Piątkowe rozmowy w Turcji między ukraińskimi i rosyjskimi delegacjami zgodnie z przewidywaniami nie przyniosły żadnych wyników, ale mimo wszystko okazały się taktycznym sukcesem Władimira Putina. Doszło w końcu do rozmów, choć Moskwa nie spełniła stawianego do tej pory twardo – tak przez Waszyngton, jak i Brukselę – warunku: zawieszenie broni przynajmniej na 30 dni, zanim rozpoczną się rozmowy pokojowe. Zwyciężyła całkiem inna logika forsowana przez Rosjan: wstrzymanie działań bojowych dopiero wtedy, gdy Ukraina spełni żądania Putina.
Czy Trump będzie dalej wpadał w pułapki zastawione przez Kreml? W czasie weekendu amerykański prezydent nie potępił Rosji za to, co dla wszystkich innych zachodnich przywódców jest jasne: manewry, aby zyskać na czasie i jeszcze bardziej nasilić działania wojenne. Przeciwnie, Biały Dom zapowiedział, że w poniedziałek prezydent USA będzie rozmawiał z rosyjskim dyktatorem. Raz jeszcze jest on w oczach Donalda Trumpa pełnoprawnym partnerem.
Z perspektywy Europejczyków nie wszystko rozwija się jednak źle. Trump zapowiedział także, że tego samego dnia będzie konsultował się z Wołodymyrem Zełenskim, ale będzie też miał na linii „kilku europejskich aliantów z NATO”.
W Senacie USA jest już przytłaczająca większość za nałożeniem brutalnych sankcji na Rosję
W sobotę 10 maja w Kijowie przywódcy Polski, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec spotkali się z Zełenskim i zapowiedzieli, że od następnego poniedziałku, 12 maja, wprowadzą „drastyczne” sankcje, o ile Putin nie wstrzyma działań wojennych na froncie. Udało im się wtedy połączyć telefonicznie z Trumpem, który poparł taką inicjatywę. Jednak w nocy z soboty na niedzielę (10 na 11 maja) Putin zaproponował Ukraińcom podjęcie bezpośrednich rozmów w Turcji. Przywódcy czterech europejskich mocarstw postanowili wtedy wstrzymać wprowadzenie groźby, aby dla Waszyngtonu było jasne, że winę za porażkę rozmów pokojowych w pełni ponosi Rosja.
Czytaj więcej
Zebrani w tureckiej Antalyi szefowie dyplomacji 32 krajów sojuszu uzgadniają plan podniesienia do...