Dwie nominacje są dużym wyróżnieniem dla polskiego teatru. International Opera Awards, choć przyznawane dopiero od dwóch lat, już stały się bardzo prestiżowe. Nazywane są operowymi Oscarami.
Warszawska „Qudsja Zaher" Pawła Szymańskiego została dostrzeżona przez międzynarodowe jury i została nominowana w kategorii prapremier sezonu. Musiała rywalizować z „Kupcem weneckim" Andrzeja Czajkowskiego. Ten zapomniany pianista i kompozytor zmarły ponad 30 lat temu, stworzył tylko jedną operę na kanwie dramatu Szekspira. Utwór nigdy nie był dotąd wystawiany. Zdecydowała się go pokazać światu dyrekcja festiwalu w Bregencji, zapraszając do współpracy naszą Operę Narodową.
„Kupiec wenecki" Andrzeja Czajkowskiego wystawiony latem ubiegłego roku wzbudził ogromne zainteresowanie w Europie. Splendor obecnej nagrody spada głównie na festiwal w Bregencji, bo tam odbyła się prapremiera. Opera Narodowa włączy do repertuaru tę inscenizację Keitha Warnera w przyszłym sezonie. Nominacje do tegorocznych nagród otrzymali także polscy artyści. Spektakl „Kobieta bez cienia" Straussa z monachijskiej Staatsoper w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego został doceniony wśród premier sezonu, ale przegrał z „Normą" Belliniego wystawioną na festiwalu w Salzburgu. W kategorii płytowego recitalu operowego nominację dostał Andrzej Dobber za album wydany przez polską firmę DUX. Nagroda powędrowała do Ann Hallenebrg za jej płytę haendlowską.
W szczególnie prestiżowej kategorii: nagroda publiczności, o której przyznaniu nie decydowali jurorzy, nominację miał Piotr Beczała. W internetowym głosowaniu widzów zwyciężył inny, ogromnie popularny tenor Joseph Calleja.
W pozostałych kategoriach największym zaskoczeniem jest niewątpliwie wybór najlepszego śpiewaka sezonu. Został nim Australijczyk Stuart Skelton. Zwyciężył zapewne dlatego, że tego typu tenorów bohaterskich poszukuje dziś każdy teatr pragnący inscenizować dramaty Wagnera.