Prowokacja w prokuraturze: Nieprawidłowości e wyborach na przewodniczącego PO

Politycy PO chcą ścigania dziennikarza „Rz", który ujawnił nieprawidłowości w wewnętrznych wyborach.

Publikacja: 20.12.2013 04:45

Prowokacja w prokuraturze: Nieprawidłowości e wyborach na przewodniczącego PO

Foto: Rzeczpospolita

Dziennikarz „Rz" Andrzej Stankiewicz podczas wyborów na przewodniczącego PO, które odbyły się w sierpniu, zdobył karty do głosowania i wykazał, że system umożliwia manipulację wynikami.

Zbulwersowana działaczka PO z Chojnic oddała z własnej inicjatywy sprawę do prokuratury, a ta wszczęła dochodzenie. Dotyczy art. 276 kodeksu karnego, który mówi o użyciu dokumentu przez osobę nieuprawnioną.

Politycy PO, z którymi rozmawiała „Rz" też uważają, że sprawa powinna być zbadana przez prokuraturę.

– Jest niezawisłą instytucją i to do niej należy ocena czynu – mówi poseł Roman Kaczor.

Posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska uważa, że system wyborczy był szczelny, a karty musiał oddać członek partii.

– Rozpatruję rzecz w kategoriach przyzwoitości, a nie prawa – mówi w rozmowie z „Rz". Jej zdaniem nie ma jednak nic złego w zbadaniu sprawy przez prokuraturę. – Jeśli ktoś chce to sprawdzić, powinien to zrobić – uważa. Eksperci mają jednak wątpliwości. Stawiane jest pytanie o granice dziennikarskiej prowokacji. Prof. Marian Filar uważa, że powinna być nią dobra wiara. Prowokacja ma prowadzić do pozytywnych rezultatów, wykrycia nieprawidłowości, a nie do ośmieszenia.

Powinien to być sygnał dla wszystkich, którzy chcieliby się zachować nieuczciwie

- Małgorzata Kidawa-Błońska


– Prokuratura nie ma podstaw, żeby tak zakwalifikować ten czyn. Żadne z ustawowych znamion przestępstwa nie zostało wyczerpane – ocenia karnista Piotr Kruszyński.

– Nie ma ustawowej definicji dziennikarskiej prowokacji. Musimy się tu posiłkować kodeksami etycznymi. Wydaje mi się, że nie można było inaczej udowodnić nieprawidłowości- uważa Dominika Bychawska dyrektor Obserwatorium Wolności Mediów Fundacji Helsińskiej.

W ostatnich latach sądy skazują średnio ok. 50 dziennikarzy rocznie. Głównie jednak na podstawie krytykowanego od lat art. 212 kodeksu karnego, mówiącego o zniesławieniu.

Jak dowiedziała się „Rz", rząd może w przyszłym roku zająć się liberalizacją sankcji karnych wobec przedstawicieli mediów.

Za zniesławienie grozić ma grzywna i ograniczenie wolności. Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego przygotowała już projekt zmian w kodeksie karnym, a ten zakłada, że w art. 212 zrezygnuje się z kary więzienia.

Pomysł podoba się wydawcom, choć uważają, że zmiany powinny pójść dużo dalej.

– Za pomówienie, czyli słowo, powinno się odpowiadać wyłącznie na drodze cywilnej – uważa Maciej Hoffman, dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy.

Dziennikarz „Rz" Andrzej Stankiewicz podczas wyborów na przewodniczącego PO, które odbyły się w sierpniu, zdobył karty do głosowania i wykazał, że system umożliwia manipulację wynikami.

Zbulwersowana działaczka PO z Chojnic oddała z własnej inicjatywy sprawę do prokuratury, a ta wszczęła dochodzenie. Dotyczy art. 276 kodeksu karnego, który mówi o użyciu dokumentu przez osobę nieuprawnioną.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA
Kraj
80. rocznica zakończenia II wojny światowej. Trump ustanawia nowe święto. Dlaczego Polacy nie lubią tego dnia?
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem