Jak wiadomo, istnieją dwie przyczyny trwającej od niepamiętnych czasów niemożności w tej dziedzinie. Pierwsza to opór grup interesu i lobby - i tu Rada Gabinetowa nic oczywiście nie zmieni. Druga to społeczny lęk przed niezbędnymi zmianami, na którym grają cynicznie wszystkie siły polityczne. Pana Tomasza Undermana z OZZL słusznie zgromiono za formę jego wypowiedzi o minister Ewie Kopacz, ale nie zmienia to faktu, iż co do meritum miał on pełną rację. Gdy pani Kopacz była zaledwie posłanką opozycji, solidaryzowała się z lekarzami w pełni i sekundowała im, a jako przedstawiciel nowej władzy mówi to samo, co wcześniej mówił minister Zbigniew Religa i co sama potępiała.

Takie zachowanie jest normą. Podobnie jak fakt, że dochodząc do władzy, politycy podchwytują pomysły swoich poprzedników. Bo innych pomysłów na naprawę chorego systemu po prostu nie ma.

Rada Gabinetowa jest dobrą okazją, by obie partie rządzące oraz prezydent, chcąc nie chcąc, reprezentujący na niej opozycję, powiedzieli sobie: to i to trzeba zrobić i wyłączamy te sprawy z walki politycznej, rezygnujemy z populistycznych obietnic, demagogii i punktowania na związkowych protestach.

Tylko że Rada Gabinetowa ma się odbywać pod okiem kamer – a nawet jeśli nie, wszystko z niej i tak natychmiast wyjdzie do mediów. Więc raczej należy się spodziewać spektaklu oskarżeń i wzajemnego zwalania na siebie winy. Niestety.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/01/13/naiwniak/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/mail]