Kościół nie przegrał - abp Józef Michalik

Kościołowi można dyktować wszystko. Niewierzący redaktor gazety często wie lepiej, na czym polega kościelne posłuszeństwo – mówi Ewie K. Czaczkowskiej przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskup Józef Michalik

Publikacja: 22.12.2011 18:58

Arcybiskup Józef Michalik

Arcybiskup Józef Michalik

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski Łukasz solsk solsk

"Katolicyzm ludowy  jest przyszłością Kościoła  w Polsce" – to słowa księdza arcybiskupa z wydanego  niedawno wywiadu rzeki.  Kardynał Joseph Ratzinger,  zanim został papieżem,  przewidywał, że w Europie przyszłością będą małe  wspólnoty, żyjące wiarą  jak pierwsi chrześcijanie.  Nasza droga będzie inna?

Wiara jest relacją człowieka z Bogiem. Na tę relację wpływają różne czynniki, dlatego trudno głosić jakieś proroctwa. Ale wydaje mi się, że w Polsce to wiara ludu jest najbardziej zagrożona, a patrząc na to, czego jesteśmy świadkami w innych narodach, w innych krajach, możemy zauważyć, że rytm życia wiary, kultury czy wrażliwości społecznej bywa różny i widać, że Kościół w Polsce ma też swoje specyficzne źródła żywotności.

Jakie?

Naszym źródłem żywotności jest chrystocentryzm maryjny (chrystocentryzm – centralne miejsce w historii zbawienia zajmuje Chrystus – przyp. red.) – oznacza to, że Chrystusa rozpoznajemy, modląc się do Jego Matki, naśladując Jej wiarę, ufność wobec Bożych planów, posłuszeństwo. Mamy też świadomość, że jesteśmy grzeszni, ale Maryja ukazuje nam Jezusa Miłosiernego, życzliwego człowiekowi. Wartość pobożności ludowej z jej maryjnością, tak jeszcze niedawno wyśmiewaną przez niektóre środowiska intelektualistów, przywróciła Ameryka Łacińska z sanktuarium maryjnym w Guadalupe. Owoce tej pobożności i moc wiary sprawdzonej przez krwawe masońskie prześladowania w Meksyku pokazują jej wartość. Pobożność ludowa również ukazuje transcendencję, kontakt z nadprzyrodzonością, otwiera na wartości. Nie powinno się lekceważyć człowieka prostego z jego pobożnością ludową. Mam głębokie przekonanie, że każda pycha jest śmiercią wiary, a pokora jest drogą łaski.

Pycha dotyczy wszystkich, którzy uważają, że tylko ich sposób wyznawania wiary – ludowy, elitarny, tradycjonalistyczny – jest jedynie właściwy. Pytam, czy pobożność ludowa ma przyszłość, bo u nas często kojarzy się ona z obrzędowością i rytualizmem.

Wszystko, co pomaga w kontakcie z Bogiem, co budzi sumienie, łączy wiarę z życiem, domaga się wierności bożym przykazaniom i prowadzi do modlitwy – jest wartościowe i trzeba to podtrzymywać. Pogłębiając wiarę, nie powinno się rezygnować z obrzędowości, czego niekiedy jesteśmy świadkami.

Czy bez obrzędów można być dobrym katolikiem?

Nie można być dobrym katolikiem bez modlitwy, bez wierności ewangelii, bez czynów będących świadectwem wiary. Miłość do Pana Boga i miłość do człowieka się łączy, ale niejeden ma wyraz. Do Boga prowadzą różne drogi miłości. Katolicyzm ludowy nie wyklucza refleksji teologicznej, ale ją uzupełnia przez przeżycie, jest przejawem masowości, ma siłę twórczego kształtowania opinii społecznej, inspiracji zachowań, pomaga w przełamaniu lęków społecznych, a przy tym broni przed "psychologią tłumu", bo ma inne oparcie i inne nadzieje.

Większością wymienionych cech, poza masowością, można też określić inne rodzaje katolicyzmu...

Bo katolicyzm ludowy jest szerokim pojęciem, a ludzie prostego serca są także wśród elit intelektualnych. Chrześcijaństwo jest drogą dla wszystkich ludzi wielkiego ducha, którzy są we wszystkich grupach społecznych. Tymczasem nam się wmawia, że katolicyzm ludowy jest niemodny i musi się skończyć.

