Najbardziej cenne relikwiarze z cząstkami ciała świętych rzadko opuszczają kościoły. Natomiast relikwie drugiego i trzeciego stopnia, z fragmentami rzeczy należących do osób wyniesionych na ołtarze, albo potartych np. o grób świętego trafiają także pod strzechy. I to najlepszy sprawdzian popularności świętego i kultu relikwii.
Peregrynacja relikwii świętych trwa w tej chwili w dwóch parafiach stolicy. W parafii pw. św. Ojca Pio (diecezja warszawsko-praska) od lutego trwa wędrówka relikwii tego włoskiego zakonnika. Relikwiarz przenoszony jest od bloku do bloku. Są takie budynki, gdzie przyjmują go wszystkie rodziny.
Proboszcz ks. Andrzej Kuflikowski do relikwiarza dodaje modlitewnik, film o świętym, książki. I jest przekonany, że o. Pio działa, bo ludzie się nawracają: – Mieliśmy ostatnio kilka chrztów dorosłych, kilka ślubów połączonych z chrztem dziecka, a przed pierwszą komunią przychodzili do spowiedzi rodzice dzieci, czasem po sześciu – ośmiu latach.
W opinii socjologa prof. Krzysztofa Koseły z Uniwersytetu Warszawskiego przyczyna popularności kultu relikwii jest prosta: – Ludzie chcą się otrzeć o świętość, tak jak kiedyś o szaty Jezusa.
W jednej z największych stołecznych parafii pw. bł. Władysława z Gielniowa w marcu rozpoczęła się peregrynacja relikwii św. Joanny Beretty Mola, patronki małżeństw i rodzin, szczególnie młodych i tych, które nie mogą się doczekać potomstwa.