Światowe estrady opanowały kobiety, którym wydaje się, że na skrzypcach potrafią zagrać wszystko. Do tego są na ogół ładne i atrakcyjne, więc można je łatwo wypromować na gwiazdy. A jednak skrzypce, choć to instrument nieduży, wymagają męskiej ręki. Wtedy muzyka przestaje być po kobiecemu gładka, elegancka i poprawna, zaczyna przemawiać swą siłą, wciągać, fascynować, czasem wręcz niepokoić.
Tak właśnie w piątkowy wieczór w Operze Narodowej Koncert skrzypcowy Johannesa Brahmsa zagrał z London Symphony Orchestra Leonidas Kavakos. Dawno już warszawska publiczność nie słyszała równie wyrazistej interpretacji, prowadzonej męską, pewną ręką. Arcytrudny utwór Brahmsa został ozdobionym pięknym dźwiękiem, wybrzmiała w nim każda nuta. I choć mówi się, że ten koncert to raczej orkiestrowa symfonia z solowym instrumentem, Leonidas Kavakos przez cały czas pozostał na pierwszym planie.
Skalę talentu i umiejętności greckiego skrzypka można było podziwiać w wirtuozowskiej kadencji pierwszej części koncertu, w której piano skrzypiec zachowało klarowny ton bez odrobiny wibracji. Mistrzowska była też najeżona szybkmii nutami część finałowa. Większość solistów przemyka po niej, markując. Kavakos wygrał wszystko w sposób absolutnie pewny, jakby dla mężczyzny taka pułapka nie była niczym trudnym.
Stosunkowo mało znany w Polsce, choć nie w świecie, Leonidas Kavakos była gościem London Symphony Orchestra, która zaprosiła go na obecne tournee po Europie. Londyńczycy cieszą się renomą jednej z najlepszych orkiestr Europy i nie jest to opinia na wyrost, czego dowód dali podczas występu w Operze Narodowej.
Przyjechali bez szefa Walerego Gergiewa, za to ze swym gościnnym dyrygentem Danielem Hardingiem. Ma 39 lat i obok Yannicka Nézet-Séguina, którego niespełna dwa miesiące wcześniej gościliśmy w Warszawie na Festiwalu Beethovenowskim, należy do nowego pokolenia dyrygenckiego, które światowe estrady podbiło w wieku szczenięcym, mając po dwadzieścia kilka lat. I nie był to stosowny do obecnych czasów chwyt marketingowy, lansujący młodych chłopców. Oni od początku mieli nieprawdopodobną umiejętność pracy z orkiestrą.