Kto wmawia?

Ludzie małej wiary, mający lęk przed masami, które od zawsze próbują zawłaszczyć. Są też inni, którzy ze snobizmu boją się tej masowości katolickiej. Im trzeba pomóc zrozumieć, że to nie jest zagrożenie, ale szansa. Jeśli będzie to masowość pogłębiona, to kultura społeczna narodu wzrośnie. Prości ludzie niejednokrotnie osiągają szczyty kontemplacji, szczyty kontaktu z Panem Bogiem, a obrzędowość pomaga im wyciągnąć wnioski dla życia, w którym jest obecna miłość w relacjach z innymi ludźmi. Rodzina Ulmów, która przechowywała w czasie wojny siedmioro Żydów, nie była sama. W tej wiosce – prostej, tradycyjnej, przechowywano kilkudziesięciu Żydów i nie wyrzucono nikogo po dwóch kolejnych egzekucjach dokonanych na Polakach przez Niemców. Ich miłość bliźniego, przekonanie, że w nieszczęściu trzeba innym pomagać, wyrosła w kręgu wiary i liturgii chrześcijańskiej. Czy to było zagrożenie dla kultury narodu? Dzisiaj kultura relacji międzyludzkich umiera. Człowiek się boi człowieka, istnieje straszna nieufność, egoizm, zamknięcie się w sobie. Czeka nas straszna przyszłość, jeżeli jako naród odejdziemy od naszych chrześcijańskich korzeni.

Otwartość na drugiego – także niewierzącego, a nawet na wroga Chrystusa, jest immanentną cechą chrześcijaństwa. Benedykt XVI spotyka się z innowiercami i niewierzącymi w Asyżu. Ksiądz arcybiskup zaś w swoim wywiadzie rzece oznajmił, że katolicyzm otwarty umarł.

Katolicyzm prawdziwie otwarty będzie żył i będzie się rozwijał. Od dwóch tysięcy lat jest otwarty na grzeszników, niewierzących. Pan Jezus mówił: uważaj, abyś nie zmarnował wiary, bo w drodze do Królestwa Niebieskiego może cię uprzedzić niewierzący, celnik i prostytutka, która się nawróciła. Tylko pokorni ludzie się nawracają i otwierają na prawdę. Jak najbardziej utożsamiam się z Kościołem otwartym, Chrystusowym – Jana Pawła II, Soboru Watykańskiego II, Benedykta XVI. Bo to jest otwartość prawdziwa, a nie taka, którą zalecają niektóre gazety. To jest inna otwartość.

Inna, czyli jaka?

Taka, która ceni każdego człowieka, nie tylko członka mojej grupy czy elity, do której należę. To otwartość na dobro nieskrępowane, a nie ograniczone do jednej grupy czy partii. Katolicyzm otwarty społecznie, ale wierny tradycjom życiodajnym, które widzą w Kościele rolę świeckich, ale nie pomijają kapłanów.

"Niektóre gazety" – to wymieniane czasem przez księdza arcybiskupa "Tygodnik Powszechny" i "Gazeta Wyborcza"?

Dobrze, że pani o tym wie.

Nie tylko "Tygodnik Powszechny" tworzy zamkniętą grupę w Kościele. Ostatnio wielu katolików boleśnie odczuło pogłębienie wewnątrzkatolickich podziałów w związku ze sprawą ks. Bonieckiego.

Sprawa wyrosła z braku zrozumienia problemu posłuszeństwa i odpowiedzi na pytanie, czy każdy ksiądz będzie mógł w sprawach dyscypliny i wiary mówić i robić, co chce, a Kościół nie będzie miał prawa podjąć decyzji. Ciekaw jestem, jak by zareagował szef telewizji albo gazety, gdyby jemu ktoś zaczął dyktować, kogo ma przyjąć do pracy, a kogo wyrzucić? Powiedziałby: to nie twój interes. Natomiast Kościołowi wolno zarzucać i nawet dyktować wszystko. Niewierzący redaktor gazety często wie lepiej, na czym polega kościelne posłuszeństwo. Temu nie możemy ulec. Musimy wiedzieć, że to nie jest sprawa drugorzędna, że prowincjał, biskup, papież ma coś do powiedzenia w Kościele w sprawach jego wewnętrznej dyscypliny. Dzięki Bogu ks. Boniecki uratował swą duchową twarz i nie był posłuszny dziennikarzom, ale zachował się godnie przez posłuszeństwo prowincjałowi. I za to chwała mu.

