W piątek Rosja odmówiła po raz trzeci wjazdu na teren Krymu misji OBWE, co jest podstawą planu pokojowego forsowanego przez Waszyngton. Równocześnie Gazprom niedwuznacznie zagroził, że może zakręcić Ukrainie kurek z gazem, gdyż ta zalega z opłatą za lutowe dostawy.
Francja nie zrezygnuje ?z kontraktów
Groźby Francji nie są jednak z perspektywy Kremla w pełni wiarygodne przede wszystkim dlatego, że Paryż podtrzymał zamiar dostarczenia Moskwie dwóch okrętów wsparcia operacji desantowych typu Mistrale z 16 helikopterami na pokładzie każdy. Pierwszy z nich, „Władywostok", rozpoczął już próbne rejsy. Budowa drugiego, o znaczącej nazwie „Sewastopol", jest mniej zaawansowana. Paryż otrzyma za dostawę 1,2 mld dolarów.
Okupacja Krymu może natomiast okazać się niezwykle kosztowna dla Moskwy. Dziennik „Kommersant" szacuje, że Kreml będzie wydawał na ten cel 3 mld dolarów rocznie. Chodzi m.in. o dostarczenie wody, prądu i żywności dla półwyspu. Do tej pory całe zaopatrzenie pochodziło z Ukrainy.
Krym spodziewa się także spadku aż o 90 proc. liczby turystów, którzy tego lata odwiedzą jego wybrzeże. To była do tej pory podstawa dochodów regionów: ok. 5 mld dolarów rocznie, z czego tylko jedną czwartą dostarczali Rosjanie, a niemal całą resztę Ukraińcy.
Dwa razy więcej żołnierzy
Spór z Zachodem nie dotyczy tylko Krymu. Trwa także na poziomie medialnych gróźb. Witalij Czurkin, przedstawiciel Rosji przy ONZ, oświadczył, że „Moskwa nie uznaje nowych władz w Kijowie i zrywa z Ukrainą stosunki dyplomatyczne". Wiadomość została dopiero po kilku godzinach zdementowana przez rosyjski MSZ.
Prawy Sektor, radykalna organizacja powstała na Majdanie, która do tej pory wstrzymywała się z interwencją we wschodnich regionach Ukrainy, teraz zmieniła jednak zdanie.