Czy syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej był przypadkową ofiarą komunizmu?
Andrzej Paczkowski:
W pewnym stopniu tak. Nic nie wskazuje na to, że jego zatrzymanie było w jakiś sposób zaplanowane czy sprowokowane. Natomiast cały kontekst oczywiście przypadkowy nie jest. Należy sobie odtworzyć czas, w którym to się działo, czyli maj 1983, na krótko przed przyjazdem papieża. Milicja jest nastawiona na to, by przyglądać się jakimkolwiek wydarzeniom, które są poza kontrolą. Milicjanci mieli szczególnie zwracać uwagę na młodych ludzi, którzy są w ich oczach zagrożeniem dla porządku.
Żyjemy już ponad 20 lat w wolnej Polsce, a sprawa nadal nie jest ostatecznie wyjaśniona.
Zostały skazane osoby, które brały bezpośredni udział w pobiciu Przemyka na komisariacie. Zaraz po śmierci niszczono dokumenty i wprowadzano fałszywe tropy, co po latach utrudnia znalezienie materialnych dowodów na czyjąś konkretną winę.