W tym konflikcie sprawą pierwotną nie było posłuszeństwo, ale to, czy można mieć inne zdanie w kwestiach niedotyczących dogmatów. Do tej pory mówiono, że granice wolności dyskusji w Kościele wyznaczają właśnie dogmaty.

Tu nie chodzi o jedną sprawę, ale o całą historię zajmowanej linii. Chodzi o tworzenie niejasności czy niedomówień w sprawach społecznych czy moralnych. Mówienie: ja jestem katolik, ale jestem za in vitro; jestem wierzący, ale w sprawie aborcji mam swoje zdanie i zawiozę do kliniki aborcyjnej "biedną" matkę itp... To jest rodzaj moralnej alienacji środowiska ze wspólnoty kościelnej. Sprawa dojrzała wreszcie i dobrze, że prowincjał zajął stanowisko. Miał pełne prawo, a nam nic do tego. Może tytułem przykładu przytoczę typową dla omawianej sprawy historię. Św. Maksymilian Kolbe musiał na dłuższy czas opuścić klasztor w Japonii i jako przełożonego braci ustanowił diakona Mieczysława Mirochnę, który miał go informować o wszystkim. Młody przełożony pisze, jakie zarządzenia wydał i jak je przed każdym z braci uzasadniał. Ojciec Maksymilian natychmiast odpisał, zakazując diakonowi uzasadnienia poleceń, bo w ten sposób pozbawia zasług swoich współbraci. Posłuszeństwo kościelne ma wartość dzięki wierze, a nie wyliczeniom i strategiom ludzkim. Ale kto dziś o tym wie?

W wypadku o. Rydzyka były upomnienia, ale prowincjał stał za nim murem.

Powiedzmy szczerze: Radio Maryja stało się drzazgą w oku ze względów polityczno-ideologicznych, a nie z powodu niejasności w sprawach etyki czy doktryny.

Były przed laty zarzuty o antysemityzm.

O. Rydzyk zdecydowanie je odrzucił i nikt nie oponował ani go do sądu w tej sprawie nie podał.

Dotknęliśmy tematu polityki. Na rozpoczęcie adwentu w liście do wiernych archidiecezji przemyskiej apelował ksiądz arcybiskup, by nie zgadzać się na instrumentalne wykorzystywanie autorytetu Kościoła m.in. do interesów politycznych.

Zawsze przestrzegałem księży przed bezpośrednim zaangażowaniem politycznym. Natomiast nie widzę problemu w tym, by ksiądz pomógł wiernym rozpoznać tożsamość poszczególnych ugrupowań, aby w obecności wiernych przedyskutowano założenia konkretnych partii, nawet z ich przedstawicielami.

Czyli poza amboną?

Tak, w luźnej dyskusji, na przykład w sali katechetycznej czy na łamach prasy. Naszym obowiązkiem jest budzić odpowiedzialność za życie społeczne, za kulturę narodu. Mój niepokój budzi 48-procentowa frekwencja w ostatnich wyborach parlamentarnych. Bierność – to jest prawdziwa choroba narodu.

Niezmienna od wielu lat.

I to jest niebezpieczne. To dowód, że się Polacy nie troszczą o rzeczywistość, w której żyją, ale zostawiają ją komu innemu. Przyjęliśmy fałszywą ideologię: od polityki jesteśmy my, działacze, elity etc., a reszta ma słuchać. Przez cały powojenny okres nam to mówiono.

Od tamtego czasu wyrosły nowe pokolenia.

Ale okazuje się, że rany intelektualne i duchowe zadane przez powojenną ideologię były bardzo głębokie, skoro jeszcze dzisiaj czujemy tego efekt. Nadal istnieje oportunizm, egoizm społeczny, myślenie w stylu: lepiej się nie wychylać, nic się nie da zrobić. I dlatego trzeba ciągle pytać, czy my dzisiaj, negując nasze chrześcijańskie korzenie' idziemy jako naród w górę  czy schodzimy w dół.

Obawiam się, że zaniżamy poziom prawdziwej, zdrowej kultury. Jestem przekonany, że drogą do zmartwychwstania kultury narodu jest wysiłek jej pogłębienia,  co może nastąpić przez  aktywność, pogłębienie  i ożywienie wiary, wierność tradycji i kulturze chrześcijańskiej.

