Gangster w przebraniu piłkarza

Ukrywają się, zmieniają wygląd. Na próżno. Policja zatrzymuje rocznie blisko 10 tys. poszukiwanych

Aktualizacja: 03.10.2011 05:18 Publikacja: 02.10.2011 21:14

Gangster w przebraniu piłkarza

Foto: ROL

Rok 2000. W Polsce prezydentem jest Aleksander Kwaśniewski, premierem Jerzy Buzek, a na planie serialu "M jak miłość" pada pierwszy klaps. W Nowym Jorku stoją wieże World Trade Center, Mark Zuckerberg, późniejszy twórca Facebooka i miliarder, ma 15 lat, a najlepszy piłkarz świata Leo Messi – 13.

29-letni Tomasz R. z Poznania zaczyna ukrywać się przed policją. Policja zatrzymuje go 11 lat później, w połowie września. – Był zaskoczony, ale chyba poczuł ulgę. Kiedy człowiek chowa się przez tyle lat, w momencie zatrzymania zwykle schodzi z niego powietrze. Cieszy się, że to koniec: strachu, ciągłego napięcia – podkreśla oficer operacyjny Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

R. kocha harcerstwo

Tomasz R. pracował w hurtowni papierosów. Pewnego dnia zniknął. Szybko okazało się, że w magazynie, który prowadził, brakuje towaru, są za to sfałszowane faktury. Firma wyliczyła straty na prawie 2 miliony złotych. W 2001 r. wydano za nim list gończy.

– R. zatrzymano na jednym z poznańskich osiedli. Wcześniej przez prawie dziesięć lat ukrywał się w leśniczówce na terenie Wielkopolski – wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik komendy wojewódzkiej.

Policjanci przyznają, że wpadli na jego trop dzięki informacji, iż poszukiwany kiedyś był harcerzem. Wytypowano kilka miejsc, w których mógł przebywać. Jedno okazało się strzałem w dziesiątkę. Oficer operacyjny: – R. zerwał kontakty z rodziną. Przez pewien czas używał peruki, zapuszczał włosy. Zamieszkał w leśniczówce. Czasem pojawiał się w sąsiednich miejscowościach, by uzupełniać zapasy. Miły, kulturalny, nie nadużywał alkoholu, nie wszczynał awantur. Przez lata nikt nie zwrócił na niego uwagi. Po zatrzymaniu R. na krótko trafił do aresztu. Po złożeniu wyjaśnień prokurator go zwolnił i nałożył dozór.

Łysy grubas  z fałszywką

Takich jak Tomasz R., latami ukrywających się przed wymiarem sprawiedliwości, jest wielu: zarówno poważnych gangsterów, jak i drobnych przestępców. Ich pomysłowość w myleniu tropów zdaje się nie znać granic.

W sierpniu policjanci z Pyrzyc zatrzymali 41-latka, któremu udało się odwlec wykonanie kary przez 11 lat. W 1998 r. pod wpływem alkoholu spowodował wypadek samochodowy, w którym zginęły trzy osoby. Skazano go na trzy lata. Ale nie trafił do więzienia. Zmienił nazwisko, miejsce zamieszkania, zerwał kontakty z rodziną, znalazł nową partnerkę. Przez cały ten czas ani razu nie usiadł za kierownicą.

Aż 18 lat ukrywał się Zbigniew M. W 1984 r. miał brać udział w zabójstwie młodego lekarza z Kalisza. Mężczyźni wspólnie wyjechali do pracy w Niemczech. Tam lekarz został zabity. M. wyjechał do Francji i pod zmienionym nazwiskiem zaciągnął się do Legii Cudzoziemskiej, a po przejściu na emeryturę osiadł na południu Francji. Policja wpadła na jego trop dwa lata temu. M. trafił do aresztu. – Jego proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Kaliszu – informuje Janusz Walczak, wiceszef Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp., która prowadziła śledztwo w tej sprawie.

Sztukę zmiany tożsamości do perfekcji opanowali przestępcy z pierwszych stron gazet. Andrzej T., ps. Tyburek, jeden z najgroźniejszych mafijnych zabójców w Polsce, był poszukiwany za zastrzelenie policjanta. W 1999 r. zniknął na dekadę. – Usunął tatuaże, zapuścił brodę, przytył i wyłysiał, trudno go było poznać – opowiada jeden z warszawskich policjantów. Śledczy po latach żmudnego dochodzenia ustalili, że "Tyburek" działa w niemieckim narkobiznesie, ale bywa w Polsce. Zatrzymali go, gdy jechał do Poznania.

Przez cztery lata skutecznie ukrywał się Artur N., ps. Należyty, lider gangu "obcinaczy palców" (gangsterzy obcinali porwanym palce i przesyłali rodzinom, żądając okupu). Wpadł latem 2008 r. – W niczym nie przypominał siebie z poprzedniego wcielenia. Wyglądał jak żebrak: długie, niechlujne włosy, stare schodzone ubranie, a do tego podpierał się kulą – wspomina jeden z policjantów biorących udział w zatrzymaniu.

Przez rok przed policją ukrywał się też Henryk Stokłosa, podejrzany m.in. o korupcję. Były senator mieszkał w jednym z niemieckich miasteczek, a sąsiadom podawał się za pisarza z Polski. Wpadł podczas rutynowej kontroli na autostradzie pod Hamburgiem.

