Jerzy Haszczyński: Co wynika z rozmowy Donalda Trumpa z Władimirem Putinem?

Prezydent USA Donald Trump nie zmusił rosyjskiego dyktatora Władimira Putina do niczego. Pytanie, czy w ogóle się starał.

Publikacja: 20.05.2025 05:26

Władimir Putin i Donald Trump

Władimir Putin i Donald Trump

Foto: AFP

Z rozmowy telefonicznej, która przykuwała uwagę połowy świata, raczej niewiele wynikło. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy zbliżyli się do zawieszenia broni, a tym bardziej do zakończenia wojny na Ukrainie. 

Po rozmowie Donald Trump w niedługim wpisie na portalu Truth Social ogłosił, że rozmowa przebiegła znakomicie, a Rosjanie i Ukraińcy zaraz usiądą do negocjacji, dogadają się. A jak już ta „katastrofalna krwawa łaźnia” się skończy, to USA i Rosja zabiorą się za handel na wielką skalę, co zaowocuje – dla Rosji – bogactwem i masą nowych miejsc pracy. A Ukraina też na tym bardzo skorzysta. 

Nowością jest sugestia, że to Moskwa z Kijowem mają dogadywać się same, już najwyraźniej bez Amerykanów. Choć może z innym pośrednikiem, papieżem Leonem XIV, którego Trump wspomniał, lub prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoğanem (jego nie wspomniał).

Rosyjskie podsumowanie rozmowy. Nadal warunkiem wstępnym – rozwiązanie „pierwotnych przyczyn konfliktu”

Smutniejszy obraz wyłania się z tego, jak Rosjanie przedstawili efekty rozmów. Sam Putin, który prowadził rozmowę w niekonwencjonalny, a może nawet lekceważący sposób, przebywając w jej trakcie w szkole muzycznej w Soczi, a nie na Kremlu, wspomniał w krótkim wystąpieniu dla mediów, że jest gotów z Ukraińcami popracować nad memorandum w sprawie ewentualnego przyszłego porozumienia pokojowego. 

Ale – to „ale” jest kluczowe - żeby do czegokolwiek doszło, rozwiązane muszą być „pierwotne przyczyny kryzysu”. Czyli to, czego Putin domaga się od przeszło trzech lat: wykluczenie możliwości wejścia Ukrainy do NATO, „neutralność” Kijowa, czyli uzależnienie od Moskwy. Przy takich warunkach wstępnych trudno oczekiwać porozumień.

Czytaj więcej

Trump dzwoni na Kreml. Czy przełamie impas w rozmowach o przerwaniu wojny?

Zaczęło się od wnuczka Donalda Trumpa. Co z atomowymi sankcjami Zachodu wobec Rosji?

Przedstawienie szczegółów rozmowy z Trumpem, a ściślej rosyjskiej interpretacji, Putin pozostawił swojemu doradcy Jurijowi Uszakowowi. Na razie szczegóły możemy poznać tylko w tej rosyjskiej wersji, co już jest sukcesem Kremla.

Uszakow zrobił wszystko, by pokazać, jak bliscy sobie są przywódcy. A rozmowa – cóż za sielanka! - rozpoczęła się od życzeń Putina dla Trumpa z okazji narodzin jedenastego wnuka amerykańskiego prezydenta (Alexandra, syna jego córki z drugiego małżeństwa, Tiffany Trump). Najważniejsi przywódcy świata po prostu się lubią i rozmawiają „serdecznie i konstruktywnie”. Także na temat „konfliktu na Ukrainie”, jak dobrodusznie Uszakow nazywa imperialną wojnę wywołaną przez swojego szefa.

Czytaj więcej

Europa między Trumpem a Putinem

Od Uszakowa dowiadujemy się także, że Trump wspomniał w rozmowie o projekcie dotkliwych sankcji na Rosję i współpracujących z nią krajów, który powstał amerykańskim Senacie. Te sankcje to, zdaniem europejskich sojuszników Ukrainy, szansa na zmuszenie Putina do wstrzymania działań wojennych. Ale Uszakow stwierdził, że Trump nie jest ich zwolennikiem. 

Czy tak jest, tego się od amerykańskiego prezydenta nie dowiedzieliśmy. On w swoim wpisie na portalu Truth Social w ogóle o nich nie wspomniał. Czy naciskał, czy groził? - tego też nie wiemy. Możemy natomiast odnieść wrażenie, że Trump używa podobnego języka jak Uszakow. Zachwyca się „wspaniałym tonem i duchem” rozmowy z człowiekiem, który jest przecież zbrodniarzem wojennym. 

Z rozmowy telefonicznej, która przykuwała uwagę połowy świata, raczej niewiele wynikło. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy zbliżyli się do zawieszenia broni, a tym bardziej do zakończenia wojny na Ukrainie. 

Po rozmowie Donald Trump w niedługim wpisie na portalu Truth Social ogłosił, że rozmowa przebiegła znakomicie, a Rosjanie i Ukraińcy zaraz usiądą do negocjacji, dogadają się. A jak już ta „katastrofalna krwawa łaźnia” się skończy, to USA i Rosja zabiorą się za handel na wielką skalę, co zaowocuje – dla Rosji – bogactwem i masą nowych miejsc pracy. A Ukraina też na tym bardzo skorzysta. 

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Przemija postać świata
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kto jest prawdziwym zwycięzcą wyborów prezydenckich? Bunt!
Komentarze
Karol Nawrocki stawia na USA. Czy Trump daje dziś Polsce gwarancje bezpieczeństwa?
Komentarze
Michał Płociński: Najważniejszy wniosek z I tury dla Rafała Trzaskowskiego i polskich liberałów
Komentarze
Michał Kolanko: Kwadratura koła Rafała Trzaskowskiego przed II turą