A co z samą wiarą, z Kościołem?

Kościół nigdy nie był w takiej sytuacji, żeby za jego los, przyszłość w tak widoczny sposób odpowiadał każdy chrześcijanin. Dlatego trzeba o tym mówić dziś wszystkim ochrzczonym, że to od nich zależy życie Kościoła i że potrzeba pogłębienia wiary – ale wiary żarliwej przez modlitwę i sprawdzanej, egzaminowanej przez życie. Karl Rahner pisał, że chrześcijanin jutra będzie mistykiem albo nie będzie nim wcale.

Niektórzy mówią, że to będą ci, którzy będą żyć w małych wspólnotach, a ksiądz arcybiskup – że żyjący pobożnością ludową.

Jedno nie wyklucza drugiego. Przed Goliatem uratował Żydów sam Dawid. To święci i prorocy ratują idee i narody, ale to naród musi wyłonić z siebie Dawida i proroków.

Tymczasem w Polsce nasila się wojna kulturowa. Obawia się ksiądz arcybiskup działań Ruchu Palikota?

Rozwój wiary jest w ręku Boga, a nie człowieka. Igrać z Bogiem nie godzi się człowiekowi. Skutki polityczne zaś zależą od tych, którzy będą decydować. Natomiast zabawa polityczna, jaką proponuje Ruch Palikota, nie jest godna poważnego narodu. Jestem przekonany, że to się zmieni. Przecież w Polsce nikt nie prześladuje ludzi o innej orientacji, ale współczuje tym, którzy przeżywają osobistą tragedię, także tożsamość płci. Robienie z tego sztandarowego hasła budzi współczucie. Ruch nie ma żadnego pozytywnego programu. Ten, który prezentuje, jest wyłącznie negatywny, a to za mało. Widzieliśmy już takie i silniejsze organizacje w sąsiednich krajach, które miały poparcie anarchistycznych czy libertyńskich sił, pieniądze, za które w ciągu kilku miesięcy urosły w rankingach i przedstawiały się jako zbawcze siły narodu, ale szybko musiały odejść w niebyt. W Polsce też już mieliśmy ugrupowania, które obiecywały natychmiastowe zmiany, działały radykalnie, ale się skończyły.

Na Ruch Palikota głosowało dużo młodych ludzi. Słyszałam gdzieś mocną tezę, że  Kościół duszpastersko  przegrał walkę o młodzież  w trzech obszarach: seks przedmałżeński, wolne związki, świętowanie niedzieli. Tam zmiany poszły już bardzo daleko.

To nie Kościół przegrał, bo nie Kościół stawał do wyborów. To przegrała hierarchia wartości, którą reprezentowała świadomość społeczna, polityczna, moralna, etyczna. Przed wojną każdy nauczyciel był wzorcem. Była etyka i etykieta, która regulowała zachowanie, życie. A co dzisiaj robi szkoła? Wykreślano z programu wychowanie patriotyczne, historii Polski najlepiej, żeby było jak najmniej, nie ma twórczego wychowania i formowania. Od 20 lat szkoły wychowawczo są puste, mimo obecności jeszcze licznych oddanych nauczycieli i księży. Rodzina jest w kryzysie, liberalne środki przekazu ubóstwiają pieniądz, "zadymę", luz, promują kontestację, szydzą z dobrych zasad... Nie można być gigantem w pojedynkę.

"Katolicyzm ludowy  jest przyszłością Kościoła  w Polsce" – to słowa księdza arcybiskupa z wydanego  niedawno wywiadu rzeki.  Kardynał Joseph Ratzinger,  zanim został papieżem,  przewidywał, że w Europie przyszłością będą małe  wspólnoty, żyjące wiarą  jak pierwsi chrześcijanie.  Nasza droga będzie inna?

Wiara jest relacją człowieka z Bogiem. Na tę relację wpływają różne czynniki, dlatego trudno głosić jakieś proroctwa. Ale wydaje mi się, że w Polsce to wiara ludu jest najbardziej zagrożona, a patrząc na to, czego jesteśmy świadkami w innych narodach, w innych krajach, możemy zauważyć, że rytm życia wiary, kultury czy wrażliwości społecznej bywa różny i widać, że Kościół w Polsce ma też swoje specyficzne źródła żywotności.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo