Reklama
Rozwiń

Yannick Nézet-Seguin po raz pierwszy w Polsce

Jego nazwisko nie jest jeszcze u nas dobrze znane, w świecie Yannick Nézet-Seguin robi furorę. Polska publiczność tym razem wykazała się jednak dobrym wyczuciem i jego niedzielny występ na Wielkanocnym Festiwalu Beethovenowskim zgromadził nadkomplet słuchaczy - pisze Jacek Marczyński.

Publikacja: 14.04.2014 01:20

Yannick Nézet-Seguin

Yannick Nézet-Seguin

Foto: materiały prasowe

39-letni kanadyjski dyrygent przyjechał do Warszawy ze swą symfoniczną orkiestrą z Rotterdamu. A co do tego ma tytułowa rosyjska dusza? Bardzo wiele, bo kulminacyjnym punktem wieczoru stała się VI Symfonia „Patetyczna" Piotra Czajkowskiego.

Rosjanie wyznaczyli interpretacyjny kanon dzieła ich słynnego rodaka. Wydobyli z tej symfonii emocjonalną wylewność, ale także patos, dostojeństwo i potęgę. Nawet jeśli przepełniona jest tragizmem, w pamięci pozostaje przede wszystkim siła tej muzyki.

Tymczasem Yannick Nézet-Seguin odczytał ją inaczej –  drapieżnie i gwałtownie. Symfonia Czajkowskiego stała się groźna, rozpędziwszy się zagarniała słuchacza, jak nurt potężnej rzeki, który porywa wszystko, co spotka na drodze. Owszem, popularny motyw początkowej części opiewał rosyjską nostalgię, ale już w części drugiej efektowny walc niósł z sobą napięcie.

A potem część trzecia – Presto – została zagrana w tempie niesłychanie szybkim i złowieszczym, na granicy wręcz technicznych możliwości muzyków. I wreszcie finał mający charakter lamentacyjny, na takim tle wypadł posępnie jakby maił wieścić ponurą tragedię.

Nie trzeba w tej interpretacji szukać odniesień do aktualnej rzeczywistości. Ten koncert był raczej dowodem, jak nowe pokolenie artystów traktuje obecnie zacna klasykę. Gdy za jej inne odczytanie bierze się ktoś taki jak Yannick Nézet-Seguin, efekt okazuje się fascynujący. Nawet wtedy, a może przede wszystkim, gdy burzy nasze przyzwyczajenia.

Yannick Nézet-Seguin jest dyrygentem znakomicie panującym nad muzykami, choć nie ma w sobie nic z dyktatora. Jak powiedział „Rz", zawsze uważnie słucha orkiestry, bo od każdej może się czegoś nauczyć. I dlatego na koncercie łatwo dostrzec więź między zespołem a jego szefem. Precyzja, perfekcyjne zgranie, niesamowita dynamika – cechy Rotterdam Philharmonic Orchestra nie zostały narzucone lecz osiągnięte w wyniku wspólnej pracy, dlatego wszyscy grają z taką naturalnością. O klasie Yannicka Nézet-Seguina świadczy również sposób, w jaki w pierwszej części wieczoru towarzyszył Lisie Batiashvili w Koncercie skrzypcowym Beethovena. Brzmienie każdej orkiestrowej było tu dostosowane do stylu i dynamiki gry solistki.

Lisa Bathiashvili to nowa gwiazda światowej wiolinistyki. Koncert Beethovena zagrała z precyzją, ale bez śpiewności, zdobiącej tę muzykę. Swój sposób podejścia do utworu potwierdziła też wyborem solowych kadencji. Zamiast tradycyjnych zagrała współczesne opracowane przez Alfreda Schnittkego. Też są bardziej drapieżne, momentami wręcz dysonansowe. Ale i Lisa Batiashvili, i Yannick Nézet-Seguin lubią zaskakujące kontrasty w muzyce. Czyżby to też była wspólna pokoleniowa cecha?

Jacek Marczyński

39-letni kanadyjski dyrygent przyjechał do Warszawy ze swą symfoniczną orkiestrą z Rotterdamu. A co do tego ma tytułowa rosyjska dusza? Bardzo wiele, bo kulminacyjnym punktem wieczoru stała się VI Symfonia „Patetyczna" Piotra Czajkowskiego.

Rosjanie wyznaczyli interpretacyjny kanon dzieła ich słynnego rodaka. Wydobyli z tej symfonii emocjonalną wylewność, ale także patos, dostojeństwo i potęgę. Nawet jeśli przepełniona jest tragizmem, w pamięci pozostaje przede wszystkim siła tej muzyki.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat