To spowodowało rozpad dobrych kontaktów Lwa Rywina i Mariusza Waltera, wtedy bardzo zaprzyjaźnionych całymi rodzinami. Podobno do dziś nie udało się tego naprawić.
Mimo wielu publicznych dementi ze strony Rywina na rynku wciąż jest żywa historia mówiąca o tym, że po „Liście Schindlera” nigdy nie udało mu się wykorzystać kontaktu ze Stevenem Spielbergiem, bo między oboma panami miało dojść pod koniec współpracy do poważnego sporu o finanse. W 2006 r. w „Polityce” Rywin komentował jednak, że „to wszystko bzdury”. – Spielberg to nie jest człowiek, z którym można mieć jakąkolwiek przykrość lub sprawę – mówił.
Przychodzi Rywin do Michnika
I wtedy, u szczytu popularności Rywina, w grudniu 2002 r., kiedy w Polsce trwają prace nad emocjonującą świat mediowy nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji, „Gazeta Wyborcza” publikuje tekst „Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika”. Opisuje w nim, jak w lipcu tego samego roku Rywin zaproponował jej wydawcy, giełdowej Agorze (tej samej, z którą Rywin był współudziałowcem w spółce powiązanej z Canal+), że w zamian za 17,5 mln dol., jakie wpłaci ona do Heritage Films, w nowelizowanej ustawie nie pojawi się zapis, który mógłby Agorze utrudnić albo nawet uniemożliwić zakup ogólnopolskiej telewizji.
Tajemnicą poliszynela było, że spółka interesowała się przejęciem Polsatu albo publicznej Dwójki (gdyby była możliwa jej prywatyzacja). Mowa była też o tym, że Rywin chciałby po ewentualnym przejęciu zostać prezesem Polsatu.
Sprawa stawia na nogi cały kraj, w związku z nią pojawia się wiele wątpliwości; z rozmowy Rywina z Michnikiem wynika, że zamieszani są w nią będący wówczas u władzy lewicowi politycy. Wszyscy chcą wiedzieć, w czyim imieniu Rywin rozmawiał z ówczesną prezes Agory Wandą Rapaczyńską i redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej” Adamem Michnikiem (który rozmowę z Rywinem nagrał, a nagrania posłużyły jako materiał do tekstu).
Jednocześnie wątpliwości budził ogromny odstęp czasowy, jaki dzielił dzień rozmowy Rywina z Michnikiem od dnia publikacji tekstu (prawie pół roku).
Już w styczniu do zbadania sprawy Sejm powołuje więc specjalną komisję śledczą, w mediach zaczyna funkcjonować pojęcie „afera Rywina”. Komisja pracuje ponad rok, jej transmitowane na cały kraj przesłuchania kończą się jednak w 2004 r. raportem, z którego wynika, że za Rywinem nikt nie stał. A sam producent w sprawie równolegle toczącej się przed sądem zostaje ostatecznie skazany za pomoc w płatnej protekcji na dwa lata więzienia i 100 tys. zł grzywny.
Rywin znika
W obronie Rywina staje branża filmowa, która publikuje list otwarty. Podpisują się pod nim m.in. Janusz Morgenstern, Maciej Ślesicki, Allan Starski, Robert Gliński i Jan Jakub Kolski. Widać już jednak, że afera wszystko zmieniła, nawet środowisko filmowe jest w tej sprawie podzielone – krótko po publikacji listu Stowarzyszenie Filmowców Polskich oświadcza, że list jest głosem wyłącznie tych, którzy go podpisali.
W 2003 r. Rywin ustępuje z rady nadzorczej Canal+, przestaje też być szefem Polskiego Związku Tenisowego. Nie ma go już również wśród współwłaścicieli Canal+ Cyfrowego – dziś udziałowcami tej spółki są macierzysta Canal+ Groupe (ma 75 proc. udziałów) i LGI Ventures (z grupy UPC, ma 25 proc. udziałów). – Lew Rywin nie ma żadnych udziałów w Canal+ Cyfrowy sp. z o.o. ani osobiście, ani pośrednio (poprzez inne podmioty) od czasu wybuchu tzw. afery Rywina – informuje Agatha Słaby, dyrektor ds. komunikacji tej spółki.
Zawęża się jego krąg znajomych, o czym mówi w wywiadzie dla Stopklatki jesienią 2003 r. – Jeśli straciłem jakieś przyjaźnie, to oznacza, że nie były one cenne. Oczywiście grono moich przyjaciół się zawęziło, ale zostali ci prawdziwi, do których nie mam już żadnych wątpliwości i z którymi mam przyjemność przebywać. Odpadli ci, którzy przychodzili tutaj tylko po możliwość wyprodukowania ich filmów. Życie i czas wszystko weryfikuje.
Przy Rywinie przez cały czas trwa natomiast rodzina: żona Elżbieta (podobnie jak on pracowała w TVP) i syn Marcin oraz jego żona Aleksandra (producent ma też wnuka, Jasia).
Sądowy dramat całej rodziny wciąż trwa, mimo iż pod koniec 2006 r. warunkowo i przedterminowo Lew Rywin wyszedł z więzienia (z uwagi na stan zdrowia). W 2009 r. trafia jednak znowu do aresztu, pod zarzutem, że przy pomocy syna dostarczył fałszywe zaświadczenia o stanie zdrowia, by nie wracać do więzienia.
Próbujący ratować ojca Marcin także zostaje osadzony w areszcie. W listopadzie 2009 r. obaj z aresztu wyszli (Lew Rywin za kaucją wynoszącą 0,5 mln zł), ale sprawa trwa. W grudniu 2010 roku prokuratura w Łodzi zakończyła śledztwo i skierowała do sądu akt oskarżenia. Producent i kilkanaście innych osób, w tym jego syn, jest oskarżony o korupcję i fałszowanie dokumentacji medycznej.
Podobnie jak w sprawie ojca, tym razem list otwarty, który odbił się szerokim echem w mediach, w obronie Marcina Rywina wystosowali jego koledzy i przyjaciele. Rywin junior, oprócz tego, że pracował z ojcem w Heritage Films, był też wcześniej, jak podawała „Rz”, zatrudniony m.in. w spółkach Yarona Brucknera (w jednej z jego firm, Eastbridge, był dyrektorem ds. rozwoju). (...)
Luty 2011