[b]Rz: Mam przed oczami opracowanie dotyczące upadłości w zeszłym roku – jest nieźle, w sumie upadłości było o kilka procent mniej. Ale są dwie branże, którym wiedzie się gorzej. Dotyczy to zwłaszcza branży budowlanej, w której liczba upadłości wzrosła aż o jedną piątą. O czym to świadczy?[/b]
[b]Piotr Zimmerman:[/b] Wzrost liczby upadłości w branży budowlanej jest naturalnym efektem kryzysu na rynku nieruchomości. Po pierwsze sprzedaje się znacznie mniej lokali mieszkalnych w związku z dramatycznym obniżeniem średniej ceny i stagnacją na tym rynku, a po drugie znacząco spadło finansowanie inwestycji strukturalnych, takich jak drogi czy obiekty przemysłowe, i kłopoty z ich finansowaniem przekładają się wprost na problemy branży budowlanej.
[b]O krok od branży budowlanej jest branża deweloperska, która bardziej interesuje zwykłego Kowalskiego. Czy trudności pierwszej z nich oznaczają kłopoty drugiej?[/b]
Kłopoty branży budowlanej są przejawem trudności w branży deweloperskiej. Kiedy mieszkania nie są sprzedawane, kiedy nie rozpoczyna się kolejnych inwestycji, firmy budowlane przerywają cykl produkcyjny, przestają otrzymywać kolejne zlecenia, a zlecenia już wykonane nie są należycie opłacone.
[b]Pomówmy o tym Kowalskim, o kliencie firmy deweloperskiej, przyszłym nabywcy mieszkania. Czy kłopoty dewelopera oznaczają kłopoty dla niego?[/b]