Prywatny kościół księdza Stasiaka

W Aleksandrowie Łódzkim rozgorzał konflikt o świątynię. Miasto podzieliło się na dwa obozy.

Publikacja: 14.09.2013 01:29

Ksiądz Jacek Stasiak

Ksiądz Jacek Stasiak

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Ksiądz Jacek Stasiak z Aleksandrowa Łódzkiego to kolejny po księdzu Wojciechu Lemańskim czy księdzu Piotrze Natanku duchowny, który otwarcie wypowiedział posłuszeństwo swojemu biskupowi.

Obłożony w połowie lipca karą suspensy, czyli zakazem wypełniania funkcji kapłana, ksiądz nic nie robi sobie z kolejnych napomnień arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, metropolity łódzkiego, i wciąż odprawia msze św. w swoim kościele. – Kwestia posłuszeństwa nie jest bezdyskusyjnym, bezkrytycznym przyjmowaniem poleceń. Od nieposłuszeństwa, w dobrym tego słowa znaczeniu, zaczynały się wszelkie zmiany – tłumaczył swoje zachowanie w programie „Tomasz Lis na żywo" ksiądz Jacek Stasiak.

A kilka dni wcześniej dziennikarzom, którzy tłumnie zjawili się na niedzielnej mszy w jego kościele, wyjaśniał, że dekret informujący go o karach przyjmował, będąc pod wpływem silnych środków przeciwbólowych, i w związku z tym miał ograniczoną świadomość. Dlatego jest on po prostu nieważny.

– Jeśli podsuwa mi się do podpisania jakiś nakaz karny, którego treści nie jestem w stanie obiektywnie zrozumieć, to jest to tworzeniem fikcji i groteską – mówi ksiądz Stasiak, który w krótkim czasie stał się ulubieńcem części mediów. I w opiniach wielu kolejnym przykładem na to, jak hierarchia knebluje niepokornych duchownych.

Tymczasem – podobnie jak w sprawie księdza Lemańskiego – sprawa jest wielowymiarowa i nie zaczęła się wczoraj.

Prywatna świątynia

Ksiądz Jacek Stasiak to rodowity mieszkaniec Aleksandrowa. Wyświęcony na kapłana w 1984 roku pracował w parafiach Parzniew i Zgierz. Potem wyjechał do Niemiec. Wrócił na początku lat 90. ubiegłego stulecia i zamieszkał w rodzinnej parafii. Oficjalnie miał status księdza urlopowanego, ale ówczesny proboszcz powierzył mu m.in. prowadzenie lekcji religii w miejscowym liceum ogólnokształcącym. Szybko jednak wszedł w konflikt z gospodarzem aleksandrowskiej parafii i zajął się... działalnością gospodarczą.

Dziś jest prezesem Fundacji Dialogu Religii i Kultur. Prowadzi też gimnazjum i liceum oraz zakład rehabilitacji oraz księgarnię.

Pod koniec lat 90. zainteresował go los dawnego kościoła ewangelików pw. św. Stanisława Kostki. Po wojnie aż do początku lat 90. zabytkową świątynię dzierżawił od ewangelików Kościół katolicki. Ale gdy msze w niej zostały zawieszone, popadła w ruinę. Ksiądz Stasiak porozumiał się z władzami Kościoła ewangelicko-augsburskiego i odkupił kościół.

Kilka lat temu zakończył się jego remont. Kosztował 2,5 mln złotych. Część pieniędzy (ok. 900 tys.) dało miasto, resztę wyłożył ksiądz Stasiak i sponsorzy. Początkowo świątynia stała się siedzibą Fundacji. Organizowano w nim wystawy, koncerty, odczyty. Czasem także nabożeństwa ekumeniczne.

Ale ksiądz postanowił zrobić jeszcze jeden krok: zaczął w kościele odprawiać msze św. I tu zaczęły się jego problemy. Odprawiał bowiem nabożeństwa bez stosownej zgody biskupa. – Doszło do przedziwnej sytuacji: po jednej stronie aleksandrowskiego rynku jest kościół parafialny, a po drugiej prywatny kościół jednego księdza – opowiada „Rz" jeden z łódzkich duchownych znający doskonale kulisy konfliktu. – Podejrzewam, że gdyby ksiądz Jacek poprosił biskupa o zgodę, nie byłoby dziś żadnych problemów.

