Dwa lata temu o Tobiasie Kochu mało kto w Polsce słyszał. Rok temu, na poprzedniej edycji miał recital, nie przez wszystkich dostrzeżony w natłoku wielu atrakcji festiwalu „Chopin i jego Europa". Teraz stał się jego gwiazdą, bo bez Tobiasa Kocha straciłby on trochę wdzięku.
Udowodnił to już podczas jednego z pierwszych wieczorów festiwalowych, kiedy poprosił o ustawienie na estradzie pięciu stylowych fortepianów z kolekcji Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. Najstarszy – Grafa z 1819 roku – wykorzystał do poloneza napisanego przez nastoletniego Chopina oraz Poloneza f-moll Marii Szymanowskiej. Potem przesiadał się do kolejnych, młodszych instrumentów, czasami udając, że sam się gubi w ich nadmiarze. Zawsze wybierał jednak najbardziej odpowiedni wiekiem do czasu powstania utworu – od mazurka autorstwa młodszego o sześć lat od Chopina, Józefa Krogulskiego po niezwykle interesująco wykonane „Stimmungen" późnego romantyka Edvarda Griega.
Była to wspaniała wędrówka przez XIX-wieczną muzykę, podaną w brzmieniu stylowym, a przecież nie muzealnym. A kiedy publiczność nie chciała pozwolić Kochowi zejść z estrady, usiadł do stojącego w kącie współczesnego Steinwaya. I zagrał jeden ze standardów Oscara Petersona, bo jak przyznał, jego przygoda z muzyką zaczęła się od fascynacji tym jazzmanem.
Równie niespodziewane zakończenie miał występ Tobiasa Kocha w minioną sobotę. Tym razem na estradzie były dwa XIX-wieczne fortepiany i tyluż pianistów. Koch zagrał ze swym rodakiem, Andreasem Staierem, u którego kiedyś pobierał nauki, bo to mistrz tzw. wykonawstwa historycznego. Uczeń dorównał nauczycielowi i razem potrafią stworzyć niezwykły duet. Zachwyconej publiczności Tobias Koch zdradził, że wzorem dla nich jest słynny ongiś polski tandem, Marek i Wacek. Aby to udowodnić, wykonali dawny przebój „Dzieci Pireusu" z filmu „Nigdy w niedzielę". Zrobili to tak, jak Marek i Wacek, których styl najtrafniej scharakteryzował Lucjan Kydryński: „przeboje grają jak klasykę, a klasykę jak przeboje".
To był showmański dodatek, bo cały występ pary Koch-Staier dostarczył porcję wielkiej muzyki. Był element zabawy młodzieńczym Rondem na dwa fortepiany Chopina, był najczystszy romantyzm (Andante i Wariacje B-dur oraz „Sechs Studien in kanonischer Form" Schunmanna), a także pięknie polifonicznie brzmiący Bach, którego organowy cykl wariacji obaj opracowali na dwa fortepiany. Nie zabrakło też ciekawostki – szlachetnej kompozycji „Hommage a Händel", która skomponował Ignaz Moscheles, kiedyś sławny, a dziś zapomniany muzyk i nauczyciel Mendelssohna.