Ruszył proces budzący wielkie emocje w mediach publicznych: Artur Michniewicz, były wicekierownik redakcji publicystycznej telewizyjnej jedynki, kontra TVP. Michniewicz twierdzi, że mobbował go Andrzej Godlewski, wiceszef TVP1. We wtorek odbyła się pierwsza rozprawa.
Michniewicz na początku roku został wyrzucony z pracy. Jego zdaniem – bez merytorycznych podstaw. W jego ocenie jest to „finalizacja kampanii mobbingowej", która rozpoczęła się wraz z przyjściem do TVP Godlewskiego. W swoim pozwie przeciwko TVP wylicza m.in., że był odsuwany od pracy i kolegiów redakcyjnych i że jego zwolnienie to konsekwencja konfliktu Godlewskiego z ówczesną szefową „Wiadomości" Małgorzatą Wyszyńską (prywatnie żoną Michniewicza).
Sprawa sięga wydarzeń z listopada ubiegłego roku. Wtedy prezes TVP zwolnił ze stanowiska dyrektor Jedynki Iwonę Schymallę, zaraz potem w geście solidarności z kierowania „Wiadomościami" zrezygnowała Wyszyńska. Schymalla w ostrych słowach skrytykowała władze telewizji, pisząc w swoim oświadczeniu o „praktyce najazdów na TVP grup politruków", którzy "paraliżują struktury firmy brakiem kompetencji, nepotyzmem i kumoterstwem".
Miesiąc później z pracy zwolniony został Michniewicz. – Zwolniono mnie bez podawania przyczyn, teraz dowiaduję się, że byłem złym pracownikiem, do którego było wiele zastrzeżeń. A prawda jest taka, że pan Godlewski zrobił wszystko, żeby się mnie pozbyć – mówi „Rz" Michniewicz. - Nikt z TVP nawet nie próbował ze mną o całej sprawie porozmawiać, żeby uniknąć procesu - dodaje. We wtorek przesłuchany został Godlewski, kolejna rozprawa w czerwcu. Godlewski nie chce o sprawie rozmawiać. – Nic się nie zmieniło od stycznia – ucina. Wtedy na wieść o pozwie o mobbing Godlewski nie krył zaskoczenia. – To ciąg dalszy kampanii nienawiści wobec mnie – mówił Pressowi.
- Cały ciężar udowodnienia zarzutu mobbingu spoczywa na tym, kto skarży. Nasi prawnicy twierdzą, że argumenty drugiej strony są słabe i TVP sprawę wygra - przekonuje Joanna Stempień-Rogalińska, rzecznik TVP.