczne. Sama była niespełnioną aktorką, za młodu w konkursie organizowanym przez wytwórnię MGM wygrała bilet do Kalifornii, ale nie pojechała za ocean. Dlatego bardzo pragnęła, żeby córka nie przegapiła swojej szansy.

Loren zadebiutowała niewielkimi rolami w kilku włoskich filmach w 1950 roku. Wystąpiła w epizodzie w hollywoodzkiej produkcji „Quo vadis" (1951). Od 1957 roku regularnie zaczęła się pojawiać w amerykańskich filmach. Zagrała m.in. w „Legendzie zaginionego miasta" (1957), „Domu na łodzi", „Czarnej Orchidei" (1958), „Milionerce" (1960), „Upadku cesarstwa rzymskiego" (1964), „Lady L" (1965), „Arabesce" (1966) i „Hrabinie z Hongkongu" (1967). Ale najwięcej uznania wciąż przynosiły jej filmy włoskie – zwłaszcza współpraca z De Siką. Za rolę w „Małżeństwie po włosku" (1964) De Siki, gdzie stworzyła niezapomniany duet z Marcello Mastroiannim, dostała kolejną nominację do Oscara. W latach 70. i 80. – będąc u szczytu kariery – występowała rzadziej, bo poświęciła się wychowaniu dzieci, odrzuciła m.in. rolę Alexis w „Dynastii". Zagrała w „Pret-a-porter" Altmana (1994) i komedii „Jeszcze bardziej zgryźliwi tetrycy" (1995). W 2009 roku brawurowo sportretowała włoską mammę – matkę głównego bohatera – w musicalu „Nine: Dziewięć" Roba Marshalla.

Pytana o sekret witalności, odpowiada: – Trzeba patrzeć przed siebie, a nie wstecz.

Jest legendą kina – jedną z najpiękniejszych, dosłownie i w przenośni. Trafiła nawet do Księgi Guinnessa jako najczęściej nagradzana włoska artystka.

Z życia gwiazd - czytaj więcej

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem