Wczoraj Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozpatrywał skargę Jacka K. na decyzję generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Ze względu na swoje znaczenie sprawa została objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Powszechną praktyką stało się bowiem uzyskiwanie przez różne instytucje finansowe numerów telefonów i innych danych potencjalnych klientów od ich rodzin, przyjaciół czy znajomych.
Generalnemu inspektorowi ochrony danych osobowych opowiedział o tym Jacek K., do którego zatelefonowała przedstawicielka ING NN z informacją o ofercie tej instytucji. Podczas spotkania wyjaśniła, że numer telefonu i inne dane Jacka K. zdobyła od jego znajomych, którzy na jej prośbę wypełnili tzw. Referencje, zawierające około dziesięciu pozycji. Dyrektor oddziału ING NN stwierdził, że jest to praktyka zgodna z prawem, a każdy przedstawiciel firmy musi informować, skąd uzyskał dane.
– Działań ING NN nie może usprawiedliwiać twierdzenie, że był to sposób pozyskiwania klientów – mówi adwokat Karol Rutkowski, który podjął się pro bono reprezentacji Jacka K. przed sądem, a w trakcie postępowania przed GIODO sporządzał opinię, dotyczącą przetwarzania danych osobowych w celach marketingowych.
Zdaniem Doroty Pudzianowskiej z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, sprawa Jacka K. nie jest jednostkowym przypadkiem, ale przykładem szeroko stosowanych praktyk. W opinii Fundacji nie są one adekwatne do celów, w jakich dane są przetwarzane. Nie realizują bowiem tzw. usprawiedliwionego celu, naruszają też prawną ochronę życia prywatnego i rodzinnego. W ten sposób można poznać nie tylko imię, nazwisko i numer telefonu, ale również stan majątkowy czy zainteresowania. Dane zdobywa się bez zgody osoby, której one dotyczą. Takie metody zdobywania danych potencjalnych klientów od innych osób GIODO powinien więc ocenić negatywnie.