W 2011 roku ówczesny metropolita łódzki poinformował wiernych, że nabożeństwa mogą odbywać się jedynie w kościele parafialnym. Konflikt rozgorzał.

Kościół władzy

Oliwy do ognia dolały też władze miasta, gdy do kościoła księdza Stasiaka przeniosły uroczystości miejskie, np. rozpoczęcie roku szkolnego czy obchody świąt patriotycznych. Powstał podział na „kościół burmistrza" i ten drugi.

– W styczniu 2012 roku ksiądz biskup zdecydował, że msze w kościele św. Stanisława mogą być odprawiane – tłumaczy nasz informator. – Poprosił też księdza Stasiaka o zakończenie działalności gospodarczej i współpracę z proboszczem.

Niepokorny ksiądz nie podporządkował się jednak zaleceniom i dalej prowadził swoje interesy. Dlatego nowy metropolita łódzki odwołał wszystkie wcześniejsze zgody. Wydał dekret zabraniający odprawiania mszy i nakazał księdzu Stasiakowi zakończenie działalności gospodarczej oraz przeprowadzkę do Łodzi. Duchowny odmówił. – Ponieważ wciąż odprawia nabożeństwa, został ukarany suspensą – wyjaśnia urzędnik łódzkiej kurii biskupiej. – Osoby, które biorą udział w mszach odprawianych przez księdza Stasiaka, wiedząc o tych zakazach, popełniają grzech ciężki – dodaje.

Wierni nie przyjmują tego do wiadomości i w każdą niedzielę szczelnie wypełniają kościół księdza Stasiaka.

Sam duchowny tłumaczy, że archidiecezja chce po prostu przejąć pięknie wyremontowany kościół i grozi arcybiskupowi sądem.

Konflikt trwa. Według informacji „Rz" w kurii przygotowywany jest proces wykluczenia księdza Stasiaka ze stanu duchownego.

Ważne, ale niegodziwe

Sprawy księdza Stasiaka oraz Lemańskiego nie są identyczne. W pierwszej na księdza zostały nałożone kary, które przewiduje obowiązujący duchownych Kodeks Prawa Kanonicznego, druga to proces administracyjny.

Działania księdza Jacka Stasiaka i jego aktualną sytuację można porównać ze sprawą księdza Piotra Natanka, który w Grzechyni założył Pustelnię Niepokalanów. Po kolejnych napomnieniach i nieposłuszeństwie duchownego w lipcu 2011 roku kardynał Stanisław Dziwisz nałożył na niego karę suspensy.

Wprawdzie msze odprawiane przez obu duchownych są ważne, choć sprawowane niegodziwie, ale już spowiedź oraz inne sakramenty, np. chrzest lub małżeństwo, są nieważne. – Wielu wiernych o tym po prostu nie wie, bo niestety nikt im tego nie tłumaczy – wyjaśniają kanoniści.

Wszystkich trzech duchownych na pewno łączy jedno: wypowiedzenie posłuszeństwa biskupowi, które ślubowali w dniu święceń, oraz publiczna krytyka przełożonego. Postawy takie nie są jednak przez społeczeństwo akceptowane. Jak wynika z badań CBOS przeprowadzonych w połowie sierpnia, prawie dwie trzecie Polaków uważa, że księża nie powinni krytykować swoich przełożonych.

Ksiądz Jacek Stasiak z Aleksandrowa Łódzkiego to kolejny po księdzu Wojciechu Lemańskim czy księdzu Piotrze Natanku duchowny, który otwarcie wypowiedział posłuszeństwo swojemu biskupowi.

Obłożony w połowie lipca karą suspensy, czyli zakazem wypełniania funkcji kapłana, ksiądz nic nie robi sobie z kolejnych napomnień arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, metropolity łódzkiego, i wciąż odprawia msze św. w swoim kościele. – Kwestia posłuszeństwa nie jest bezdyskusyjnym, bezkrytycznym przyjmowaniem poleceń. Od nieposłuszeństwa, w dobrym tego słowa znaczeniu, zaczynały się wszelkie zmiany – tłumaczył swoje zachowanie w programie „Tomasz Lis na żywo" ksiądz Jacek Stasiak.

Pozostało 89% artykułu
Kościół
KEP: Edukacja zdrowotna? "Nie można akceptować deprawujących zapisów"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?