W sierpniu 2015 roku Beata W. (imię fikcyjne) przyleciała z Londynu do Warszawy, gdzie studiowała. Po wyjściu z uczelni udała się w kierunku przystanku, na który podjechał tramwaj. Chcąc zdążyć podbiegła i weszła do środka ostatnimi drzwiami. Nie miała przy sobie biletu, dlatego ruszyła w stronę kabiny motorniczego, trzymając w ręku pieniądze, aby kupić bilet. Musiała przejść przez cały wagon pełny pasażerów, gdyż trafiła akurat na godziny szczytu. Poruszanie się utrudniały jej dodatkowo bagaże (walizka i torba z laptopem). Kiedy już kobiecie udało się dotrzeć do kabiny kierującego tramwajem, została zatrzymana przez kontrolera biletów, który pomimo, że trzymała w ręku pieniądze na bilet, uniemożliwił jej dokonanie zakupu. Kobieta próbowała tłumaczyć zaistniałą sytuację, ale nie przyniosło to jednak żadnego skutku. Kontroler wystawił wezwanie do zapłaty. Nie zgadzając się z tą decyzją kobieta odmówiła jej podpisania.
W związku z tym, iż pasażerka nie uiściła opłaty, stołeczny Zarząd Transportu Drogowego wystąpił na drogę sądową w elektronicznym postępowaniu upominawczym. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód wydał nakaz zapłaty. Kobieta wniosła sprzeciw, wskazując, że opłatę dodatkową nałożoną na nią niezasadnie, albowiem kontroler uniemożliwił jej zakup biletu w pojeździe u motorniczego. W odpowiedzi ZTM podniósł, że pasażer po wejściu do pojazdu powinien w pierwszej kolejności uiścić opłatę za przejazd, przy czym kontrolerzy przystępują do sprawdzania biletów po upewnieniu się, że żaden z podróżnych nie wykazuje chęci skasowania biletu.
Bilet w automacie lub u kierującego
Rozpatrujący sprzeciw Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa odwołał się do par. 21 ust. 1 załącznika uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy w brzmieniu z daty zdarzenia. Zgodnie z nim pasażer, który nie posiadał ważnego biletu lub dokumentu uprawniającego do bezpłatnych przejazdów, w pierwszej kolejności po wejściu do pojazdu zobowiązany był skasować/aktywować bilet. Ustęp 2 wskazanego paragrafu stanowi jednakże, że w pojazdach lokalnego transportu zbiorowego prowadzona jest sprzedaż biletów jednorazowych przesiadkowych przez obsługę pojazdów za odliczoną kwotę lub sprzedaż biletów w automatach biletowych. W przypadku konieczności zakupu biletu w pojeździe, pasażer zobowiązany był udać się w pierwszej kolejności do obsługi pojazdu lub automatu biletowego celem zakupu biletu i natychmiast po zakupie biletu skasować go w najbliższym kasowniku.
Przenosząc te przepisy na grunt rozpatrywanej sprawy sąd przypomniał, że Beata W. w chwili wejścia do tramwaju linii 20 nie posiadała biletu podróżnego, który jednakże zamierzał kupić u motorniczego. W takim przypadku, w myśl przytoczonych przepisów, pozwana miała bowiem obowiązek zakupić bilet bądź w automacie biletowym, bądź też u kierującego pojazdem. Jak wynika z zeznań kobiety, taki był jej zamiar, przy czym w wagonie, do którego wsiadła nie były zainstalowane automaty do sprzedaży biletów, dlatego też w pierwszej kolejności po wejściu środka komunikacji udała się w kierunku kabiny motorniczego celem zakupu biletu. Po przejściu na czoło pojazdu pozwanej nie udało się jednak kupić biletu, powyższe uniemożliwił jej bowiem kontroler. W ocenie sądu zachowanie kontrolującego, w kontekście depozycji pozwanej, uznać należy za nieprawidłowe i niewłaściwe, i przedwczesne w stosunku do pozwanej.
Możliwości zamanifestowania
Sad zwrócił uwagę, że kobieta wsiadła do wagonu ostatnimi drzwiami, a zatem w celu zakupu biletu musiała pokonać całą długość tramwaju. W dniu zdarzenia miała ze sobą walizkę oraz torbę z laptopem, w samym zaś pojeździe przebywało wielu pasażerów, co jest okolicznością wręcz notoryjną, wobec godziny odbywania podróży – około 16.20, co niewątpliwie utrudniało i spowalniało przemieszczanie się w kierunku kabiny motorniczego i co w konsekwencji oznaczało upływ czasu od chwili kiedy pozwana wsiadła do tramwaju do chwili kiedy dotarła do kabiny motorniczego. Jak przy tym podkreślono, twierdzenia ZTM, że kontrolerzy przystępują do kontroli po upewnieniu się, że wszyscy podróżni mieli możliwość wniesienia opłaty przewozowej uznać należy, za gołosłowne i niepoparte żadnymi dowodami. - Uwzględniając zasady doświadczenia życiowego wprawdzie można przyjąć, że kontroler po ruszeniu pojazdu z przystanku zazwyczaj chwilę czeka, aż podróżni skasują bilety po czym przystępuje do kontroli, niemniej by kontroler miał pewność, że żadne inne osoby nie chcą skasować biletu, czy też zakupić go u motorniczego, w tramwaju nie może być więcej niż kilka, kilkanaście osób, tak by kontrolujący mógł objąć wzrokiem wszystkich podróżnych – wskazał sąd. Tymczasem w opisywanej sprawie pasażerów było dużo, i kontroler rozpoczął swoje czynności, zanim Beata W. pokonała odległość dzielącą ją od tylnego wejścia do wagonu do kabiny motorniczego i ten mógł jej wcześniej nie widzieć.