Właśnie mija rok od momentu, gdy związki zawodowe opuściły Komisję Trójstronna, twierdząc, że formuła Komisji się wyczerpała. Od tego czasu partnerzy społeczni - nie tylko związki, ale także organizacje pracodawców starają się znaleźć nową formułę to prowadzenia dialogu. Problem w tym, że jak dotąd nie udało im się wypracować wspólnego stanowiska.
Na razie wiadomo tylko, że obie strony chcą zamiast Komisji powołać Radę Dialogu Społecznego. Związkowcy zapewniają, że ich strona kończy właśnie prace nad uzgadnianiem wspólnego stanowiska. - 1 lipca przekażemy nasze stanowisko rządowi i pracodawcom - zapewnia Tadeusz Chwałka, przewodniczący Forum Związków Zawodowych.
Problem jednak w tym, że skoro związki zawodowe same ze sobą nie mogły się porozumieć przez rok, to szanse na to, że teraz szybko dogadają się z pracodawcami jest niewielka. Tym bardziej, że pracodawcy wcale nie są zachwyceni pomysłami, które przedstawiają związkowcy.
Związki zawodowe chcą, aby zamiast Komisji Trójstronnej powstała Rada Dialogu Społecznego. Miałaby to być niezależna instytucja podległa albo marszałkowi sejmu albo prezydentowi. Rada miałaby mieć własny budżet a funkcja przewodniczącego byłaby rotacyjna - co kilka miesięcy pełniłby ją przedstawiciel innych organizacji. Z ramienia rządu miałby w niej zasiadać premier albo wicepremier a nie jak obecnie minister pracy. Dodatkowo rada miałaby mieć prawo inicjatywy ustawodawczej a jej decyzje miałyby być dla rządu wiążące.
Pracodawcy jednak uważają, że partnerzy społeczni nie mogą zastąpić ani władzy wykonawczej ani tym bardziej ustawodawczej, dlatego nie chcą się zgodzić na to, by Rada Dialogu Społecznego miała całkowicie decydować o wydawaniu państwowych pieniędzy. - Ani związki zawodowe ani pracodawcy nie wiedzą do końca, w jakiej aktualnie sytuacji jest budżet państwa – tłumaczą. Miesiąc temu przedsiębiorcy wysłali do związków zawodowych pismo, w którym prezentują swoje pomysły. Odpowiedzi do tej pory nie dostali.