Sprawa wydała się zamknięta, gdy szef izraelskiego rządu oficjalnie zdementował informację „Jerusalem Post", jakoby w czasie spotkania z dziennikarzami w warszawskim muzeum Polin miał obciążyć polski naród współodpowiedzialnością za Holokaust.
Faktycznie Beniamin Netanjahu pytany o nowelizację w ub.r. ustawy o IPN powiedział jedynie, że nie zna przypadku, aby ktoś przegrał proces za stwierdzenie, że niektórzy Polacy brali udział w Zagładzie.
– To było wielkie nieporozumienie. Premier podjął ten temat pod koniec półtoragodzinnego spotkania. Dziennikarka „Jerusalem Post" na bieżąco relacjonowała jego wypowiedź. Pisała po angielsku, nie wiem, do jakiego stopnia znała hebrajski, a to w tym języku wypowiadał się premier – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Sobelman, rzecznik Ambasady Izraela w Warszawie.
W czasie weekendu w rozmowie telefonicznej z szefem polskiego rządu premier Netanjahu raz jeszcze wyjaśnił całe nieporozumienie. Ale Mateusz Morawiecki podszedł do całej kwestii pryncypialnie i zapowiedział, że na szczyt Grupy Wyszehradzkiej do Jerozolimy pojedzie w tym tygodniu w jego zastępstwie szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Na przyjeździe przywódców czterech krajów Europy Środkowej od dawna zależało premierowi Izraela, bo to jedne z nielicznych państw Unii Europejskiej, które wspierają jego politykę wobec Autonomii Palestyńskiej. Sojusz z Warszawą jest więc istotnym argumentem w nabierającej rumieńców kampanii przed wyborami parlamentarnymi w kwietniu.