– Ludzie się zmieniają, a Kościół pozostaje – żegnał swoich wiernych w niedzielę arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz w katedrze mińskiej podczas ostatniej swojej mszy w roli zwierzchnika białoruskich katolików. 3 stycznia ukończył 75 lat i tego samego dnia ogłosił o decyzji papieża Franciszka przenoszącej go na emeryturę. Zgodnie z prawem kanonicznym abp Kondrusiewicz, metropolita mińsko-mohylewski, wystosował wcześniej odpowiednią prośbę do Stolicy Apostolskiej. Ale nie chodziło o wiek. Papież zadecydował, że funkcje zwierzchnika Kościoła ma tymczasowo pełnić biskup pomocniczy diecezji pińskiej Kazimierz Wielikosielec, starszy od Kondrusiewicza.
– Gdyby sytuacja polityczna na Białorusi była inna, metropolita dalej by pracował – mówi „Rzeczpospolitej" dobrze poinformowany rozmówca w Kościele na Białorusi.
Ustępstwo Watykanu
– To główne ustępstwo Watykanu wobec reżimu Łukaszenki. Pasował zbieg okoliczności, z wiekiem metropolity – mówi „Rzeczpospolitej" dr Piotr Rudkouski, były dominikanin i teolog, dyrektor Białoruskiego Instytutu Badań Strategicznych (BISS). Stawką tego ustępstwa był wigilijny powrót zwierzchnika białoruskich katolików do kraju. Papież osobiście napisał list do dyktatora w tej sprawie.
Po niemal czterech miesiącach spędzonych w jednej z parafii pod Białymstokiem Kondrusiewicz powrócił do Mińska. Ale Watykan najpierw wysłał tam nowego nuncjusza Ante Jozicia, który wręczył w październiku listy uwierzytelniające dyktatorowi, uznając de facto w tej sposób jego legalność, podważaną przez świat demokratyczny.
Ujarzmić duchownych
Kondrusiewicz to już część historii Białorusi. Sakry biskupiej w bazylice św. Piotra w Rzymie w 1989 osobiście udzielił mu Jan Paweł II. Jeszcze przed upadkiem Związku Radzieckiego zaczął odbudowywać zniszczony przez komunistów Kościół na Białorusi, a później w Rosji, gdzie służył w latach 1991–2007. Do ojczyzny powrócił już jako zwierzchnik białoruskich katolików, zastępując na tym stanowisku kardynała Kazimierza Świątka, Polaka, sybiraka i więźnia Gułagu. – Dzięki Kondrusiewiczowi Kościół stał się obecny w życiu publicznym, mimo że katolicy w naszym kraju to mniejszość. Był bardzo ostrożny wobec władz, do sierpnia ubiegłego roku – mówi Rudkouski.