Czynności dokonane przez prezesa, który został powołany na stanowisko wbrew przepisom, mogą być uznane za bezskuteczne (wskazuje na to m.in. Sąd Najwyższy). Co taka sytuacja może oznaczać dla osób, które zawierały umowy z daną firmą? – Spółka nie może się powoływać na brak umocowania prezesa, ujawnionego w rejestrze, by dowodzić nieważności umów zawieranych z klientami – wskazują na to przepisy i orzecznictwo Sądu Najwyższego – podkreśla prof. Wojciech Popiołek z Uniwersytetu Śląskiego.
– Zgodnie z poglądami doktryny takie osoby powinny być chronione – podkreśla adwokat Marcin Ciemiński, partner warszawskiej kancelarii Clifford Chance. Co jednak w sytuacji, gdy klient takiej spółki chciałby zakwestionować ważność umowy zawartej z takim źle umocowanym prezesem? Jak wskazuje prof. Popiołek tu ani doktryna, ani orzecznictwo, nie wskazują jednolitej odpowiedzi. – Wydaje się, że klient mógłby próbować podważać taką umowę w sądzie, powołując się na przepisy kodeksu cywilnego, mówiące o tym, że kto jako organ osoby prawnej zawarł umowę w jej imieniu, nie będąc jej organem obowiązany jest do zwrotu tego, co otrzymał i naprawienia szkody – wskazuje profesor.
W takiej sytuacji klienci mogliby się domagać zwrotu swoich pieniędzy od samego prezesa. – Wybór strategii procesowej i tego, czy walczyć ze spółką, czy z osobą prywatną, wymaga jednak od klientów głębokiej analizy tej sytuacji, a także rozważenia, z czyjego majątku egzekucja jest realna – wskazuje prof. Popiołek. Podobnie ocenia sytuację mec. Ciemiński:
– W takiej sytuacji klient mógłby dochodzić ewentualnie odszkodowania bezpośrednio od źle umocowanego prezesa. Jednak mogłoby to być utrudnione, chociażby ze względu na brak informacji co do jego stanu majątkowego – zwraca uwagę adwokat. Wskazuje też, że jeśli umowy podpisywał nie sam prezes, ale np. osoba przez niego umocowana, to trudniej byłoby ją podważyć. Bo działalność pełnomocnika, nawet funkcjonującego bez właściwego upoważnienia, jest ważna, jeśli zostanie potwierdzona przez osobę, w której imieniu działał. – Czyli zachowanie samej spółki, takie jak przyjęcie kwoty do depozytu, mogłoby być uznane za takie potwierdzenie – mówi mec. Ciemiński.
Prof. Popiołek wskazuje również uwagę, że w przypadku spółki z ograniczoną odpowiedzialnością (taką formę prawną miały niektóre ze spółek grupy Amber Gold) jeśli egzekucja wobec spółki okaże się bezskuteczna za jej zobowiązania odpowiadają solidarnie członkowie zarządu. Takie rozwiązanie nie dotyczy spółki akcyjnej (a taką postać także miała jedna ze spółek grupy Amber Gold).