Nie wiem kto na nim najwięcej zarobił. Pewnie stacje telewizyjne, które jak w thrillerze trzymały napięcie, czy Joanna Kluzik-Rostowska weźmie rozwód z założoną parę miesięcy wcześniej przez nią samą partią, i pójdzie, zostawiając towarzyszy, do obozu domniemanych zwycięzców.
Prawdę mówiąc nie interesuje mnie kogo i dlaczego i jak mocno zdradziła, nie interesuje mnie w ogóle ten indywidualny przypadek, ani człowieka ani polityka, ale psychologizowanie to ulubione zajęcie wielu ludzi. Zacytuję więc fragment komentarza Dominiki Wielowieyskiej z „Gazety Wyborczej" („Dlaczego ten transfer uwiera"): „ - Gdy patrzyłam na Joannę Kluzik-Rostkowską w czasie konwencji PO, miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze, a w jej deklaracji: „Odpowiada mi wasze towarzystwo" nie było żaru ani entuzjazmu. A skoro sama zdawała sobie sprawę, że jej akces do PO budzi zastrzeżenia, to dlaczego podjęła taką decyzję? Czasami lepiej wybrać trudniejszą drogę i poczekać dłużej na polityczne profity".
Może i Joanna roniła łzy, ale sala (monstrualna) klaskała, szczerze czy nie, ale klaskała. Jeżeli więc coś mnie w tym transferowym show interesuje, to jak zainteresowane partie na to reagują i co społeczeństwo ma o tym myśleć.
Rozwód prawie na wesoło
Tak się złożyło, że w weekend Dziennik.pl poinformował (i był zdaje się tym zdumiony), jak to dwoje amerykańskich piosenkarzy (darujmy sobie nazwiska) urządziło przyjęcie z okazji rozwodu. Portal najwyraźniej nie jest w trendzie, bo czy coś innego zaserwowano społeczeństwu i tysiącom członkom PO, jak nie polityczne wesele, choć na rozwód JK-R nie było jeszcze czasu. Nie bądźmy jednak tacy detaliczni, rozwodowe przyjęcie może się przecież odbyć za jakiś czas. Inna rzecz, że JK-R ma chyba sporo zaległości w tym zakresie.
Wypomina jej to Igor Janke w komentarzu dla Wirtualnej Polski: „Hej drodzy wyborcy, hej nowi partyjni koledzy. Słuchajcie, co mówi do was Joanna Kluzik-Rostkowska. Zapiszcie i sprawdźcie za trzy miesiące, czy nie zmieni zdania o 180 stopni. Donaldowi Tuskowi i jego kolegom radzę szczerze, by bardzo uważali. Bo wzięli na pokład osobę, która okazała się być osobą ultra niewiarygodną, ultra nielojalną, ultra niepoważną. Wyborcom z Gliwic, gdzie niedoszła Margaret Thatcher ma wystartować, uwagi te poddaję pod rozwagę".