Podobny przypadek wspomina kryminolog prof. Brunon Hołyst: – Pamiętam mężczyznę skazanego za rozboje, który uciekł z policyjnego konwoju i ukrywał się na Podkarpaciu. Udawał księdza, licząc, że w tym przebraniu bezpiecznie przetrwa. Ale kiedyś jechał pekaesem i ktoś z podróżnych go rozpoznał.

Zdradzi komórka,  zdradzi kochanka

Namierzaniem ukrywających się przestępców trudnią się jednostki: Wydział Operacji Pościgowych CBŚ i Biuro Poszukiwań Celowych, działające w Komendzie Głównej i komendach wojewódzkich. Pierwszym krokiem w ich pracy jest sporządzenie mapy kontaktów, czyli spisu wszystkich osób, które przewijały się w życiu poszukiwanego. – Trafiają na nią: żona, narzeczona, rodzina, znajomi. Wcześniej czy później każdy poszukiwany nawiązuje z kimś kontakt – mówi "Rz" warszawski policjant.

Tak wpadł boss pruszkowskiej mafii Andrzej Z., ps. Słowik. – Długo był ostrożny, ale i on stracił czujność. Zaczął wydzwaniać z komórki do swojej ówczesnej żony – wspomina jeden z funkcjonariuszy.

W podobny sposób noga miała się powinąć Ryszardowi N., ps. Rzeźnik, najgroźniejszemu gangsterowi Podbeskidzia. Po ucieczce z więzienia w Wadowicach przez pięć lat ukrywał się w Niemczech. Według nieoficjalnych informacji został zatrzymany w mieszkaniu przyjaciółki.

Żeby złapać poszukiwanych, policjanci też uciekają się do mistyfikacji: udają śmieciarzy, listonoszy, strażaków czy pracowników gazowni. Niedawno funkcjonariusze z CBŚ ustalili, że mężczyzna ścigany m.in. za działalność w gangu, kradzieże i rozboje może pojawić się na przyjęciu weselnym bliskiej mu osoby. – Jedna z naszych policjantek wcieliła się w rolę menedżerki sali, a pozostali biorący udział w akcji robili za kelnerów – wspomina funkcjonariusz KGP. "Obiekt" co prawda był na tyle czujny, że na przyjęciu się nie pojawił, ale został zatrzymany wkrótce po nim.

Prawo do obrony

Obecnie policja szuka 37 tys. osób – rozesłała za nimi listy gończe. Większość z nich zapewne zostanie prędzej czy później namierzona i złapana.

– Nie słyszałem o przypadku, by któryś z poszukiwanych poddał się operacji plastycznej. A wąsy i broda to zbyt mało – twierdzi prof. Brunon Hołyst. – Poza tym policja ma do dyspozycji wyspecjalizowane systemy informatyczne, rejestry różnego rodzaju danych, a to wszystko znacząco zmniejsza szanse ściganych.

Ile groźnych przestępców jest jeszcze na wolności? – Mamy na celowniku około 15 sprawców poważnych przestępstw, m.in. zabójstw – mówi "Rz" Grzegorz Prusak, naczelnik Biura Poszukiwań Celowych.

Jednym z ostatnich schwytanych przez biuro legendarnych gangsterów był Tomasz S., ps. Szkatuła, szef rozbitej grupy przestępczej z warszawskiej Woli. Ukrywał się prawie dziesięć lat i nawet w środowisku przestępczym nikt nie wiedział, czy żyje.

A okazało się, że "Szkatuła" żył. Ten zapalony kibic FC Barcelona był gwiazdą podrzędnej ligi piłkarskiej. Kolegom z drużyny znany jako Andrzej P., ps. Messi. Miał gest. – Gdy jego ulubiony klub wygrał mecz, zafundował kolegom wycieczkę za granicę – opowiada nam jeden z policjantów.

Po zatrzymaniu przez policję "Szkatuła" był zaskoczony, pytał tylko: – Jak mnie trafiliście?

Przestępcy ukrywający się przed policją nie muszą obawiać się dodatkowej kary. Takie zachowanie interpretowane jest bowiem jako skrajny przypadek prawa do obrony. Konsekwencje grożą za to osobom, które im pomagają. Karane jest też tak zwane samouwolnienie, czyli np. ucieczka z policyjnego konwoju.

Rok 2000. W Polsce prezydentem jest Aleksander Kwaśniewski, premierem Jerzy Buzek, a na planie serialu "M jak miłość" pada pierwszy klaps. W Nowym Jorku stoją wieże World Trade Center, Mark Zuckerberg, późniejszy twórca Facebooka i miliarder, ma 15 lat, a najlepszy piłkarz świata Leo Messi – 13.

29-letni Tomasz R. z Poznania zaczyna ukrywać się przed policją. Policja zatrzymuje go 11 lat później, w połowie września. – Był zaskoczony, ale chyba poczuł ulgę. Kiedy człowiek chowa się przez tyle lat, w momencie zatrzymania zwykle schodzi z niego powietrze. Cieszy się, że to koniec: strachu, ciągłego napięcia – podkreśla oficer operacyjny Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo